Katowice: PKP wyrzuciło 90 mln na pociąg
To się w głowie nie mieści! Po co kupować superszybkie pociągi, skoro nie mają po czym jeździć?
Śląski urząd marszałkowski wydał na nowe składy dla PKP aż 90 mln złotych, ale to pieniądze wyrzucone w błoto! Bo pociąg, którego główną zaletą miała być osiągana prędkość (160 km/h), nie ma gdzie się tak rozpędzić. Śląskie torowiska są tak stare i zardzewiałe, że można się po nich jechać co najwyżej 50 km/h.
Miało być cudownie, a wyszło jak zwykle. Urząd marszałkowski wydał na cztery nowe składy aż 90 mln zł. Piękne luksusowe wnętrza pociągu zaprezentowano w sierpniu zeszłego roku na specjalnej uroczystości. Były przemówienia, gratulacje i toasty. Flirt, bo tak nazywa się pociąg, miał pędzić z Katowic do Tych z zawrotną prędkością 160 km/h, i pokonywać tę trasę w 25 min. Powinien kursować od września, ale nic z tego nie będzie, bo PKP nie zdążyło wyremontować torów. Zdezelowane, zardzewiałe torowiska są tak niebezpieczne, że miejscami maszyniści muszą zwalniać nawet do 15 km/h!
–Flirt wyjedzie na tory dopiero we wrześniu przyszłego roku. Na razie modernizujemy torowisko –tłumaczy się Karol Trzoński z PKP PLK w Katowicach. Modernizacja teoretycznie trwa już od roku, ale efektów zero! Miasto i PKP miało też przygotować dla mieszkańców przystanki z prawdziwego zdarzenia. Niektóre nawet z windami, by ułatwić pasażerom dojście na perony. Niestety, przystanki kolejowe są zarośnięte chaszczami, zardzewiałe i zaśmiecone, a wiadukty wyglądają, jakby miały runąć. O budowie nowych nikt tu jeszcze nie słyszał.
Są za to znowu szumne zapowiedzi i zapewnienia, że za rok wszystko będzie jak z obrazka. Na razie Flirt ma kursować między Bielskiem-Białą a Częstochową. Czy mieszkańcy Tychów doczekają się Flirtu? –Wątpię. Wystarczy popatrzeć wokół siebie, by zrozumieć, że na to nie ma szans. Bo nikt tutaj nic nie robi. To jakiś absurd –oburza się Stanisław Łysoń (54 l.) z Tych.