Trójmiasto: Koszmarny początek tygodnia dla pasażerów SKM
Zamknięcie jednego z torów w Gdyni sparaliżowało podróż SKM-ką w Trójmieście. Prezes SKM tłumaczy Gazecie Wyborczej: -Mieliśmy awarię rozjazdu w Gdyni, pociągu w Sopocie, awarie internetu, zanik prądu na 10 minut we Wrzeszczu, obrzucenie pociągu kamieniami i dwa wypadki z udziałem pasażerów. Dlatego było trudno trzymać się rozkładu. O tym, że poniedziałek nie będzie łatwym dniem do podróżowania po Trójmieście kolejką było wiadomo już kilka dni wcześniej. SKM ogłosiła, że w związku z zamknięciem toru w kierunku Wejherowa przy peronie na Wzgórzu św. Maksymiliana (przystanek jest w remoncie) większość pociągów od strony Gdańska nie dojedzie do Gdyni. W praktyce ruch kolejek polega na tym, że w godzinach szczytu (gdy SKM-ki kursują co 7,5 minuty) co czwarta jeździ z Gdańska do Wejherowa (a więc co pół godziny), a pozostałe do Gdyni Redłowa (co 15 minut) i do Sopotu (co 30 minut). Efekt jest taki, że pasażerowie jadący do Gdyni, wsiadający do kolejki bez upewnienia się, gdzie jedzie, są wypraszani z pociągów właśnie w Redłowie lub Sopocie, gdzie czekają na pociąg do Wejherowa. Podobnie jest od drugiej strony – gdzie pociągi o skróconej relacji Wejherowo-Gdynia uzupełniają jeżdżące co pół godziny składy do Gdańska.
Teoretycznie SKM-ka do remontowego rozkładu przygotowała się całkiem dobrze. Do nowych wyświetlaczy na peronach (tzw. pragotronów) wprowadzono zmieniony rozkład. Nawet obsługa pociągów kończących bieg w Sopocie lub Redłowie informowała pasażerów przez mikrofon o tym, że dalej nie pojadą. Szczegóły.