Kraków: Nie będzie opłaty za blokowanie

infotram
29.09.2011 09:55

Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne zastanawiało się nad wprowadzeniem dodatkowej opłaty w przypadku kierowców, którzy blokują przejazd tramwajom przez złe zaparkowanie samochodu – pisze Dziennik Polski.Takie kary stosowane są przez miejską firmę komunikacyjną w Poznaniu. – Po analizach prawnych uznaliśmy, że na razie nie będziemy tego wprowadzali – powiedział nam Mariusz Szałkowski, dyrektor ds. przewozów MPK w Krakowie.
Od stycznia już 222 razy wstrzymywano ruch tramwajowy z powodu samochodów, które blokowały torowiska – to znacznie więcej niż przed rokiem. Aż 136 razy doszło do tego na ulicy Długiej, 54 razy na ul. Rakowickiej, dziewięć razy na ulicy Dajwór, siedem razy na ul. Zwierzynieckiej i trzy razy na ul. św. Wawrzyńca. Auta blokowały także przejazd tramwajom na ul. Karmelickiej, Starowiślnej, Legionów Pisłudskiego i w Cichym Kąciku.
Tylko we wtorek trzy razy tramwaje musiały stanąć z powodu źle zaparkowanych pojazdów – na ulicy Długiej (15 minut), Starowiślnej (30 minut) oraz na Rakowickiej – na tej ostatniej przerwa w ruchu trwała ponad 45 minut. Wczoraj tramwaj znów musiał stanąć na trasie – i ponownie na ulicy Długiej.
Straż Miejska wspólnie z Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacyjnym prowadziła działania w ramach akcji 'Wystarczy 1 metr’. To hasło jest związane właśnie z jednym z najbardziej uciążliwych dla pasażerów komunikacji miejskiej wykroczeń, jakie popełniają kierowcy w Krakowie. – A jest nim parkowanie samochodów zbyt blisko torowiska, co skutecznie blokuje przejazd tramwajom – podaje Marek Gancarczyk, rzecznik MPK. – Od dawna apelujemy do kierowców, aby zanim zostawią swój samochód zastanowili się, czy nie stoi zbyt blisko torowiska. Stąd hasło 'Wystarczy 1 metr’. Za zablokowanie torowiska grozi nawet 300-złotowy mandat. To nie wszystko, gdyż jeśli pojazd zostanie odholowany – kosztuje to dodatkowo przynajmniej 345 zł.
– Dyscyplinujemy kierujących, którzy łamiąc przepisy często parkują w miejscach niedozwolonych, zbyt blisko szyn, uniemożliwiając przejazd tramwajom, a ponadto blokują zatoki przystankowe. Od stycznia doprowadziliśmy do odholowania ponad 860 nieprawidłowo zaparkowanych pojazdów, a wśród nich było ponad 40 takich, które zablokowały ruch na torowiskach- podaje Marek Anioł, rzecznik Straży Miejskiej. – Mandaty za to wykroczenie wynoszą od 100 do 300 złotych, ale stosujemy głównie te maksymalne, gdyż zablokowanie nawet jednego toru dezorganizuje komunikację miejską w dużej części Krakowa.
Ponieważ to nie na wszystkich robiło wrażenie – krakowskie MPK przymierzało się do wprowadzenia dodatkowej opłaty od łamiących przepisy kierowców, gdyż firma ponosi straty z powodu blokowania torowisk. Umowa z gminą przewiduje, iż jeśli nawet nie z winy MPK tramwaj nie jedzie po trasie – firma otrzymuje połowę wynagrodzenia (np. w kwietniu z powodu zablokowania torowisk MPK dostało o 653 złote mniej;ponadto poniosło koszty uruchamiania komunikacji zastępczej w wysokości 120 złotych). W sumie w skali roku traci przynajmniej kilkanaście tysięcy złotych. – Takie blokady przede wszystkim utrudniają życie naszym pasażerom, którzy także ponoszą straty, często znacznie większe – mówi Marek Gancarczyk
Byłoby gorzej, ale szybko działa SM, a także firmy zajmujące się odholowywaniem pojazdów z torów. Jeszcze niedawno zdarzało się, że przerwy w ruchu trwały nawet ponad 1,5 godziny i straty były znacznie większe.
Iwona Gajdzińska, rzeczniczka MPK w Poznaniu powiedziała nam, że ponieważ firma także ma problemy z blokowaniem torów – wprowadziła opłaty dla właścicieli pojazdów: – Naliczamy kary za każdą minutę wstrzymania ruchu – autobusowego – 3,5 zł, a tramwajowego – 5 zł.
Krakowskie MPK zastanawiało się także nad dochodzeniem odszkodowania od kierowców i w sprawie wprowadzenia dodatkowej karnej opłaty trwały konsultacje z prawnikami. – Nie wprowadzamy ich. Z opinii prawników wynika, że byłoby to trudne do wyegzekwowania, a w sądzie mielibyśmy małe szanse. Ponadto skala odszkodowania byłaby stosunkowo niewielka i niewarta byłaby skórka za wyprawkę – mówi dyrektor Szałkowski.
– Zastanawiamy się nad wznowieniem akcji 'Wystarczy 1 metr’, ale jednocześnie mam sporo wątpliwości – apele, prośby, akcje itp. skutkują tylko przez chwilę – mówi Marek Gancarczyk.