Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Kraków: Szybki tramwaj trzeba szybko skończyć

infotram
21.05.2006 14:01
Dla krakowian szybki tramwaj to synonim porażki inwestycyjnej miasta –czytamy w Gazecie Wyborczej. Magistrat i firma Budimex-Dromex skończyły wreszcie negocjować cenę, za którą powstanie. Niestety, cena obejmuje tylko część inwestycji. Budowa linii szybkiego tramwaju, mającego połączyć Kurdwanów z Krowodrzą Górką, jest opóźniona w stosunku do pierwotnych planów o co najmniej dwa lata. Porażką trzeba obciążyć co najmniej dwie ekipy rządzące Krakowem. Za czasów prezydenta Andrzeja Gołasia rozpoczęła się seria nieudanych przetargów na firmy mające się zająć budową odcinka między rondem Grzegórzeckim a pętlą przy ul. Kamiennej. To prezydent Gołaś zażądał unieważnienia konkursu, w którym wygrała włoska firma Todini (chciała wybudować KSK za ok. 46 mln euro), ponieważ liczył, że w powtórzonym przetargu wygra oferta Budimeksu-Dromeksu, tańsza o blisko 10 mln euro. W następnym konkursie wygrał jednak turecki Guris. Cena, jaką zaproponował, okazała się jednak nierealna i firma wycofał się z rozgrzebanej już budowy, inkasując wcześniej 10 mln euro. Porażka Gurisa to już epoka prezydenta Jacka Majchrowskiego. Jego ekipa również nie wykazała się sprawnością. Kiedy pojawiła się oferta firmy Mota-Engil, która za dopłatą 10 mln euro (czyli za cenę Todini) chciała dokończyć budowę, zdecydowano się na ogłoszenie kolejnego przetargu. Udział w nim wziął jednak tylko Budimex-Dromex, a cena, jaką zażyczył sobie za dokończenie budowy po Gurisie, przewyższała możliwości finansowe miasta. Budimex chciał ok. 360 mln zł (prawie dwa razy więcej niż w pierwszym przetargu), tymczasem w budżecie miasta zapisane jest na ten cel tylko 260 mln zł. Magistrat miał dwie możliwości: albo rozpisać kolejny przetarg, albo negocjować z Budimeksem ceny za kolejne etapy. Sytuacja była patowa, bo każde z rozwiązań miało swoje wady i zalety. Nowy przetarg oznaczał następne pół roku bezczynności na już i tak opóźnionej budowie, bez gwarancji ściągnięcia wykonawcy na całość inwestycji za realną cenę. Magistrat zdecydował się więc na negocjacje, które według nieoficjalnych informacji właśnie dobiegły końca. Teraz czekać już tylko trzeba na aprobatę Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, który kredytuje budowę szybkiego tramwaju. Istnieje więc szansa, że jeszcze tego lata robotnicy powrócą na plac budowy przy rozgrzebanym rondzie Mogilskim. Problem w tym, że Budimex wykona tylko część inwestycji, zresztą za dość wysoką cenę. Żeby dokończyć całość, trzeba będzie i tak znaleźć w następnych latach dodatkowe pieniądze w budżetach. Już można usłyszeć głosy, że to kukułcze jajo, które prezydent Majchrowski zostawi następnej ekipie rządzącej, jeśli oczywiście nie zostanie ponownie wybrany. Czy zdecydowanao się na właściwe rozwiązanie – pokaże czas. Dziś pewne jest jedno: krakowianie mają już dość stania w korkach i dość gadania o szybkim tramwaju, który ominie zatłoczone centrum. Chcą do tego tramwaju wreszcie wsiąść. Więcej w Gazecie Wyborczej: http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,3346351.html .