Kraków: Niepewne losy pociągu papieskiego

Jeszcze dwa miesiące temu kolejarze szczycili się, że pociąg papieski zdobył tytuł Produktu Roku 2006. Wczoraj poinformowali, że jego kursowanie zostanie znacznie ograniczone, a być może nawet zawieszone. Powód? Żałosna frekwencja na linii, która kosztowała 30 mln zł. 'W okresie od 1 kwietnia do 27 kwietnia oraz 1 października do 8 grudnia br. pociąg papieski kursował będzie w przypadku zamówienia go przez grupę liczącą około 100 osób’ – takiej treści komunikat pojawił się wczoraj na stronie PKP Przewozy Regionalne, która obsługuje połączenie. – Mamy problem. Nie ma zainteresowania tym pociągiem. Średnia frekwencja w styczniu wyniosła 30, a w lutym 17 osób na 152 miejsca siedzące – przyznaje Kazimiera Biel-Zając, z-ca dyrektora małopolskiego zakładu PKP PR. Tego, co Przewozy Regionalne zrobiły z pociągiem papieskim, nie są w stanie zrozumieć ludzie profesjonalnie zajmujący się koleją. – Dziwne. Przecież fascynacja osobą Jana Pawła II nie ustała. W Wadowicach i Łagiewnikach wciąż są wycieczki – kręci głową Adrian Furgalski, ekspert ds. transportu z Zespołu Doradców Gospodarczych 'TOR’. – Jestem zaskoczona. Wydawało się, że to produkt, który łatwo wypromować – mówi Anna Rosiek przez kilka lat odpowiedzialna za marketing w PKP InterCity. A miało być tak pięknie. Pociąg papieski poświęcił podczas wizyty w Polsce Benedykt XVI. Papież wrócił do Watykanu z miniaturką składu, a pociąg wyprodukowany przez nowosądecki Newag ruszył w czerwcu ub.r. z regularnymi kursami do Wadowic śladem miejsc związanych z kultem maryjnym i papieżem Janem Pawłem II. Początkowo nic nie zwiastowało kłopotów, frekwencja podczas czasem przekraczała 100 proc. – Skończył się jednak sezon turystyczny i skończył się ruch w pociągu papieskim – przyznają małopolscy kolejarze.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA: