Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Częstochowa: PKP zabrało najlepszy pociąg do Krakowa

inforail
20.11.2007 18:43

Rano pospieszny o 5.18, potem dopiero o 15.32 (w dodatku zwykły, tylko przyspieszony) – tak Polskie Koleje Państwowe postanowiły 'zbliżyć’ Częstochowę i Kraków. Na nic się zdały protesty – nawet prezydenta Tadeusza Wrony – przeciwko likwidacji bardzo potrzebnego połączenia o godz. 8.05. W rozkładzie jazdy wchodzącym w życie 9 grudnia popularny wśród częstochowian 'Reymont’ – pociąg z Łodzi do Krakowa – pojedzie omijając nasze miasto, bo przez Tomaszów Mazowiecki.
Najpierw kolej obiecywała coś w zamian, ale z tej deklaracji szybko się wycofała. A protesty słane przez 'Solidarność’ kolejową z Częstochowy oraz prezydenta miasta nie przyniosły skutku. Klamka właśnie zapadła: częstochowscy pasażerowie – w tym ogromna rzesza studentów – będą musieli zrywać się na 5 rano albo szukać połączeń autobusowych.
Jak bardzo potrzebny jest 'Reymont’, można się naocznie (do 8 grudnia) przekonać: o godz. 8 na peronie nr 2 naszego dworca zawsze czeka tłum. Ale PKP Przewozy Regionalne przekonują, że priorytetem jest skrócenie czasu jazdy 'Reymonta’, co okazuje się możliwe wyłącznie dzięki puszczeniu go Centralną Magistralą Kolejową – właśnie przez Tomaszów. Tyle że oszczędność w czasie nie przekracza 20 min. To niewiele jak na dystans między Łodzią a Krakowem.
Za to 'Reymont’ straci pasażerów: kolej mogła się o tym przekonać już przed laty, bo pociąg ten przez jakiś czas jeździł właśnie przez Tomaszów. – Były to cztery wagony, a w każdym maksymalnie 15 osób – wspomina na kolejowym forum internetowym ktoś podpisujący się jako Sebek. – Trasa przez Tomaszów to pomyłka, bo pośpiechy na trasie Łódź – Kraków zawsze opierały swą frekwencję o Częstochowę. Gdy wracałem z Krakowa do Łodzi przez Częstochowę, zajętych miejsc było niemal 100 procent!
Prezydent Tadeusz Wrona napisał do PKP, że jeśli pozostawienie 'Reymonta’ na naszej trasie nie jest możliwe, to prosi o nowy pociąg relacji Częstochowa – Kraków. – Gotowi jesteśmy wykonać takie przewozy pod warunkiem otrzymania dofinansowania – odpowiedziało Biuro Marketingu PKP Przewozy Regionalne.
Pieniądze musieliby wyłożyć marszałkowie województw śląskiego i małopolskiego, bo – wg kolejowych zasad – jeśli pociąg jedzie przez jedno bądź dwa województwa, to finansują go samorządy. Co ciekawe, samorządowych pieniędzy na 'Reymonta’ nie trzeba: jeździ przez trzy województwa.
– Nie składamy broni. Napiszemy do obu marszałków – zapowiada rzecznik prezydenta Częstochowy Ireneusz Leśnikowski. Niestety, jest już za późno: 9 grudnia pociągu o 8 rano do Krakowa nie będzie. Województwa mają już bowiem podpisane kontrakty z PKP na przyszły rok. Wprawdzie zmiany i aneksy są możliwe, ale to znacznie trudniejsza operacja niż całkiem nowa umowa.
Nowy rozkład przyniesie też Częstochowie dwie inne straty: pociąg 'Kordecki’ (zwany 'Gosiewskim’, bo uruchomiono go ze względu na zbudowany dzięki Przemysławowi Gosiewskiemu peron we Włoszczowie) nie będzie już kursował do Warszawy z Częstochowy: ma wyruszać z Gliwic. Na wymarcie skazano też linię Częstochowa – Chorzew Siemkowice. Nie grozi jej wprawdzie fizyczna likwidacja, ponieważ ma ona znaczenie dla obronności kraju, ale pociągi osobowe w przyszłym roku mogą się na niej pojawić po raz ostatni. Rozkład obejmuje bowiem jedno połączenie na dobę, co zwykle zniechęca podróżnych do jakiejkolwiek jazdy. – W dodatku ułożono go tak, że ci, co przyjeżdżają rano tym pociągiem do pracy, nie mają po ośmiu godzinach jak wrócić. Kto w takim razie kupi kolejowy bilet miesięczny? – pyta… kolejarz zatrudniony w częstochowskim węźle i dojeżdżający co dzień do pracy linią siemkowicką. Prosi o nieujawnianie nazwiska, bo 'po co drażnić szefów’.
PKP inwestuje milion złotych w peron we Włoszczowie – twierdząc, że opłaca się to robić dla kilkunastu pasażerów dziennie. Ale puszczenie pociągu do Krakowa przez Częstochowę, gdzie jak w banku ma się stu pasażerów, a dodatkowych w Myszkowie, Radomsku, Zawierciu i Piotrkowie – wykracza poza zmysł handlowy narodowego przewoźnika. Chyba że w grę wchodzą jakieś pozaekonomiczne przyczyny, co w przypadku Polskich Kolei Państwowych nie byłoby wcale dziwne.