Budapeszt: Strajk pracowników BKV sparaliżował stolicę

Po zakończeniu niedzielnych rozmów między związkowcami i dyrekcją stołecznych zakładów komunikacyjnych BKV stało się jasne, że 90% pracowników w poniedziałek od 4.00 rano do 13.00 po południu będzie strajkować. Żądają zrezygnowania z pomysłu likwidowania lub przerzedzania stołecznych linii autobusowych, tramwajowych i trolejbusowych. Do strajku powszechnego pracowników BKV przyłączyli się kolejarze. W Budapeszcie o 4.00 o świcie nie wyjechały z remiz ani tramwaje, ani trolejbusy, ani autobusy, ani pociągi metra, ani kolei zębatej i kolei dojazdowych BHÉV, a kursują tylko autobusy nocne. Większość z nich według rozkładu nocnego, czyli z częstotliwością pół godzinną i wydłużoną trasą przejazdu, co oznacza coraz większe spiętrzenie się ich i nabieranie nawet godzinnego spóźnienia. Budapeszt po raz pierwszy po 20 latach skonfrontował się z takim strajkiem, który zupełnie sparaliżował życie. Pozamykane sklepy oraz kolejki na postojach taksówek to obraz poniedziałkowego poranka w Budapeszcie. Sparaliżowany został także budapeszteński port lotniczy Ferihegy, bo większość pasażerów odlatujących nie dojechała na lotnisko a ci, którzy przylecieli, nie mają możliwości dostania się do centrum, więc koczują w budynku dworcowym, gdzie panuje coraz większy tłok, bo w całej stolicy od świtu leje jak z cebra.