ZZDR PKP o sytuacji na Śląsku
W trzecim dniu chaosu panującego w komunikacji kolejowej na Śląsku nie tylko cierpliwość pasażerów jest na wyczerpaniu, lecz także kolejarzy – pracowników, którzy swoja codzienna rzetelna pracą nie zasłużyli na to by identyfikować ich z tym całym bałaganem na śląskich torach –pisze ZZDR PKP w specjalnym oświadczeniu. Niestety wydaje się, że żyjemy w czasach, kiedy na szkodę społeczeństwa działają już nie tylko parabanki, lecz także parakoleje, parakolejarze, paramarszałkowie i paraministrowie. Jest niezaprzeczalne, że pasażer identyfikuje to, co dzieje się na śląskiej kolei z kolejarzami, choć kolejarze nie mają z tym nic wspólnego. Samorządowa śląska spółka kolejowa z marszałkiem województwa i jej prezesem niejednokrotnie dawali publiczny wyraz temu, że z Grupą PKP i polskimi kolejarzami nie chcą mieć nic wspólnego –paradoksalnie teraz przez ich decyzje i nieudolną działalność po raz kolejny kreowany jest negatywny wizerunek pracownika kolei. Na to zgodzić się nie możemy. Dowodem indolencji marszałka województwa niech będą relacje medialne, w których widzimy tysiące pasażerów marznących na peronach w oczekiwaniu na pociąg Kolei Śląskich i ponad tysięczną grupę bezrobotnych –byłych pracowników Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych czekających na nowe oferty pracy.
W drugim dniu działalności samorządowej spółki „Koleje Śląskie”na całym obszarze aglomeracji śląskiej –minister transportu ogłasza program naprawczy tej spółki. Na polecenie ministra Nowaka Grupa PKP ma wspomóc Koleje Śląskie, min. użyczając lokomotywy i wagonów, a zarządca infrastruktury –spółka PKP PLK. ma pomóc Kolejom Śląskim tworzyć plany obiegów składów. Same Koleje Śląskie także chyba na polecenie ministra ogranicza liczbę połączeń, co podobno pozwoli „ustabilizować sytuacje”. Jak to możliwe? – przecież proces usamorządowienia kolei, któremu niejednokrotnie się sprzeciwialiśmy miał być w opinii ministerstwa złotym środkiem na poprawę sytuacji pasażerów. Pytamy, dlaczego ma się to wszystko odbyć po raz kolejny kosztem klientów kolei? Dlaczego pasażerowie pozostawieni są na łaskę i niełaskę przewoźnika, który nie może zagwarantować im terminowego dotarcia do szkoły i pracy? W tym miejscu najwłaściwszy wydaje się jeden z komentarzy internetowych jednego z pasażerów pod relacją z występujących utrudnień: „Czy to już Panowie Matusiewicz i Worach przekonali się, że ruch pociągów i komunikacja kolejowa to coś innego niż ich dziecięce zabawy kolejka PIKO…..?”Z naszego punktu widzenia program naprawczy należałoby rozpocząć od dymisji Ministra Transportu, Marszałka województwa śląskiego oraz zarządu spółki Koleje Śląskie.
W procedurach kolejowych zdarzenia będące wynikiem błędu pracownika prowadzącego ruch, powodujące skierowanie pociągu trasą inną niż rozkładowa są określane mianem incydentu, pracownik odpowiedzialny za takie zdarzenie ponosi poważne konsekwencje służbowe i finansowe. Dlatego pytamy kto, kiedy i w jakim wymiarze poniesie odpowiedzialność za incydenty spowodowane brakiem informacji i nieudolną działalnością ze strony Kolei Śląskich w wyniku czego tysiące pasażerów albo nie dojechało pracy, albo znalazło się w pociągach i na stacjach, z których nie zamierzało korzystać? Czy ministrowi transportu i marszałkowi województwa śląskiego wystarczy odwagi i honoru aby ponieść przynajmniej polityczną odpowiedzialność za całą tą sytuację? Chcemy, aby mieli Państwo świadomość, że praca dyżurnych ruchu i innych pracowników liniowych bezpośrednio prowadzących ruch pociągów w sytuacji dynamicznie i codziennie zmieniającego się rozkładu jazdy oraz problemów taborowych przewoźników na drodze przebiegu uruchomionego już pociągu – powoduje dodatkowe obciążenie psychiczne tych osób i ma bezpośrednie przełożenie na bezpieczeństwo całego ruchu kolejowego. Mimo to w imieniu pracowników, których reprezentujemy deklarujemy, że w zakresie naszych czynności i kompetencji, dołożymy wszelkich starań, aby każdy uruchomiony skład Kolei Śląskich dotarł bezpiecznie i zgodnie z rozkładem jazdy do stacji docelowej.