Poznań: Autobusy zamiast pociągów
Droższe bilety, autobusy zastępcze albo odwołane kursy – takie 'atrakcje’ fundują pasażerom w Lesznie Koleje Wielkopolskie. A już za cztery miesiące mają wozić podróżnych z Poznania. – Nie zdziwiłbym się, gdyby scenariusz się powtórzył – mówi Gazecie Wyborczej Witold Stasiewski ze stowarzyszenia Mobilny Poznań. W czerwcu linie z Leszna do Jarocina, Zbąszynka i Ostrowa przejęły utworzone przez samorząd województwa Koleje Wielkopolskie. W pierwszych dniach wszystko działało jak należy. Ale wkrótce, zamiast pociągów, zaczęły kursować autobusy zastępcze. Wszystko przez niesprawne szynobusy. Od początku roku ich serwisowaniem i naprawą zajmują się właśnie Koleje Wielkopolskie. Efekt? Podróżni jeżdżący do Gostynia czy Jarocina rzadko widzą szynobus. – Non stop są autobusy zastępcze, które w dodatku się spóźniają. Brak słów. Po prostu katastrofa – narzeka Adam Nowak z Leszna. Czasami zdarza się, że nie ma nawet autobusu. Wtedy kurs jest odwoływany.
Komunikacja zastępcza coraz częściej jeździ też na trasach z Leszna do Ostrowa i do Zbąszynka. Wcześniej zdarzało się to sporadycznie.
– To prawda, że nie zawsze wywiązujemy się z obowiązków przewoźnika i często musimy uruchamiać komunikację zastępczą – przyznaje prezes Kolei Wielkopolskich Włodzimierz Wilkanowicz. – Ale to nie tylko nasza wina – zaznacza. I wylicza: część szynobusów czeka w serwisie Pesy czy Przewozów Regionalnych na elementy, które trzeba specjalnie wyprodukować. Kilka innych, tych z ZNTK, ma niektóre części wyprodukowane w złej technologii. – Do tego dochodzą zaniedbania z poprzednich lat. Do niektórych pojazdów nalewano wodę zamiast płynu chłodniczego. Gdyby teraz korzystał z nich inny przewoźnik, wcale nie byłoby lepiej – zapewnia Wilkanowicz. Szczegóły w Gazecie Wyborczej.