Katowice: Bilet strefowo-czasowy dla aglomeracji
Kolej chce wprowadzić specjalne bilety w aglomeracji katowickiej – dowiedziała się Gazeta Wyborcza. Ma być wygodniej i przede wszystkim taniej. Ale nie wiadomo, czy eksperyment się powiedzie. Niewykluczone, że nowy system sprzedaży biletów zacznie funkcjonować już w styczniu przyszłego roku, ale zarówno PKP Przewozy Regionalne, jak i samorząd województwa śląskiego, które zdecydowały się na ten eksperyment, przyznają, że trzeba ustalić jeszcze mnóstwo szczegółów.
Wstępne założenia, do których dotarła 'Gazeta’, są następujące: szeroko rozumiana aglomeracja katowicka zostanie podzielona na trzy strefy. Wewnątrz nich będzie obowiązywał specjalny bilet strefowo-czasowy ważny dwie, trzy lub cztery godziny. Mając taki bilet w ręku, będzie można podróżować nie jednym, a kilkoma pociągami, i przesiadać się do woli. – W ramach jednego biletu będzie można pokonać kilka tras – mówi Jacek Stumpf, dyrektor wydziału transportu urzędu marszałkowskiego w Katowicach.
Jednym z problemów jest podział aglomeracji na strefy. Z naszych informacji wynika, że w pierwszej mają znaleźć się Katowice, Mysłowice, Sosnowiec i Tychy, w drugiej Gliwice i Bytom, w trzeciej Tarnowskie Góry i Pszczyna. – To wstępna propozycja – zastrzegają urzędnicy i dodają, że wszystko może się jeszcze zmienić.
Ale największym wyzwaniem będzie maksymalne uproszczenie systemu tak, by był on czytelny dla wszystkich, zarówno kolejarzy, jak i pasażerów. Bilety strefowe testowano już w autobusach i tramwajach. Skończyło się to fiaskiem, bo nie wiadomo było, gdzie jedna strefa się kończy, a druga zaczyna. – To dla nas przestroga – przyznaje dyrektor Stumpf.
Bilety strefowe można kupić już Krakowie i Wrocławiu. Jednak śląski system ma być pionierski. Jak przyznają sami kolejarze, sytuacja u nas jest zupełnie inna. Nie ma jednego miasta, które wyraźnie dominuje, a granice między miejscowościami często się zacierają. To może być problem. – Mamy świadomość, że zadanie jest trudne. Ale liczymy, że nowy system wpłynie na wzrost liczby pasażerów – mówi Marek Nitkowski, dyrektor handlowy PKP Przewozów Regionalnych.
Tymczasem podróżni, z którymi wczoraj rozmawialiśmy na katowickim dworcu, są podzieleni. Jedni chwalą, inni ganią ten pomysł. – Na Śląsku kursuje zbyt mało pociągów, by taki bilet czasowy miał sens. Co innego, gdybyśmy mieli metro – mówi Marek Skolik, student z Katowic.
– Główne założenie biletu aglomeracyjnego jest takie: ma być taniej – mówi dyrektor Stumpf i dodaje, że jest jeszcze jeden warunek. Bilety strefowe muszą znaleźć nabywców. Bo ani kolej, ani samorząd nie zamierzają do nich dopłacać. – Owszem, system może ostatecznie wyjść na zero, ale nie ma mowy, by przynosił straty – usłyszeliśmy wczoraj.