Koszalin: Towarzystwo jest, tylko torów brak
Torowiska nieczynnej od lat kolejki wąskotorowej na trasach Koszalin – Bobolice oraz Koszalin – Białogard to eldorado dla złodziei złomu. W biały dzień odkręcają kolejne odcinki szyn, tną je na kawałki i odstawiają do skupów złomu. Andrzej Z., mieszkaniec gminy Bobolice, nie kryje się z tym, że rozkręcał szyny wąskotorówki i z ich sprzedaży na złom miał – jak tłumaczy – drobne pieniądze na piwo. – Kiedyś ludzie, którzy się budowali, kupowali szyny w całości, na stropy. Albo sprzedawało się je na złom. Tylko pocięte, bo całych nie chcieli skupować – mówi były złomiarz. – Teraz mam robotę w Koszalinie i nie mam czasu chodzić na rozkręcanie szyn.
Na trasie koszalińskiej wąskotorówki są 'puste”kilkukilometrowe odcinki nasypu kolejowego, szczególnie w okolicach położonych w pobliżu torowisk wsi. W niektórych miejscach nie ma już nawet drewnianych podkładów pod szyny. – Ludzie wygrzebywali je kilofem i mieli opał – wyjaśnia Andrzej Z.
Właścicielem terenów kolejki wąskotorowej oraz całej infrastruktury są nadal Polskie Koleje Państwowe. – Pomysłów na cudowne ożywienie wąskotorówki było wiele. W niedalekiej przeszłości zainteresowane wykupem terenów dworców i torowisk było miasto Koszalin oraz gminy Manowo i Bobolice – przypomina Henryk Mosiężny, zastępca dyrektora PKP w Szczecinie.
– My wycenialiśmy ziemię i infrastrukturę, ponosiliśmy koszty, a gminy potem się wycofywały z pomysłów. Teraz jesteśmy ostrożniejsi. Na nasze sugestie, że torowiska rozkradają złomiarze, a wkrótce zabiorą się za rozkręcanie żelaznych wiaduktów, dyrektor odpowiada: – Wiemy o tym zdezelowanym wiadukcie w Bobolicach, po którym onegdaj jeździła kolejka wąskotorowa – zapewnia dyrektor Mosiężny.
– Ja nie wykluczam, że wkrótce go zdejmiemy, potniemy i sprzedamy na złom. Natomiast jeśli chodzi o szyny, my nie jesteśmy w stanie ich upilnować. One leżą na nasypie o długości prawie stu kilometrów. Henryk Mosiężny dodaje, że infrastrukturę wąskotorówki PKP przekazała w użytkowanie gminie Manowo. I to gmina powinna być zainteresowana pilnowaniem obiektu.
Z kolei gmina Manowo oddała te dobra w użytkowanie Towarzystwu Miłośników Koszalińskiej Wąskotorówki. Jego prezes Piotr Lamkowski jest pełen zapału i optymizmu.
– Realna jest reaktywacja kolejki wąskotorowej, ale tylko na trasie Koszalin – Rosnowo i ewentualnie Świelino – Białogard – mówi prezes. – Gdyby ta idea się powiodła, byłaby to najdłuższa w Polsce, licząca 64 kilometry wąskotorówka. Ja wierzę, że to się powiedzie. Już na trasie Koszalin – Bonin jeździ nasza drezyna spalinowa. Piotr Lamkowski nie ukrywa, że liczy na zaangażowanie samorządowych władz Manowa i Białogardu.
– Ja nie chcę utrącać takich inicjatyw – zastrzega wójt Manowa Roman Kłosowski. – Jednak szczerze mówiąc, dla mnie reaktywacja kolejki wąskotorowej jest nierealna. To jak bajka. Na trasie Manowo – Rosnowo brakuje już pięciu kilometrów torowisk. Towarzystwo chce się w to bawić, niech się bawi. Ja jeszcze tylko dodam, że w sensie praktycznym, taka kolejka w dzisiejszych czasach nie jest nam pilnie potrzebna.