Jastrzębie Zdrój: Błąd wart pół miliona

Przedsiębiorstwo kolejowe z Rybnika wygrało z jastrzębskimi urzędnikami długoletnią wojnę o zwrot niesłusznie pobranego podatku w wysokości prawie 1 mln 350 tysięcy złotych. Dla tych pierwszych oznacza to potężny zastrzyk gotówki, a dla prezydentów Jastrzębia może się skończyć wyrokiem.

’Afera podatkowa’ rozpoczęła się jeszcze z końcem lat 90., gdy prezydentem Jastrzębia był Janusz O. Wtedy rybnickie Przedsiębiorstwo Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem zorientowało się, że od dwóch lat płaciło miastu grube pieniądze za grunty, które tak naprawdę należały do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Poprosiło więc o zwrot kasy.

Od tego czasu zaczęły się prawne spory pomiędzy miastem a firmą, trwające aż do kwietnia ubiegłego roku! Badająca sprawę na wniosek firmy jastrzębska prokuratura uznała, że to urzędnicy popełnili błąd, bo już dawno powinni firmie zwrócić pieniądze. – Prawomocny wyrok korzystny dla przedsiębiorstwa zapadł już w 2003 roku. Miasto miało zgodnie z prawem 30 dni na wpłatę pieniędzy. Przepisy są jednoznaczne – wyjaśnia prokurator Jacek Rzeszowski, szef prokuratury w Jastrzębiu.

Tymczasem sprawę przeciągano aż do 2007 roku, bo miasto chciało pieniądze odzyskać od JSW. – Te dwie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego. Prawo nakazywało zapłacić, a tego nie zrobiono – mówi Rzeszowski.

Dlatego w lipcu ub. roku śledczy zdecydowali się postawić zarzuty obecnemu prezydentowi, Marianowi Janeckiemu.

– To typowe przestępstwo urzędnicze. Odpowie za niedopełnienie obowiązku i niegospodarność, bo kilkuletnia zwłoka w zwrocie firmie pieniędzy skutkowała wypłaceniem jej karnych odsetek w wysokości 455 tysięcy złotych – wyjaśnia Rzeszowski. – Grozi za to do 5 lat więzienia.

Po kolejnej analizie dokumentów prokuratura uznała, że także Janusz O., były prezydent, powinien odpowiadać karnie. – Odpowie tylko za niedopełnienie obowiązków, bo akurat kończył kadencję i wtedy jeszcze straty finansowej dla miasta nie było. Grozi mu do 3 lat więzienia – dodaje Rzeszowski.

Obaj prezydenci nie przyznają się do winy. Janecki przypomina, że sprawę dostał 'w spadku’ po poprzedniku. Ale zapewnia, że w całej sprawie nikt nikomu nie chciał robić na złość, a zwłoka wynikała nie z winy urzędu.

– Zawiniła przewlekłość postępowania Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Kolejne rozstrzygnięcia SKO nie przyniosły jednoznacznej odpowiedzi, kto tak naprawdę ma podatek zapłacić. Mieliśmy więc rzucać monetą? – nie kryje irytacji prezydent.

W 2006 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że SKO naruszyło prawo i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. W kwietniu ostatecznie uznano, że firma z Rybnika płacić podatku nie musiała. Dopiero wtedy urzędnicy oddali pieniądze.

Według Janeckiego, nie można mówić też o tym, że miasto poniosło stratę z tytułu karnych odsetek. Bo przecież JSW musiała zapłacić sporne pieniądze.

– Podliczając wszystko wyszliśmy na plus o 160 tysięcy złotych. Dlatego nie rozumiem tej sytuacji – wyjaśnia Marian Janecki.

Prokuratura przesłała już akt oskarżenia do sądu. Nie wyznaczono jeszcze terminu pierwszej rozprawy.