KDP się ślimaczy

inforail
21.10.2013 18:49

Szybkie połączenie kolejowe między Litwą, Łotwą i Estonią mogłoby przyczynić się do ożywienia gospodarczego w Europie Wschodniej oraz umocnić więzy regionu z UE, jak również zmniejszyć jego zależność od Rosji. Tymczasem projekt Rail Baltica kuleje z uwagi na kłótnie między trzema sąsiadami. Ludzki łańcuch długości 600 km, który w sierpniu 1989 r. ciągnął się od Wilna poprzez Rygę do Tallina stał się symbolem walki państw bałtyckich, by uwolnić się od ZSRR. Ale ponad dwie dekady od odzyskanej przez nie niepodległości ich trzy stolice wciąż nie mają bezpośredniego połączenia kolejowego dla pociągów pasażerskich, a już o metropoliach pozostałych krajów Unii Europejskiej nie ma co mówić.
W zakresie infrastruktury kraje bałtyckie wciąż znajdują się „pod zaborem”–ich szlaki kolejowe kierują się na wschód, do Moskwy i Petersburga, sieci elektroenergetyczne są połączone z rosyjskimi liniami przesyłowymi. W dużej też mierze zależne są od rosyjskiego gazu.
Tak więc uruchomienie w zeszłym tygodniu przez Komisję Europejską pierwszego od lat 90. zeszłego stulecia pociągu pasażerskiego łączącego stolice państw bałtyckich miało duże symboliczne znaczenie. Napakowany eurokratami i oficjałami branży transportowej przez bez mała dwie doby dudnił i stukotał przez brzozowe i sosnowe lasy, na każdej stacji witany muzyką i przemówieniami. Był to zwiastun owego sztandarowego projektu UE –Rail Baltica, nowoczesnej szybkiej kolei, która skróci podróż do około czterech godzin.
Szczegóły.