Rzeszów – Kolbuszowa – Tarnobrzeg

inforail
10.01.2012 13:34
Jeszcze na początku XXI wieku linii kolejowej z Rzeszowa do Tarnobrzegu groziła likwidacja, jednak dekadę później trasa wygląda zupełnie inaczej i być może w najbliższych latach zostanie nawet zelektryfikowana
Linia kolejowa Rzeszów – Kolbuszowa – Ocice (Tarnobrzeg) może z wielu powodów budzić bardzo pozytywne emocje. Jedni będą ją lubić dlatego, że jest 'polska’ inni ucieszą się z faktu pokonania niemożliwego i wskrzeszenia na niej ruchu pasażerskiego. Jest jeszcze jedna grupa osób, dla której linia ta jawi się jako przyszłość na tańsze i równie szybkie co przez Kraków podróżowanie do Warszawy. Oczywiście zawsze znajdą się osoby mające bardziej negatywne nastawienie, które wskażą na wnoległych, jednak jak to w życiu bywa nie można mieć wszystkiego a wybór padł na Kolbuszową.
Układ linii na północ od Rzeszowa. Źródło. PKP PLK
Pierwsza linia kolejowa dotarła do Rzeszowa już w 1858 roku, była to Kolej Galicyjska im. Karola Ludwika, która połączyła Kraków z Lwowem. Ponieważ w owym czasie niedaleko na północ przebiegała granica między Austro-Węgrami a Imperium Rosyjskim, więc jako główny ciąg uważano właśnie relację wschód – zachód. W związku z tym w celu obsługi położonych w pobliżu granicy Tarnobrzegu, Sandomierza oraz Rozwadowa to samo przedsiębiorstwo kolejowe wybudowało linię z Dębicy, ponieważ dolina Wisłoki znacznie ułatwiała budowę linii kolejowej a jednocześnie skracał się dystans do Wiednia. Równo w 1900 roku C.K.Austro-Węgierskie Koleje Państwowe wybudowały połączenie z Rozwadowa do Przeworska. W 1914 roku Podolskie Drogi Żelazne wybudowały międzynarodową linię z Lublina do Rozwadowa, natomiast rok później ta sama kolej wybudowała również międzynarodowe połączenie Ostrowiec Świętokrzyski – Sandomierz. W takim oto układzie przychodzi rok 1918, kiedy niegdyś podzielony obszar znalazł się w granicach II RP. Jak łatwo się domyślić w tak diametralnie zmienionych granicach szybko okazało się, że połączenie Rzeszowa z Warszawą nie przebiega w najkorzystniejszy sposób, bowiem pociągi musiały korzystać z wydłużonych relacji, co wobec niskich prędkości parowozów znacznie wpływało na czas jazdy. Od Sandomierza do Rzeszowa przez Dębicę było 129 km, natomiast przez Przeworsk (bez konieczności obsługi głównej stacji) było to 140 km. Alternatywnie pociągi mogłyby dojeżdżać do Stalowej Woli z której do Rzeszowa (przez Przeworsk) było 112 km lub przez Tarnobrzeg 147 km. W związku z tym już wówczas zaczęto rozważać budowę linii Ocice – Rzeszów, która zredukowałaby dystans Sandomierz – Rzeszów do zaledwie 83 km, czyli o minimum 46, co przy ówczesnych możliwościach technicznych oznaczało o około godzinę dłuższy czas jazdy.
 Kolbuszowa po odbudowie. Fot. Marek Proszak, Wikimedia Commons, Public Domain Kolbuszowa po odbudowie. Fot. Marek Proszak, Wikimedia Commons, Public Domain
Niestety szybka budowa linii nie mogła ruszyć, ponieważ Polska scalała sieć kolejową w miejscach znacznie bardziej istotnych dla gospodarki, jednak już w 1938 roku zainaugurowano pierwszy jej odcinek Ocice – Dęba Rozalin. Dalsza budowa niestety została wstrzymana przez działania wojenne, natomiast w początkowym okresie PRL ponownie skupiano się na odbudowie zniszczeń. Dopiero w 1964 roku otwarto odcinek Rzeszów – Kolbuszowa, natomiast pozostały brakujący odcinek uruchomiono w 1971 roku, zaś 2 lata później w Kolbuszowej (niecałe 10 tysięcy obywateli) wybudowano zintegrowany dworzec kolejowo-autobusowy. Niestety co typowe dla nowych linii za jej budową nie podążyła już tak masowa ekspansja miast i gdy w 1989 roku zakończył się okres PRL powstanie III RP sprawiło, że przewozy pasażerskie na tej linii szybko malały i już w 1992 roku zniknęły pociągi dalekobieżne, natomiast w roku 2000 zlikwidowano regionalne przewozy pasażerskie. Pociągi dalekobieżne korzystały ze zelektryfikowanej linii przez Przeworsk, choć w późniejszym okresie degradacja pozostałych szlaków sprawiła, że z Rzeszowa do Warszawy pociągiem można było jechać jedynie przez Kraków. Choć wówczas sytuacja wydawała się z góry przegrana, to jednak coś drgnęło i lokalna społeczność zaczęła naciskać na odtworzenie linii przez Kolbuszową jako połączenia z Warszawą. Działania przyniosły skutek i po gruntownej odbudowie szlaku już w 2007 roku na trasę wyjechały na powrót pociągi pasażerskie. Niestety choć wyremontowana trasa dopuszcza prędkość maksymalną 120 km/h to jednak brak elektryfikacji skutecznie zniechęca PKP IC do trasowania tam pociągów dalekobieżnych. Jednak i to może się szybko zmienić, ponieważ PKP PLK ogłosiło niedawno przetarg na wykonanie dokumentacji dla elektryfikacji odcinka Ocice – Rzeszów. Od kiedy zaprzestano w 1990 roku dalszej elektryfikacji będzie to druga po odcinku Węgliniec – Bielawa Dolna (rok 2006) trasa zelektryfikowana od tego czasu. Uzupełnienie tego brakującego ciągu ma nastąpić w latach 2013-14, dzięki czemu coraz bardziej realną jest szansa na szybkie pociągi Warszawa – Rzeszów właśnie przez Kolbuszową.
Kolzam na przystanku Nowa Dęba. Fot. Regan1973, Wikimedia Commons, Public Domain
Dlaczego więc linia kolejowa Rzeszów – Ocice może budzić sympatię. Po pierwsze dlatego, że jest jedną z niewielu typowo polskich, po drugie bo pokazuje, że działając systematycznie można nawet w obecnych czasach przywrócić linię do egzystencji a nawet myśleć o jej rozwoju. Wystarczy przypomnieć sobie ile w tym czasie usłyszało się skomlenia o Łodzi a ile dobiegało z Rzeszowa, a mimo wszystko udało się linię odbudować, choć należy pamiętać, że ofiarą tego sukcesu stała się trasa Dębica – Mielec – Tarnobrzeg o której niemal całkowicie zapomniano a jej stan techniczny mógłby być akceptowalny jedynie na bocznicach. Niestety nie można mieć wszystkiego, natomiast decyzja o odbudowie Kolbuszowej przypieczętowała los innej trasy.