Łódź: Zyski z nowoczesnego tramwaju
Łódzki Tramwaj Regionalny to kilkanaście miesięcy remontów i koszt niemal 300 mln złotych. Warto tyle płacić za skrócenie czasu jazdy o 10 minut? Tak, bo szybki tramwaj to gigantyczna inwestycja w rozwój gospodarczy miasta, co pokazuje przykład Anglii.
Gdy w zeszłym roku MPK rozpoczynało budowę ŁTR, mieszkańcy dali przewoźnikowi kredyt zaufania. Nieformalna umowa była taka: mieszkańcy zniosą remontowe kłopoty, ale potem zostaną wynagrodzeni szybkim tramwajem. Dziś z tych nadziei niewiele pozostało. Wiem o tym z telefonów od czytelników. W piątek, gdy usiadłem na telefonicznym dyżurze, niemal wszyscy rozmówcy niezależni od sprawy, w jakiej dzwonili pytali też o termin zakończenia remontów. A najczęściej powtarzane pytanie to: po co się tak męczyć i po co nam w ogóle ten szybki w tramwaj???
Rzeczywiście ŁTR demonem prędkości nie będzie. Mimo że nowe tramwaje PESY mogą rozpędzać się do 70 km/h, w Łodzi nie będą miały okazji pokazać tych możliwości. Przystanki w centrum są gęsto rozmieszczone, a co kilkadziesiąt metrów tory krzyżują się z jezdnią, gdzie ruchem kierują światła. Nie znaczy to jednak, że tramwaj nie okaże się rozsądną alternatywą dla auta. Pojazdy szynowe mają wydzielone torowisko i korzystają z zielonej fali, będą więc o wiele lepszym pomysłem na dotarcie do centrum niż własne cztery koła. Warto pamiętać, że ideą ŁTR było połączenie Łodzi z Pabianicami, Ksawerowem oraz Zgierzem i być może Ozorkowem. Dopiero na podmiejskich trasach nowe tramwaje mogłyby mknąć z maksymalną prędkością.
Czy oznacza to, że budowanie ŁTR tylko w Łodzi kosztem niemal 300 mln zł, to zły pomysł? Nie, bo te pieniądze miasto i tak musiałoby w najbliższym czasie wydać. Każdy, kto jeździ na co dzień tramwajami, wie, że skala awarii i opóźnień jest ogromna. Awarie, usterki, wykolejenia – tak tłumaczy się MPK. A łodzianie spóźniają się do pracy, szkoły, na randki czy zwyczajnie nie mogą przejechać z jednego krańca miasta na drugi. Okazji, jaką jest unijne dofinansowanie, nie można było zmarnować. Skoro tory, trakcja i tramwaje i tak są w fatalnym stanie, to dlaczego ich nie wyremontować z pomocą unijnych pieniędzy? Tak dużego remontu za wyłącznie miejskie pieniądze zapewne prędko byśmy się nie doczekali.
Inwestycja ma być gotowa na koniec czerwca i od lipca tramwaje będą mknąć od Helenówka przez centrum do Chocianowic. Czas przejazdu nawet z wykorzystaniem systemu sterowania ruchem uda się skrócić o ok. 7-8 minut. Nie brzmi rewelacyjnie, prawda? Ale też nie o te kilka minut tu chodzi. Najważniejsze, by MPK przekonało łodzian, że przejazd tramwajem to komfort i punktualność. ŁTR ma być linią o nowej jakości. Specjalnie dla niego komputerowy system nawigacji pojawi się nie tylko w nowych, ale we wszystkich tramwajach kursujących tą trasą. Stare i kanciaste modele 805N też potrafią się rozpędzić, potrzebowały tylko kawałka prostych torów. Przede wszystkim jednak sprawna komunikacja tramwajowa to silny zastrzyk energii dla całego miasta.
Kilka lat temu w szybki tramwaj zainwestowali Brytyjczycy. Pod Londynem powstała linia łącząca Croydon, Wimbledon i Addington. Zbudowano ją, bo ulice nie były już wstanie obsługiwać stale rosnącego ruchu samochodów. Nie było też możliwości poszerzenia istniejących dróg, jedynym ratunkiem dla korków okazał się tramwaj. Jakie są efekty? Z komunikacji szynowej codziennie korzysta nawet 60 tys. osób. Do tramwaju przesiadł się też aż co piąty kierowca. Dzięki temu poprawiła się sytuacja na drogach i parkingach. Według ankiet przeprowadzonych przez tamtejszego przewoźnika stało się tak dlatego, bo zdaniem podróżujących tramwaje są szybsze (31 proc. odpowiedzi), można nich polegać (22 proc. odpowiedzi) i są komfortowe (18 proc.). Brytyjczycy szybko jednak odkryli, że ułatwienia w komunikacji to tylko wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o korzyści z nowej linii. Samorząd Croydon zauważył, że od jej powstania o wiele łatwiej ściągać inwestorów. To zasługa tego, że tramwaj zagwarantował łatwy dojazd pracownikom nie tylko z miasta, ale i z obrzeży. Zaraz za inwestorami pojawili się zaś deweloperzy. No bo dlaczego nie mieszkać w tańszym Croydon, skoro rano można po szynach szybko dojechać do pracy w Wimbledonie? W górę poszły też ceny już wybudowanych nieruchomości. – Dla miasta to był ogromny sukces. Koszty budowy linii to 225 mln funtów, tymczasem Croydon policzyło, że po jej wybudowaniu udało się ściągnąć inwestycje warte 1,5 miliarda funtów – mówi 'Gazecie’ Stephen Harris, dyr. firmy consultingowej International Financial Services z Londynu.
Być może Łodzi uda się powtórzyć ten sukces choćby częściowo. Przed rozpoczęciem budowy ŁTR, zarząd dróg i transportu poprosił Pracownię Badań Społecznych o zbadanie opinii łodzian o komunikacji. Wtedy aż 40 proc. z nas zadeklarowało, że jeśli tramwaje będą kursować częściej i szybciej, to do jadąc do centrum samochód zostawi w garażu.