Gliwice/Bytom: PKP wraca na zamknięte kilka lat temu tory
Po pięciu latach przerwy na trasę Gliwice – Bytom wrócą pociągi pasażerskie. Będą konkurować z autobusami i mają na siebie zarobić. Ostatni pociąg pasażerski przejechał z Gliwic do Bytomia w 2002 roku. Potem kolej uznała, że utrzymanie ruchu na tej linii jest nieopłacalne i wycięła wszystkie kursy. Nie pomogły protesty pasażerów, przede wszystkim studiujących w Gliwicach bytomian, którzy od tego czasu byli zdani na autobusy. Wiecznie zapchane i spóźniające się z powodu korków dały się studentom mocno we znaki. Dlatego z radością przywitali rozważane w urzędzie marszałkowskim plany wznowienia kursów.
Przedsięwzięciem zainteresowało się kilka prywatnych firm, ale gdy ogłoszono przetarg, okazało się, że żadna z nich nie ma nawet taboru. W tej sytuacji zdecydowano się podpisać umowę z PKP. – Zmieniliśmy strategię i tam, gdzie może to być opłacalne, chcemy wrócić na tory – tłumaczy powody reaktywacji Marek Nitkowski, dyrektor handlowy PKP Przewozów Regionalnych.
Pociągi wyjadą na trasę w lutym przyszłego roku. Wstępnie ustalono, że za dnia kursować będą co pół godziny. Na razie umowa obowiązywać będzie tylko przez rok. Co dalej? – To będzie zależało m.in. od sukcesu przedsięwzięcia. Część kolejarzy jest w tej sprawie sceptyczna. – Pasażerów łatwo stracić, a trudniej ich ponownie do siebie przyzwyczaić – ostrzegają.
Magnesem mają być przede wszystkim centra handlowe, które w ostatnich latach powstały wzdłuż tej trasy. To głównie one mają napędzić pasażerów, a województwo zwróciło się nawet do władz Zabrza, by wyłożyły pieniądze na nowy przystanek przy M1.
– Ta linia musi wrócić do świadomości ludzi, bo tylko wtedy przedsięwzięcie ma szanse powodzenia. Kto wie, może będziemy musieli przeprowadzić nawet jakąś akcję promocyjną – zastanawia się Jarosław Kołodziejczyk, członek zarządu województwa śląskiego.
Jednak stuprocentowej pewności, że znajdą się pasażerowie, nie ma. Nie mają jej nawet samorządowcy i kolejarze, bo inaczej oceniają możliwości trasy. Kolej przekonuje, że w każdym pociągu będzie podróżować od 15 do 20 osób, samorząd, że co najmniej 30 osób. – Przez jakiś czas możemy dopłacać do tej linii, ale prędzej czy później to połączenie musi na siebie zarabiać. Jeżeli tak się nie stanie, trzeba będzie je zamknąć – nie pozostawia złudzeń Kołodziejczyk. Jego zdaniem szanse kolei byłyby większe, gdyby między Gliwicami a Bytomiem jeździło nieco mniej niż obecnie autobusów. – Będę przekonywał do tego szefów KZK GOP – deklaruje Kołodziejczyk.
Alodia Ostroch, rzeczniczka Komunikacyjnego Związku Komunalnego GOP, mówi, że w tej sprawie żadne decyzje jeszcze nie zapadły. KZK GOP czeka na strategię komunikacyjną dla Śląska, którą przygotowuje właśnie firma doradcza Ernst&Young. – Tam będzie analiza dotycząca liczby pasażerów na poszczególnych trasach. Dopiero wtedy będziemy mogli stwierdzić, czy rzeczywiście pociąg jest w stanie odciążyć komunikację autobusową – mówi Ostroch.