Katowice: Logika według PKP
Roman Chowaniec z Katowic wybrał się w podróż koleją. Jego pociąg się spóźniał, więc wsiadł do innego jadącego w tym samym kierunku, ale krótszą trasą. Choć przepisy przewozowe PKP dopuszczają taką możliwość, kontroler wypisał mandat. Pasażer ma za karę zapłacić prawie 160 zł!
Pan Chowaniec ma imienny bilet odcinkowy, który uprawnia do przejazdu na określonej trasie. Ostatniego sierpnia 2007 r. podróżował do Cieszyna, ale jego pociągu nie było. Gdy na stację Katowice-Ligota wcześniej wjechał pociąg relacji Katowice-Wisła Głębce, pan Roman wsiadł do niego. Chciał dotrzeć do Skoczowa, a stamtąd autobusem do Cieszyna. W drodze kontroler sprawdził bilety. – Powiedział mi, że na tej trasie omijam Bielsko-Białą i muszę dopłacić 1,50 zł za odcinek między Goczałkowicami-Zdrój a Skoczowem. Do tego wliczył koszt wypisania biletu w pociągu – wyjaśnia Roman Chowaniec. Gdy kontroler zażądał od niego dowodu osobistego, nie zgodził się na okazanie dokumentów. Wtedy pracownik PKP wezwał policję na stacji w Skoczowie.
Pasażer dostał wezwanie do zapłaty – 151,50 zł. Od tej decyzji odwołał się do Biura Windykacji Przewozów Regionalnych PKP w Gnieźnie. W odpowiedzi, we wrześniu 2007 r., Krystyna Drągowska z Biura Windykacji powołała się na obowiązującą taryfę PKP, zgodnie z którą pasażer zmieniający trasę podróży na inną niż wskazana w bilecie, musi dopłacić za ten przejazd. Jeśli podróżny nie uprzedził konduktora o swoim zamiarze przed odjazdem pociągu lub na stacji pośredniej, ponosi dodatkowe koszty ustalone na podstawie rozporządzenia ministra infrastruktury.
Roman Chowaniec mówi o absurdalności przepisów PKP. – Miałem opłacony bilet na dłuższą trasę, wybrałem krótszą. I za to mam być karany? – pyta. – 'Mój’ pociąg się spóźnił, czyli kolej nie wywiązała się z umowy, jaką z nią zawarłem, kupując bilet. Ale PKP jest bezkarna. Ja zaś dostałem karę za odcinek, którego nie przejechałem. Oto logika PKP!
Odwołania katowiczanina nie uwzględniono. Miał tydzień na uregulowanie należności. W przeciwnym razie sprawa miała trafić do sądu. Lecz wyjaśnienia przewoźnika nie przekonały Chowańca, który zwrócił się do PKP o ponownie rozpatrzenie sprawy. Nadmienił, że czuł się upokorzony incydentem, bo wszystko działo się w obecności innych pasażerów i w asyście policji.
Aniela Walczak, dyrektorka Biura Windykacji, nie przyjęła argumantów pasażera. Więcej, uznała, że żadnych nowych okoliczności nie ma, więc stanowisko PKP jest niezmienne. W imieniu przewoźnika przeprosiła tylko za doznane przykrości.
W styczniu br. Roman Chowaniec otrzymał wezwanie do zapłaty. Do wcześniejszej kwoty 151,50 zł doliczono ok. 7 zł odsetek. Jeśli pasażer nie zapłaci długu w ciągu 14 dni, sprawa trafi do sądu.
Podróżny zamierzał złożyć kolejne odwołanie: przecież taryfa przewozowa PKP Przewozy Regionalne mówi wyraź-nie, że w uzasadnionych przy-padkach przewoźnik może zezwolić na korzystanie z bi-letu odcinkowego imiennego dwiema drogami przejazdu, jeśli do wybranej miejscowości jest taki kurs. Warunkiem jest posiadanie biletu do stacji dalej położonej lub na dłuższą drogę przejazdu. Chowaniec spełniał ten warunek. Więcej, jechał krótszą trasą.
Pani dyrektor Aniela Walczak przyznała w rozmowie z nami, że tej informacji zabrakło w pismach kierowanych do klienta. Wyjaśniła, że może on korzystać z przejazdu inną trasą, o ile zwróci się do PKP o wydanie bezpłatnego zaświadczenia uprawniającego do tego. Gdy pasażer będzie je miał, PKP odstąpi od egzekwowania kary wobec niego.