Jak podaje prasa rosyjska i amerykańska, we wtorek w Moskwie odbyło się posiedzenie przedstawicieli Rosji i Stanów Zjednoczonych w związku z planami Rosji budowy tunelu pod cieśniną Beringa i stworzenia bezpośredniego połączenia kolejowego między obydwoma państwami. Jak wiadomo, już Mikołaj II śnił o takim połączeniu i kreślił związane z tym śmiałe plany. Na początku XIX wieku Amerykanie mieli podobne zdanie, ale oni myśleli raczej kategoriami mostu wiszącego. Na przeszkodzie tych pionierskich snów stały wojny i brak pieniędzy. Niedawno pracownicy Akademii Nauk Rosji znów przejrzeli stare projekty, na podstawie których zadecydowali, że mimo wszystko o wiele taniej i bezpieczniej jest jednak budować tunel.
Jeżeli tunel pod cieśniną Beringa będzie gotowy, stanie się monumentalną budowlą bez porównania! Cały tunel osiągnie długość aż 100 kilometrów, stając się najdłuższym na świecie i będzie wił się pod cieśniną, między innymi dotykając również szelfu wysp Diomede. Nie jest rzeczą wykluczoną, że obok pociągów towarowych i osobowych, z tunelu tego korzystać będą mogły także samochody, ale tu tym bardziej rozsądniejsze jest jednak rozwiązanie francusko-brytyjskiego tunelu pod La Manche, gdzie ze względów ekologicznych i bezpieczeństwa, samochody, ciężarówki i autobusy przewożone są pociągiem.
Według wstępnych szacunków, inwestycja ta kosztować będzie 65 miliardów dolarów i dlatego Rosjanie liczą przede wszystkim na amerykański kapitał. W każdym bądź razie na konferencji nie podjęto żadnych wiążących decyzji. Amerykanie są ostrożni i żądają gwarancji. Tym bardziej, że w Rosji sytuacja polityczna nie jest całkowicie stabilna. Japończycy już wyskoczyli ze swoją ofertą: jeden kilometr tunelu pod cieśniną Beringa zbudują za „okazyjną cenę”60 milionów dolarów. Tunel ten również dla Japonii byłby dobrym interesem, tym bardziej, jeżeli przedłuży swoją kolej przez wyspy Kurylskie na Kamczatkę. Oczywiście z 65-miliardowej sumy kosztów tej inwestycji, budowa tunelu kosztowałaby najmniej – zaledwie 10-12 miliardów dolarów. Reszta kosztów, to stworzenie odpowiednich połączeń kolejowych i drogowych zarówno na Alasce jak i na Syberii. Na Alasce gardło tunelu byłoby w pobliżu osady Wales. Stąd trzeba byłoby zbudować „tylko”2000 km torów kolejowych z pełną infrastrukturą (stacje transformatorowe, dworce, magazyny zaopatrzeniowe, kwatery dla drużyn konduktorskich i dróżniczych itd.) do kanadyjskiego Fort Nelson, chociaż miasto Fairbanks jest jednak nieco bliżej. Leży ono w odległości „zaledwie”1000 km od planowanego gardła tunelu, ale kolej prowadzi stąd nie do Kanady, a w bok, prawie wstecz, do Sewardu nad zatoką Alaska. A tak, to nie ma tu ani żadnej drogi, ani żadnej innej kolei.
W Rosji również jest bardzo daleko do planowanego syberyjskiego gardła tunelu w Uelen. Przez Jakutię trzeba będzie zbudować linię o „bagatelnej”długości aż 3500 km. I to przez niedostępne górskie tereny i olbrzymie rozlewiska rzeczne pokryte wiecznym lodem. Jedno jest pewne: budowa tunelu i łączących je linii kolejowych znacznie ożywi gospodarkę nie tylko podbiegunowych rejonów Syberii, ale także Alaski i Północnej Kanady, gdzie w dalszym ciągu obok jedynego samolotu, podstawą komunikacji dalekobieżnej są prehistoryczne … zaprzęgi z psami i reniferami. A wiadomo, że w północno-kanadyjskich górach Mackenzie oraz w górach Brooks na północy Alaski, są olbrzymie możliwości wydobywania najróżniejszych poszukiwanych na rynku światowym minerałów, od metali szlachetnych do siarki, antymonu, bizmutu, selenu i ropy naftowej włącznie.