Koleje Śląskie mają wyjechać na tory 1 października
– Tworzona przez samorząd woj. śląskiego spółka Koleje Śląskie nie wyjedzie na tory jak pierwotnie planowano 1 czerwca, a najprawdopodobniej 1 października – poinformował PAP w czwartek marszałek woj. śląskiego Adam Matusiewicz. Powodem jest przede wszystkim dotychczasowy brak uzgodnień dotyczących m.in. przejęcia przez Koleje Śląskie części kursów i w ślad za nimi pracowników Przewozów Regionalnych czy wzajemnego honorowania i sprzedaży biletów.
Koleje Śląskie od 1 czerwca miały zacząć obsługiwać 64 połączenia między Częstochową i Gliwicami. W ich barwach mają jeździć nowoczesne pociągi typu Flirt i Elf, kupione przez samorząd województwa. Obecnie jest ich pięć, do listopada ma być dwanaście. Jak wyjaśniał w ostatnich miesiącach Matusiewicz, samorządowa spółka kolejowa ma pozwolić na częściowe uniezależnienie się regionu od zbyt drogich – jego zdaniem – Przewozów Regionalnych.
Po marcowym konflikcie zarządu regionu z Przewozami na tle wysokości finansowania ich działalności, przygotowania do uruchomienia pociągów Kolei Śląskich miały nabrać tempa – pod kątem czerwcowego terminu. Jednak negocjacje spółki z Przewozami w tej sprawie – jak ocenił w czwartek Matusiewicz – 'nie układały się’
W tej sytuacji marszałek sam ostatnio zaangażował się w rozmowy, a w środę prezes PR Małgorzata Kuczewska-Łaska odwołała skonfliktowanego z częścią załogi i nie dogadującego się z samorządowcami dyrektora śląskiego zakładu PR Przemysława Gardonia.
Zdaniem Matusiewicza, przełożenie rozpoczęcia kursowania pociągów Kolei Śląskich pozwoli spokojnie uzgodnić większość spornych kwestii. – Było tyle rzeczy niedookreślonych i w tak dużej mierze zależeliśmy od PR, że nie mogliśmy ryzykować wojny – bo to byłaby de facto niepotrzebna wojna. Moglibyśmy jeździć tylko naszymi obecnie pięcioma pociągami – czyli mielibyśmy niecałą linię. Mieliśmy niedograne kwestie biletów, a potencjalni maszyniści musieliby do nas przechodzić z Przewozów na zasadzie porzucenia pracy. (…) Wejście na jedną trzecią linii w takiej atmosferze (…), to by się źle skończyło – ocenił marszałek.
Wyjaśnił, że kwestia maszynistów stała się poważnym punktem spornym, wobec deficytu tych pracowników na rynku. W śląskim zakładzie PR pracuje ok. 400 maszynistów. Młodzi raczej nie pojawiają się – m.in. z powodu trudnych egzaminów zawodowych – a dotychczasowi odchodzą, często kuszeni lepszymi zarobkami np. przez prywatnych przewoźników towarowych. Gdyby również Koleje Śląskie zdecydowały się ich podkupić, mogłoby to utrudnić przyszłą konieczną współpracę w innych kwestiach. Marszałek zaznaczył jednak w czwartek, że widzi wolę porozumienia ze strony Przewozów. – Pani prezes (Kuczewska-Łaska – PAP) była na spotkaniu u mnie i ustaliliśmy, że robimy to spokojnie, w zorganizowany sposób – na zasadzie przekazania zorganizowanej części przedsiębiorstwa, by na spokojnie przejąć całą linię z pociągami i ludźmi – wyjaśnił Matusiewicz.
Dodał, że w przyszłym tygodniu władze woj. śląskiego mają podpisać w tej sprawie z Przewozami list intencyjny – z datą 1 października. Jednocześnie do 30 września prolongowana zostanie dotychczasowa wynegocjowana po marcowym konflikcie pięciomiesięczna umowa z PR (ważna do końca maja) na wykonywanie wszystkich przewozów w woj. śląskim.
Pytany o skutki finansowe zmiany daty uruchomienia pociągów Kolei Śląskich, marszałek wskazał, że im wcześniej – w dobrej atmosferze i po uzgodnieniu wszystkich kwestii z Przewozami Regionalnymi – ruszą pociągi tej samorządowej spółki, tym prędzej województwo zacznie oszczędzać. Uruchomienie pociągów przy konflikcie z Przewozami mogłoby znacznie zwiększyć koszty.