Śląskie: A jednak Matusiewicz!
Śląscy radni PO zgodzili się, by marszałek województwa Adam Matusiewicz jeszcze przez miesiąc pełnił swoje obowiązki i starał się naprawić sytuację kolei w regionie. Marszałek wyjaśnił, że zdecydowano o wyborze jego następcy dopiero za miesiąc, by to on 'ostatecznie wyczyścił sprawy związane z funkcjonowaniem kolei’. – Nie zabraknie mi motywacji – zapewnił w TVN24. Za przyjęciem rezygnacji Matusiewicza, a zarazem powierzeniem obowiązków do czasu wyboru nowego zarządu radni PO mają głosować w poniedziałek. Dzisiaj po południu (w piątek) na ten temat obradował 21-osobowy zarząd regionalny PO.
Dymisja marszałka oznacza odwołanie całego zarządu województwa (tworzonego dziś przez przedstawicieli PO, PSL i Ruchu Autonomii Śląska). Przepisy pozwalają, by ustępujący zarząd pracował jeszcze przez maksymalnie trzy miesiące, jednak – jak przekazał po obradach zarządu szef śląskiej Platformy Tomasz Tomczykiewicz – nowy zarząd województwa ma zostać powołany w styczniu.
– Taka decyzja jest podyktowana tym, aby zgodnie z obietnicami marszałka Matusiewicza mógł on dokończyć i sprostać zadaniu, które wymknęło się spod kontroli – zagwarantować to, aby wszystkie umowy, które zapewnią funkcjonowanie transportu kolejowego na Śląsku, zostały zrealizowane – wyjaśniał Tomczykiewicz. Sam Matusiewicz wyjaśnił, że chce osobiście 'wyczyścić ostatecznie wszystkie sprawy związane z funkcjonowaniem kolei’. – Zanim ktoś nowy wdrożyłby się w to wszystko, być może zabrałoby to trochę czasu – tłumaczył. Zapewnił, że nie zabraknie mu motywacji, by pracować na rzecz uzdrowienia sytuacji.
Konieczność wyboru nowego zarządu powstała po czwartkowej rezygnacji Matusiewicza, który podał się do dymisji w związku z chaosem, jaki powstał na śląskiej kolei po przejęciu całości przewozów w regionie przez samorządową spółkę. Nieoficjalnie politycy PO potwierdzili, że Matusiewicz złożył rezygnację po 'długiej i trudnej’ rozmowie z Tomczykiewiczem, a ten konsultował sprawę z władzami partii. Więcej w TVN24.