PKP: Pociągi kursują coraz wolniej, dłużej i drożej
W rozkładach jazdy PKP ciągle coś się zmienia, ale zawsze na niekorzyść pasażerów. Trudno się dziwić, że podróżni podnoszą krzyk. Wskazują też, że wiele decyzji dotyczących kursowania pociągów jest po prostu absurdalnych. Jan Zagalski z Katowic jeździ raz w tygodniu do Zduńskiej Woli. – Kiedyś można tam było dostać się pociągiem osobowym bezpośrednio. W latach 50. zeszłego wieku kursowały nawet cztery na dobę. Potem już trzy. Po kolejnych zmianach w rozkładzie jazdy nie ma już żadnego. Teraz muszę jechać pospiesznym do Łodzi i dopiero tam przesiąść się na inny. Oczywiście, teraz płacę drożej niż za pociąg osobowy jadący bezpośrednio do Zduńskiej Woli – mówi Czytelnik. – Kolejny problem to prędkość. Na trasie Zduńska Wola-Częstochowa pociąg jedzie tak wolno, że pasażer mógłby – jak w tym dowcipie z brodą – wysiąść z pierwszego wagonu, nazbierać grzybów i wsiąść do ostatniego.
Z usług PKP musi też korzystać pan Wojciech z Bielska-Białej. Podaje taki przykład. – Pociąg pospieszny Skrzyczne relacji Gdynia-Wisła Głębce jedzie 15 godzin. Autobus PKS pokonuje tę trasę w ciągu 12 godzin. Średnia prędkość pociągu pospiesznego wynosi niewiele ponad 50 kilometrów na godzinę. Na odcinku między Katowicami (odjazd o 7.59) a Wisłą Głębce pociąg jedzie 3 godziny 47 min. Do Bielska, czyli trasę długości 55 km, pokonuje w półtorej godziny. W Czechowicach-Dziedzicach stoi 10 minut, bo wcześniej odjeżdża pociąg relacji Kraków-Żilina, na który nie ma połączenia z Gdyni. O godzinie 9.02 z Katowic do Wisły rusza pociąg osobowy, który jest w Wiśle przed pospiesznym. Jedzie trasą przez Chybie prawie półtorej godziny szybciej! Pociąg pospieszny jedzie przez Bielsko-Białą po to, żeby mogli do niego wsiąść inni pasażerowie. Pojawia się pytanie: kto z Bielska pojedzie do Wisły dwie godziny pociągiem i zapłaci 16 złotych, skoro może skorzystać z autobusu PKS za 9 złotych, a jazda trwa krócej, bo tylko godzinę?
To niejedyne takie karkołomne rozwiązanie proponowane podróżnym przez PKP. Rano, około godziny 5-6, nie ma pociągu z Katowic do Wisły. Ci, którzy chcieliby wczesnym rankiem udać się w góry, mogą się rozczarować. Są za to dwa pociągi – po godzinie 7 i o 7.45, czyli w odstępie nieco ponad pół godziny. Ten drugi skład prawdopodobnie będzie jeździł pusty, a przynajmniej niedostatecznie wykorzystany, więc łatwo będzie go skasować – z winy pasażerów…
O godzinie 22.45 ze Słupska do Katowic przyjeżdża pociąg pospieszny Gwarek. Kilka minut wcześniej odjeżdża pociąg do Budapesztu. Pasażerowie jadący Gwarkiem z Poznania lub Wrocławia nie zdążą na niego. Spece z kolei zapomnieli również o studentach, ponieważ nie ma wieczornego pociągu ani z Krakowa do Bielska-Białej, ani z Cieszyna do Bielska. Ostatni pociąg z Cieszyna do Bielska-Białej odjeżdża po 14, z Krakowa po 10 rano. Studenci, którzy mogliby jechać tą trasą, wybierają PKS. Pasażerowie, podobnie jak Jan Zagalski, są nieraz zmuszani do przesiadek. Nietrudno wyobrazić sobie ich zdenerwowanie, gdy po wejściu na peron dowiadują się, że ten drugi pociąg właśnie odjechał. Oto przykłady. Pociąg z Pszczyny do Rybnika odjeżdża o 6.47 rano. Osoby jadące z Bielska-Białej nie zdążą na niego, ponieważ przyjeżdżają do Pszczyny o 7.03, więc kilka minut za późno. Podobnie jest z wcześniejszym połączeniem. Pociąg odjeżdża z Bielska-Białej o 5.06 i jest w Pszczynie o 5.43, tymczasem pociąg z Pszczyny do Rybnika odjeżdża dziewięć minut wcześniej, czyli o 5.34. Po kolejnych zmianach w rozkładach jazdy okazuje się, że tę samą trasę pociągi pokonują coraz dłużej. – Pospieszny relacji Bielsko-Biała-Gdynia jeszcze dwa lata temu odjeżdżał o 20.51;na miejscu był o 8.07. Teraz odjeżdża o 20.40, lecz w Gdyni jest o 9.22. Owszem, między Łodzią a Kutnem są ograniczenia prędkości, jednak wcześniej, gdy ich nie było, podróż też tyle trwała – wyjaśnia Czytelnik. Infrastruktura kolejowa z roku na rok jest gorsza. PKP zamiast remontować tory, robi jedno: ogranicza prędkość pociągów, więc czas podróży coraz bardziej się wydłuża. Tracą na tym nie tylko pasażerowie, ale przede wszystkim kolej, bo pociągami jeździ coraz mniej ludzi. Symbolem Polskich Kolei Państwowych w XXI wieku powinien więc być ślimak, bo wszyscy inni przewoźnicy rozwijają coraz większe prędkości i proponują podróżnym coraz dogodniejsze połączenia. Agnieszka Nowak