Częstochowa: Dyżurna ruchu zwolniona
We wtorek rano zwolniono jedną z dwojga zatrzymanych po katastrofie kolejowej w Szczekocinach dyżurnych ruchu. Upłynęło 48 godzin od zatrzymania. Kobietę w nocy przesłuchano, nie przedstawiając żadnego zarzutu –poinformowała prokuratura.
Jak poinformował prok. Romuald Basiński z częstochowskiej prokuratury, po długim przesłuchaniu śledczy zdecydowali, że nie ma podstaw do postawienia kobiecie zarzutów na obecnym etapie postępowania.
Dyżurna dokładnie zrelacjonowała przebieg swojej służby w sobotę, opisała też swoje kontakty z dyżurnym z posterunku Starzyny, który zdecydował o wjeździe jednego z pociągów na niewłaściwy tor. Prokuratorzy będą weryfikować jej zeznania.
W szpitalu psychiatrycznym nadal przebywa dyżurny ruchu z posterunku Starzyny, wobec którego wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutu nieumyślnego spowodowania katastrofy ze skutkiem śmiertelnym. Mężczyźnie dotąd nie można przedstawić zarzutu, a nawet przesłuchać, ze względu na stan zdrowia – nie zgodzili się na to lekarze.
Prokuratorzy informowali w poniedziałek, że mężczyzna, pełniąc obowiązki dyżurnego ruchu, doprowadził do skierowania pociągu Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie tego pojazdu z pociągiem relacji Przemyśl-Warszawa. Za takie przestępstwo grozi od pół roku do 8 lat więzienia.
Częstochowska prokuratura prowadzi intensywne śledztwo. W sprawę zaangażowani są wszyscy prokuratorzy wydziału śledczego – około 10 osób. Uczestniczą w sekcjach zwłok i oględzinach na miejscu katastrofy. Analizują dokumenty i zapisy, zabezpieczone w formie elektronicznej i papierowej. Pomagają im biegli z zakresu transportu kolejowego. Biegli zbadają też rejestratory z elektrowozów.