Czy TLK może konkurować z tanimi liniami lotniczymi?
Hitem w usługach przewozowych stają się w Polsce „tanie”linie lotnicze. To właśnie na ich kanwie powstały Tanie Linie Kolejowe. Jednak czy aby napewno? W niniejszym artykule przyglądamy się różnicom pomiędzy tymi typami przewozów.
W dziale InfoSky został niedawno opublikowany artykuł opisujący różnice pomiędzy tradycyjnymi, a tanimi liniami lotniczymi. Jednak drążąc temat dalej docieramy do produktu o nazwie Tanie Linie Kolejowe (TLK), który pojawił się na naszych szlakach kolejowych jako odpowiedź właśnie na „tanie”linie lotnicze. Dlatego porównanie obu ofert ze sobą wydaje się sensowne i pozwoli nam lepiej poznać naszą kolej.
Marka
Całe porównania warto rozpocząć od marki. Już tutaj natrafiamy na bardzo ciekawa zależność. Otóż linie lotnicze funkcjonujące jako „tanie”tak naprawdę nigdzie nie podkreślają tego faktu. Nazwy są przeróżne i występują np. WizzAir, EasyJet, Ryanair, czy Air Berlin. Przykłady można mnożyć, jednak nigdzie nie znajdziemy słowa „tanie”w nazwie handlowej, pod którą oferuje się przewozy. Jedynie oferta przewozowa mówi nam, że mamy do czynienia z tanim przewoźnikiem. W przeciwieństwie do tego PKP Intercity zdecydowało sie założyć nową spółkę pod nazwą TLK, które z założenia oferują „tanie”przewozy. Jednak dlaczego zdecydowano się podkreślić właśnie słowo Tanie w nazwie spółki? Drugą kwestią jest sprawa powołania odrębnej spółki, zamiast stworzyć odrębną kategorię pociągów? Pewne światło rzucają na to nieoficjalne wypowiedzi na forum internetowym jednego z pracowników ściśle związanych z zarządem, który wyjaśnia, że TLK powstało jako próba zmniejszenia władzy WARS w przewozach realizowanych wagonami sypialnymi i kuszetkami. Jednak jest to już pozamerytoryczna sprawa, więc dalsze zagłębianie w jej sprawy pomijamy. Na tym etapie ważna jest więc tylko kwestia dlaczego wpisano przydomek „Tanie”zamiast innego określenia.
Miejsca siedzące i rezerwacja
Drugi aspekt „tanich”linii lotniczych to charakter oferowanych przewozów. Po pierwsze przewoźnicy tacy oferują miejsca siedzące (lotnictwo nie dopuszcza miejsc stojących) jedynie w jednej klasie. Dodatkowo przewoźnik nie prowadzi kosztownej rezerwacji konkretnych miejsc. W zamian za to sprzedaje bilet, zmniejszając ogólną liczbę miejsc dostępnych na lot. W efekcie można zająć dowolne wolne siedzenie. I po trzecie tanie linie lotnicze oferują bilety jedynie w relacjach z punktu A do punktu B bez możliwości przesiadki. Dzięki temu oszczędza się kolejnych niepotrzebnych kosztów związanych z prowadzeniem centralnego rejestru. To daje wymierne koszty, dzięki którym można zaoferować tanie bilety. Natomiast co w tej materii oferują TLK? No cóż, jeżeli mają one konkurować z tanimi samolotami, to zrobiono wszystko na odwrót. Po pierwsze składy TLK ciągną tak klasę drugą, jak i pierwszą. Dodatkowo wagony klasy drugiej to zwykłe przedziałowe konstrukcje, dodatkowo w niektórych pociągach spotykamy nawet po sześć miejsc siedzących na przedział, czyli tak jak w IC. Gdzie w takim razie szuka się oszczędności? Raczej nigdzie, ponieważ pociąg TLK powinien w zasadzie mieć jedynie wagony klasy drugiej, wszystkie bezprzedziałowe w układzie siedzeń 2+3 aby zapewnić największą wydajność. To pozwoliłoby na zmniejszenie ceny lub zwiększenie zysków ale jak widać „tanie”ma znaczyć w standardzie IC. Jednak co gorsza pociągi TLK ciągną również kuszetki oraz wagony sypialne, co jest już całkowicie zaprzeczeniem idei „tanich”linii lotniczych, gdzie liczy się na efekty skali pozwalające zaoferować bilet o przeszło połowę tańszy od pociągu. TLK chcąc konkurować z tanimi liniami lotniczymi będą musiały przejąć tą strategię. Druga kwestia to rezerwacja miejsc. Stosowane w TLK obowiązkowe płatne rezerwacje są zaprzeczeniem idei tanich linii lotniczych. Rezygnacja z kosztownego systemu przynosi korzyści ekonomiczne, a podróżnemu w zasadzie jest obojętne gdzie siądzie, skoro itak system rezerwacji zarezerwuje dowolne miejsce. W zasadzie w przewozach kolejowych nie potrzeba rezerwacji, ponieważ można odbywać podróż na stojąco, lecz na to nie można sobie pozwolić w dobie konkurencji z tanimi liniami lotniczymi. Dlatego też należy przejąć ich rozwiązania polegające na fikcyjnej (i darmowej) rezerwacji miejsc polegającej na zwykłym zmniejszaniu ilości dostępnych biletów z miejscem. Dzięki temu przewoźnik będzie wiedział jakie są przewozy i do nich dostosuje tabor, a pasażer otrzyma miejsce siedzące. Trzecia kwestia to oferowanie biletów z przesiadką. Tutaj system kolejowy jest inny od lotniczego i opóźnienia nie są takim problemem. Dlatego też można dopuścić stosowanie przesiadek jako sposób konkurencji z lotnictwem. Tak więc jeszcze raz należy podkreślić, że aby oferować tanie bilety trzeba szukać oszczędności i efektów skali działania.
Usługi gastronomiczne
Ten punkt również mocno różnicuje TLK od jego lotniczych odpowiedników. Podczas gdy w tanich samolotach posiłki można zakupić z wózków, to w przypadku większości TLK mamy do składu dopięty wagon barowy. W zasadzie można zapytać po co, skoro chcemy osiągnąć efekty skali. Przecież dopięty wagon stanowi dodatkowe obciążenie dla lokomotywy co przekłada się na wolniejsze przyspieszanie, wydłużony czas jazdy oraz większe zużycie energii elektrycznej (lub ropy) potrzebne do utrzymania składu w ruchu. Dodatkowo mówimy o kosztach związanych z naprawami kolejnego wagonu i kosztach pracy obsługi. Czy w dobie konkurencji można sobie na to pozwolić? W czasie konkurencji nie, co świadczy, że usługi lotnicze i kolejowe nie są obecnie wzajemnie konkurencyjne. Oczywiście jak na razie, ponieważ tanie linie lotnicze już zaczynają ofensywę na krajowe połączenia. Podobno pierwszym ma być Pyrzowice Bydgoszcz, gdzie ponoć występuje największe zainteresowanie podróżami. Trudno się tu dziwić, gdyż ilość połączeń z Katowic do Torunia/Bydgoszczy zmalała z jakichś 10 par dziennie do zaledwie trzech. Dodatkowo czasy jazdy zupełnie nie odpowiadają podróżnym . W efekcie kolej sama oddała pole likwidując szybsze pociągi przez Zduńską Wolę i Inowrocław zamiast starać się konkurować szybkimi tanimi połączeniami. Dla pasażera takiego pociągu liczy się głównie koszt podróży, więc i drogi obiad w Warsie jest ponad budżet. Dlatego lepiej wprowadzić sprzedaż obwoźną eliminując kosztowny w utrzymaniu wagon barowy. Jednak najlepiej skorzystać z doświadczeń kolei niemieckich, gdzie furorę robią małe przedziały z automatami, takie jak w piętrowym wagonie zaprezentowanym na Trako 2007 przez Bombardiera.
Jak więc powinna wyglądać „tania”linia kolejowa
Porównując TLK z tanimi liniami lotniczymi widzimy jak bardzo różnią się one między sobą. W efekcie możemy stwierdzić, że zaoferowanie taniego pociągu, który zarabiałby na siebie jest jak najbardziej możliwe. Przy czym kwestia marki jest tutaj kwestią wtórną. Za to występują trzy główne kwestie, które trzeba wprowadzić chcąc konkurować z „tanimi”liniami lotniczymi. Po pierwsze należy zrezygnować z podziału na klasy i wprowadzić wyłącznie wagony bezprzedziałowe w układzie 3+2. Dodatkowo należy zrezygnować z płatnej rezerwacji miejsc na rzecz jedynie liczenia ilości zajętych miejsc i sprzedawania wolnych. Po trzecie należy zrezygnować z ciągnięcia balastu w postaci wagonu barowego na rzecz jednego przedziału bistro z automatami. Dopiero taki pociąg można by określić mianem tanich linii kolejowych i jedynie taki zestaw może konkurować z liniami oferującymi bilety po niskich cenach. Natomiast całkowitą pomyłką jest oferowanie wagonów kuszetek i sypialnych pod marką TLK. Dla tej kategorii pociągów lepiej by było wrócić do zbędnie zlikwidowanej kategorii NEx, czyli Nocny Ekspres. Oczywiście tamte pociągi były niedochodowe, jednak ich błąd wynikał z irracjonalnego przyjęcia likwidacji zwykłych wagonów dziennych, co ukazały późniejsze lata. Tak więc jeżeli ktoś zapyta, czy polska kolej jest gotowa na konkurencję z tanimi liniami lotniczymi, to odpowiedź brzmi nie.