Ministrowie zarzucają marszałkowski kujawsko-pomorskiemu brak logiki ekonomicznej
Minister w KPRM Łukasz Schreiber i szef resortu infrastruktury Andrzej Adamczyk zaapelowali w środę w Warlubiu (Kujawsko-Pomorskie) do marszałka województwa Piotra Całbeckiego ws. zmniejszenia połączeń kolejowych.
Wyrazili zdumienie "uporem władz regionu" w tej sprawie.
Upór marszałka?
W grudniu poinformowano, że pociągi Polregio w ramach nowej umowy na wykonanie przewozów kolejowych w województwie kujawsko-pomorskim, w ciągu roku pokonają łącznie 2,2 mln km, czyli o 1,3 mln km mniej niż w poprzednich latach. Wartość umowy zawartej na rok to 52,2 mln zł.
Rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego Beata Krzemińska podkreślała od początku, że zakontraktowanie mniejszej liczby połączeń wynika z zaproponowanych przez Polregio wysokich stawek za przewozy.
"Nie potrafię zrozumieć uporu marszałka województwa Piotra Całbeckiego w tej sprawie. (...) Oszczędność jest na poziomie 10 procent, a straty dla mieszkańców są na poziomie 40 procent (o tyle zmniejszona została liczba wozokilometrów - PAP). Nie ma w tym logiki ekonomicznej, ani też społecznej. To decyzja skrajnie niezrozumiała. Nie ma zapewnionego wariantu alternatywnego, czyli np. siatki połączeń autobusowych," - powiedział w Warlubiu Schreiber.
Zarówno on, jak i minister infrastruktury Adamczyk apelowali do władz województwa o zmianę decyzji w tej sprawie. Podkreślali, że utrudnia ona życie nie tylko mieszkańcom Warlubia, ale i całego powiatu świeckiego czy tucholskiego.
Dodali jednak, że dopóki sytuacja nie ulegnie zmianie, proponują - co zostało wypracowane wraz z PKP i będzie od wdrożone przy pierwszych zmianach rozkładu jazdy - by na stacji w Warlubiu zatrzymywały się pociągi PKP Intercity.
Rozwiązanie problemu?
"Musimy kosztem kilku minut, czyli wydłużenia podróży, spróbować (...) rozwiązać ten problem. Bo te kilka minut inni pasażerowie przeżyją, a dla mieszkańców tej miejscowości i innych obok, to może być bardzo istotne" - ocenił w rozmowie z PAP Schreiber.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Pytany o tę kwestię przez PAP minister Andrzej Adamczyk przyznał, że decyzja marszałka województwa jest "kuriozalna" i sprzeczna z planami rządu, który inwestuje wiele miliardów w kolej, ale także planami Unii Europejskiej.
"To decyzja w poprzek UE, strategii tej organizacji, do której należymy. Przecież +zielony ład+ zakłada zwiększony udział czystego transportu kolejowego, transportu osób i rzeczy. To działanie na zmniejszanie ilości pociągów idzie również w poprzek działaniom na rzecz ochrony środowiska" - powiedział Adamczyk.
Minister Łukasz Schreiber dodał, że jest gotów na rozmowę z marszałkiem na ten temat, oferuje też pomoc rządu w rozwiązaniu problemu. Ale - jak dodał od swoich pierwszych apeli w tej sprawie w grudniu, marszałek Całbecki się z nim nie skontaktował.
Rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego Beata Krzemińska w grudniowym oświadczeniu podkreślała, że samorząd województwa stał się w ostatnim czasie celem ataków medialnych ze strony władz spółki Polregio i związków zawodowych firmy. "Manipulując opinią publiczną, próbuje się na nas przerzucić odpowiedzialność za możliwy przyszły deficyt przedsiębiorstwa i ewentualne związane z tym redukcje zatrudnienia" - dodała.
W oświadczeniu wskazano, że poprzednia umowa z Polregio (wówczas Przewozami Regionalnymi) została zawarta w 2015 r. na 5 lat (13 grudnia 2015 – 12 grudnia 2020), obowiązujące zgodnie z nią stawki przewozowe wynosiły od 12,79 do 13,77 zł za każdy przejechany przez pociąg kilometr trasy (w 2020 r. było to 13,06 zł). Przystępując kilka miesięcy temu do negocjacji nowej umowy, władze tej spółki zaproponowały stawkę 24,12 zł – a więc niemal dwukrotnie wyższą. Choć w trakcie pertraktacji została ona nieco obniżona — do 23,75 zł. (PAP)