Kraków: Brakujący przystanek
Okazuje się, że w 1996 roku projektanci i wykonawca zaproponowali zbudowanie trzeciej stacji w tunelu tramwajowym pod skrzyżowaniem ul. Lubomirskiego i Rakowickiej – bez zwiększania kosztów inwestycji. Nie uzyskano na to zgody. We wrześniu ma się zakończyć budowa tunelu tramwajowego biegnącego od ronda Mogilskiego, pod Dworcem Głównym PKP, aż do Politechniki Krakowskiej. Nareszcie kończy się więc inwestycja, która zaczęła się 34 lata temu. Niestety, na podziemnej trasie tramwaju nie będzie przystanku w bardzo newralgicznym miejscu – w rejonie skrzyżowania ul. Rakowickiej z ul. Lubomirskiego, choć prawie wszyscy związani z tą inwestycją chcieli, by tam powstał.
Tunel jest najpoważniejszym przedsięwzięciem na pierwszej trasie szybkiego tramwaju, a jego historia sięga początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Obecnie jest już gotowe całe torowisko, a trwają prace wykończeniowe, głównie w podziemnych stacjach..
Jedna z nich powstała pod Dworcem Głównym PKP (nad stacją znajdują się pomieszczenia przyszłego dworca – na razie puste, nad nimi są perony, a nad peronami płyta centrum, a także Galeria Krakowska);w tym rejonie tunel przebiega najgłębiej pod ziemią – fragmenty są nawet 12 metrów poniżej gruntu. Druga, znacznie większa, stacja jest na wysokości Politechniki Krakowskiej. Tam już montowane są m.in. ruchome schody.
Na ponadpółtorakilometrowej trasie tunelu są tylko te dwa przystanki – dzieli je mniej więcej 500 metrów. W połowie pierwszego kilometra – między rondem Mogilskim a Dworcem Głównym – czyli mniej więcej w rejonie skrzyżowania ul. Rakowickiej z ul. Lubomirskiego, przystanku nie ma i nie będzie. Niedawno napisaliśmy w 'Dzienniku Polskim’, że to duży błąd, gdyż jest to bardzo ruchliwy rejon, gdyż w pobliżu jest m.in. Uniwersytet Ekonomiczny z tysiącami studentów;jest tam również cmentarz Rakowicki, a chcący dojechać w to miejsce, będą musieli wysiąść albo na rondzie Mogilskim, albo pod Dworcem Głównym. Ponadto w rejonie ul. Rakowickiej planowana jest budowa wielu mieszkań. Ryszard Frankowicz, generalny projektant z Agencji Architektonicznej Centrum: – To rzeczywiście jest bardzo dobre miejsce na przystanek i pomyśleliśmy o tym. W trakcie realizacji tunelu pod ul. Lubomirskiego, w 1996 roku, projektanci i wykonawca zaproponowali wykonanie przystanku pod tym skrzyżowaniem. Użyliśmy argumentów – istotnego dla ruchu ludności miejsca, stanu budowy (jeszcze był tylko wykop) i zmieszczenie się wykonawcy w kosztach inwestycji. Niestety, argumenty te nie przekonały ówczesnego prezydenta Krakowa, a osoby, które popierały ten pomysł, takie jak koordynator projektu szybkiego tramwaju, główny architekt miasta i dyrektorka ds. inwestycji, utracili szybko pracę.
Architekt Ryszard Frankowicz dodaje, że wykonawca (firma Hydrotrest) na piśmie akceptował te plany i warunki, a Wydział Architektury zapowiedział, że nie będzie problemu, gdyż zostanie to uznane 'za nieistotne odstępstwo od pozwolenia na budowę’, więc nie będą potrzebne wielomiesięczne procedury, by wydać nową zgodę, które wstrzymywałyby budowę.
– Przy budowie tego przystanku nie trzeba było wchodzić w nowy teren, nie było spraw własnościowych. Wykonawca nie chciał naciągnąć gminy na dodatkowe koszty, i tak przeprojektowywano niektóre fragmenty trasy, więc to nie było problemem. Dodatkowe wydatki to może zakup dwóch wind, nie planowaliśmy tam pochylni, które są droższe. Przedstawiliśmy zresztą koncepcję tego przystanku. Była tam dziura i można ją było wtedy dowolnie 'wypełnić’. Każdy by się z tej propozycji ucieszył, a teraz byłaby tam już gotowa stacja – dodaje Ryszard Frankowicz.
– Można się zastanowić, czy taki przystanek nie wyhamowywałby jednak szybkiego tramwaju. Wydaje się jednak, że szkoda, że nie powstał. Tak wtedy zdecydowano, choć dziś trudno dociec, dlaczego – powiedział nam jeden z członków ówczesnego (w 1996 roku) Zarządu Miasta Krakowa.
Tadeusz Trzmiel, zastępca prezydenta Krakowa, mówi, że szkoda, że ówczesne władze miasta nie zaakceptowały tej propozycji: – Taki przystanek powinien być, nawet gdyby wziąć pod uwagę tylko uczelnię, do której dojeżdżają tysiące studentów. Gdy zajęliśmy się tą inwestycją – tunel w tamtym rejonie był już od kilku lat zbudowany – bez przystanku.
– 'Dobudowanie’ takiego przystanku zawsze jest możliwe;teraz wiązałoby się to jednak z dodatkowymi kosztami, z przebijaniem żelbetowych ścian tunelu, które mają nawet 1,5 metra grubości, rozkopywaniem jezdni itp. – mówi arch. Frankowicz.