Lublin: Szynobus na mrozie nie pojedzie
Lubelski Zakład Przewozów Regionalnych ma problem z dwoma szynobusami kursującymi na trasie Lublin –Rozwadów. Są bardzo awaryjne, szczególnie w zimie. Zdarzały się nawet przypadki, że pojazd stawał w szczerym polu, blokując tory. Szynobusów nie ma jak naprawiać, brakuje części zamiennych, gdyż producent –raciborski Kolzam –jest w stanie upadłości. Lubelski zakład przewozów dysponuje pięcioma autobusami szynowymi. Wszystkie zakupił Urząd Marszałkowski w Lublinie i przekazał nieodpłatnie do eksploatacji. –Nie ukrywam, że są problemy z dwoma pojazdami –mówi Sylwester Dziadosz z Departamentu Transportu Urzędu Marszałkowskiego. –Chodzi o ich awaryjność i kłopoty serwisowe.
Pierwsze dwa autobusy zakupiono w Kolzamie Racibórz w 2003 roku. Były to prototypy i jak to z nimi bywa, od początku miały „wady wieku dziecięcego”. –Co chwila zdarzały się jakieś usterki –mówi Lech Ogórkiewicz, dyrektor Lubelskiego Zakładu Przewozów Regionalnych. –Nie wnikając w szczegóły techniczne, wadliwe było szczególnie podwozie. Najczęściej awarie przytrafiały się, kiedy temperatura spadała poniżej zera. Były przypadki, że szynobus stawał w trakcie jazdy. Niestety, mimo że szynobusy były na gwarancji, producent nie chciał ich naprawić. Monitowaliśmy, prosiliśmy –bezskutecznie. Kolzam miał już wtedy kłopoty z prokuraturą. Wszystkie naprawy musieliśmy przeprowadzać sami, na własny koszt. A jest problem z częściami zamiennymi, bo ich po prostu nie ma. Za każdym razem, gdy zdarza się awaria, musimy stosować zamienniki z innych pojazdów. W przypadku poważniejszych usterek trzeba nawet sprowadzać części z zagranicy. Urząd Marszałkowski nie partycypuje w kosztach napraw, bo taka jest umowa. Kupuje szynobusy i przekazuje nam nieodpłatnie w użytkowanie.
Pasażerowie, wsiadając do dwóch feralnych szynobusów, nie mogą więc być pewni, że dojadą do celu.
–Na razie nie mamy srogiej zimy, ale nie mogę ręczyć, że szynobusy się nie zepsują –odpowiada dyrektor Ogórkiewicz. –Szczególnie pierwszy egzemplarz. Gdybym miał ocenić jego sprawność techniczną, to określiłbym ją na 50 procent. W ciągu czterech lat tyle samo dni przejeździł, co przestał w warsztacie. Na wszelki wypadek oba kolzamowskie pojazdy jeżdżą tylko na trasie Lublin –Rozwadów, gdzie jest stosunkowo niewielu pasażerów. Nie zaryzykowalibyśmy wypuszczenia ich np. do Dęblina.