Kraków: PKP upokarza ludzi, którzy płacą za bilet

Przeczytałam w 'Gazecie’ list podróżnego odprowadzającego swoje dzieci na pociąg do Krakowa. Wzburzenie, irytacja, zdenerwowanie to tylko eufemizmy na określenie stanu, który wywołała we mnie opisana sytuacja. Zwłaszcza że i ja wielokrotnie doświadczyłam czegoś podobnego.
Do Krakowa podróżuję pociągami już od wielu lat, zwykle w niedziele. To, co zawsze dzieje się na dworcu częstochowskim chwilę przed przyjazdem pociągu do Krakowa, przypomina piekło. Trzeba mieć na uwadze, że do tej pory po południu odjeżdżały pociągi 'Giewont’ i 'Cegielski’ – oba właśnie zlikwidowane – oraz liczące wiele wagonów 'Sukiennice’;teraz mamy tylko 'Stoczniowca’ prowadzącego cztery wagony. Nie wiem, jak PKP wyobraża sobie upchnięcie do nich rzeszy pasażerów.
W niedzielę podróżuje przecież bardzo dużo studentów, na peronie jest czarno od ludzi. To upokarzanie ludzi, bez liczenia się z faktem, że oni niemało płacą za bilety!
Jestem zbulwersowana i już przerażona podróżą, która mnie czeka niebawem, a zacznie się na częstochowskim dworcu.