Dolnośląskie: Walczą o pociąg do Czech

inforail
10.07.2014 22:50

Grupa mieszkańców Dolnego Śląska i Opolszczyzny walczy o uruchomienie połączenia kolejowego z Wrocławia przez Nysę i Głuchołazy do Czech. Dzięki pociągowi do czeskich Mikulovic i Jeseníka także mieszkańcy Dolnego Śląska mieliby możliwość szybkiego i taniego dostania się do atrakcyjnych turystycznie Gór Opawskich. Trwa zbieranie podpisów pod petycją do Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. To potencjalnie jedna z najbardziej atrakcyjnych tras na polsko-czeskim pograniczu. Działacze Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei chcą, by pociąg ruszał z Wrocławia, przejeżdżał przez Oławę, Brzeg, Grodków i Nysę, a następnie kierował się do Głuchołaz i Mikulovic po czeskiej stronie.
Chcemy pokazać ministerstwu, że to połączenie jest potrzebne. Uruchomiliśmy zbieranie podpisów pod petycjami –w wersji papierowej i elektronicznej –mówi Damian Kapinos, przewodniczący Komitetu.
Malowniczą trasą interesują się pasjonaci kolejnictwa z obu stron granicy. Do Głuchołaz nie da się dojechać od strony polskiej. Cztery lata temu zlikwidowano ostatnie połączenie z Nysy. Dojeżdżają za to czeskie pociągi, ale zgodnie z umową z 1948 roku muszą się zatrzymywać daleko od centrum.
To jest kuriozum. Wciąż obowiązuje umowa podpisana przez prezydenta Bieruta. Jakby ktoś chciał pisać prace historyczne, to zapraszamy do Głuchołaz –mówi burmistrz Edward Szupryczyński. Połączenie miałoby znaczenie nie tylko turystyczne. Jesteśmy odcięci od reszty kraju, coraz trudniej się z Głuchołaz wydostać. W niedziele, jak studenci chcą się wydostać do Wrocławia, to nie ma takiej liczby autobusów, żeby się wszyscy zmieścili –dodaje burmistrz.
Gmina ma nawet plan, gdzie nowy pociąg mógłby się zatrzymywać. Przy ul. Powstańców Śląskich jest miejsce po przedwojennym przystanku. Kiedyś ludzie tutaj wysiadali i to było blisko części zdrojowej –twierdzi Mariusz Wyszkowski z Biura Informacji Turystycznej w Głuchołazach.
Planowany przystanek znajduje się raptem kilkaset metrów od centrum. Samorząd przygotował 300 tys. zł na remont peronu i stacji, ale prace nie mogą ruszyć, póki nie będzie pewności, że połączenie powstanie i że kiedykolwiek jakiś pociąg tutaj się zatrzyma.
Torów nie trzeba remontować, są w dobrym stanie. Na jednej z tych linii maksymalna prędkość to 40 km/h, bo to tory górskie. A na drugiej, gdybyśmy przeprowadzili maksymalną modernizację, to czas skróciłby się o… 2 minuty –mówi Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP Polskich Linii Kolejowych.
Pod petycją podpisało się już kilkaset osób. Połączenia chcą także urzędy marszałkowskie województw: opolskiego i dolnośląskiego, ale same go nie sfinansują. Ministerstwo Infrastruktury do pomysłu dopłacać nie chce. W pierwszej kolejności musi pokryć deficyt na połączeniach międzywojewódzkich. Połączenie międzynarodowe może dofinansowywać fakultatywnie, jak coś zostanie –mówi Agnieszka Zakęś z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.
Zbieranie podpisów potrwa jeszcze dwa tygodnie. Później zwolennicy nowego połączenia zawiozą petycję do ministerstwa.