Szczecin: „Barbakan” zderzył się z drezyną
Drezyna, którą jechało trzech prawdopodobnie pijanych pracowników PKP, uderzyła w pociąg Tanich Linii Kolejowych relacji Kraków-Świnoujście. W wyniku czołowego zderzenia pięć osób jest rannych.
Do wypadku doszło w sobotę po godz. 16 w Szczecinie Dąbiu, na wysokości ul. Goleniowskiej. Drezyna jechała po tym samym torze co pociąg 'Barbakan’, tyle że w przeciwnym kierunku. Maszynista wyhamował, drezyna – nie.
– Nagle usłyszeliśmy huk, torby pospadały z półek – mówili nam pasażerowie pociągu. – Ludzie stojący w wagonach najbliżej lokomotywy poprzewracali się.
Na miejsce bardzo szybko dotarły karetki, straż pożarna, policja, przyleciał nawet helikopter ratunkowy. Lekko ranni zostali trzej pracownicy PKP, którzy podróżowali drezyną (ogólne potłuczenia) i dwaj pasażerowie pociągu (jedna osoba ma złamany palec, druga rękę). Przewieziono ich do szpitali.
Drezyna została poważnie uszkodzona, a na nasyp kolejowy rozsypał się cały jej ładunek: ciężki sprzęt i gruz. Sprzątaniem zajęły się służby techniczne PKP, które dotarły na miejsce niedługo po wypadku. Mimo to przez cztery godziny ruch pociągów był wstrzymany.
Turyści do godz. 19 czekali, aż nowa lokomotywa z Dąbia zabierze ich wagony w dalszą drogę. Niektórzy zrezygnowali z podróży koleją.
– Zamówiliśmy bus ze Świnoujścia, ma być lada chwila – mówił nam o godz. 19.15 starszy mężczyzna, stojąc przy torach z bagażami. – To skandal! PKP powinno zapewnić nam dalszy transport. A oni powiedzieli, że będzie, ale za pięć godzin!
Na brak informacji ze strony przewoźnika narzekali też podróżni, którzy zdecydowali się czekać na lokomotywę. – Przez całą drogę działały głośniki – mówi pani Irena, która jechała do Świnoujścia aż z Krakowa. – Każdą stację zapowiadali. A jak pociąg stanął, to ani słowa. Sami musieliśmy chodzić, dowiadywać się, co dalej z nami będzie.
– Obsługa pociągu powiedziała mi, że mogę wysiąść i jechać na własną rękę albo poczekać, aż usterka zostanie usunięta i wrócić do Dąbia – dodaje Katarzyna Malczak z Katowic. – Zostałam w pociągu. Mam małe dzieci, nie będę wysiadać, jeżeli nie wiem, gdzie jestem.
Kierownik pociągu (nie chciał się przedstawiać): – Chodziliśmy przecież po składzie i informowaliśmy na bieżąco, co się dzieje.
Na pytanie jak doszło do wypadku, nikt jeszcze w niedzielę nie potrafił odpowiedzieć. Pewne jest, że drezyna nie powinna się znaleźć na trasie pociągu. Od policji usłyszeliśmy, że wciąż zbierane są materiały w tej sprawie. Sprawdzić trzeba m.in. pracę nastawni kolejowych. Jest bardzo prawdopodobne, że jadący drezyną pracownicy PKP byli pijani. Świadkowie, z którymi rozmawialiśmy, opowiadali, że jednego z nich, zataczającego się, prowadzili policjanci.
– Żeby to stwierdzić na pewno, pobrano im krew do badania, ale policjanci potwierdzają, że czuć było od nich woń alkoholu – mówi Katarzyna Legan z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. – Jeden z nich jest przesłuchiwany w izbie zatrzymań. Dwóch, ze względu na stan zdrowia, zostało w szpitalu.
– Jeżeli te informacje się potwierdzą, zostaną dyscyplinarnie zwolnieni. Nieważne, czy byli winni wypadku, czy nie – podkreśla rzecznik PKP Michał Wrzosek.
Maszynista pociągu, którego przebadano na miejscu alkomatem, był trzeźwy.