Kraków: Dantejskie sceny i bunt pasażerów TLK
– Końskie zdrowie, stalowe nerwy, a do tego… pampersy mogą się przydać podczas podróży nad morze TLK Intercity – mówią radiu TOK FM pasażerowie, którzy mieli wątpliwą 'przyjemność’ jechać pociągiem relacji Kraków- Kołobrzeg. Teraz piszą skargę na skandaliczne warunki i pytają jak to możliwe, że nie ma systemu, który przy sprzedaży biletów informowałby ile w pociągu zostało jeszcze miejsc. – Nie możemy odmówić prawa do podróżowania, nie mamy takiej możliwości, żeby nie sprzedać biletu na daną trasę. Bilet jest ważny 24 godziny i pasażer może sobie wybrać każdy pociąg w tej relacji, na jaką zakupił bilet – wyjaśnia rzeczniczka PKP Intercity Małgorzata Sitkowska. Podkreśla, że pociągi TLK są objęte umową z Ministerstwem Infrastruktury. – To są usługi świadczone w ramach służby publicznej. Wprowadzenie zmian, jak na przykład wprowadzenie miejscówek, musi być uzgodnione z resortem – mówi. Od czerwca wprowadzono w TLK miejscówki na klasę pierwszą, co jej zdaniem pozwala oszacować liczbę podróżujących danym pociągiem. – Gdybyśmy chcieli mieć wiedzę ile osób zakupiło bilety, musielibyśmy wprowadzić obowiązkowe miejscówki na klasę drugą, ale wtedy koszt przejazdu dla pasażera się zwiększa. A nie każdemu to odpowiada – uważa Sitkowska. Szczegóły.