Czeski powrót do normalności

inforail
22.03.2011 13:25
Po dwóch wyjątkowych przetargach na tabor kolejowy, w których wygrały firmy spoza Czech kolejny wygrała Škoda. Czy jest to więc powrót do sytuacji sprzed, czy może jednak coś się zmieniło?
Czeski rynek od lat nieoficjalnie stosował preferencje narodowościowe, które jednak nie przyniosły wiele dobrego o czym szerzej pisaliśmy tutaj. Efektem ich stosowania było wiele negatywnych czynników jak wysokie ceny zakupu, opóźnienia w dostawach, wysoka awaryjność taboru czy wręcz doprowadzenie do zmonopolizowania rynku przez Škoda Transportation i jej spółki zależne. Efektem braku zamówień było również podjęcie decyzji przez Siemensa o likwidacji zakładów w Pradze. Prezes ČD oficjalnie nie krył swojego rozczarowania takim obrotem spraw i zapowiedział diametralną zmianę polityki zakupów nowego taboru. Efektem tego stało się podpisanie ze Stadler Pankow a później z Pesą umów na dostawę nowych SZT, które okazały się znacznie tańsze niż w przypadku konkurencyjnych ofert. Jednak w obu tych postępowaniach nie uczestniczyła żadna ze spółek zależnych od Škoda Transportation, zwłaszcza Pars Nova, które już od kilku lat zapowiadało, że jest w trakcie opracowywania nowej serii SZT, a jeszcze dwa lata temu mówiono o licencyjnej produkcji tego typu pojazdów. Jednak ostatecznie konkurencyjną ofertę złożyło jedynie słowackie ŽOS Vrútky, choć zaproponowana cena była raczej z granicy abstrakcyjnych. W wyniku takiego obrotu spraw coraz poważniej można było rozważać nieoficjalny podział rynku czeskiego i słowackiego, gdzie czeskie firmy specjalizowały się w pojazdach elektrycznych, natomiast słowackie w produkcji SZT i wagonów. Jednak działania ČD dały jasny sygnał, że konieczna jest zmiana podejścia.
Nowy EZT. Fot. Škoda Vagonka
Te działania chyba przyniosły oczekiwane efekty i choć w kolejnym postępowaniu tym razem na dostawę EZT wystartował jedynie jeden oferent (Škoda Vagonka), to jednak było już widać wyraźną zmianę podejścia. Koleje czeskie poszukiwały dostawcy 19 EZT z przedziałem w strefie niskiej podłogi, z czego 15 w wariancie trójwagonowym oraz 4 w wariancie dwuwagonowym. Być może wymagania zamawiającego dotyczące specyfikacji taboru (tradycyjne wagony z dwoma wózkami zamiast wózków wspólnych) wpłynęły na małą konkurencję, bowiem taką konstrukcję w zaawansowanym stadium projektowym posiada wyłącznie Škoda Vagonka, natomiast w formie jeżdżącej Siemens (Desiro ML). Ostatecznie swoją ofertę złożyła jedynie Škoda Vagonka, jednak w przeciwieństwie do CityElefantów oferta została znacznie bardziej rozsądnie skalkulowana. Bowiem łącznie kontrakt wyceniono na 2,511 miliarda koron czeskich, z czego 15 składów trójwagonowych będzie kosztowało 2,063 miliarda koron, natomiast pozostałe 4 składy dwuwagonowe będą kosztowały 448 milionów koron. Daje to cenę jednostkową składu trójwagonowego wynoszącą 137,5 miliona koron czeskich co według kursu NBP z dnia 21.02.2011 daje 22,8 miliona złotych, natomiast jeden skład dwuwagonowy będzie kosztował 112 milionów koron czeskich czyli 18,59 miliona złotych. Dzięki niedawnym wydarzeniom po raz pierwszy od dłuższego czasu zaoferowana wartość zakupu taboru jest niższa od zakładanej przez przewoźnika. Dodatkowo warto nadmienić, że osiągnięto bardzo konkurencyjną cenę, ponieważ pudła składów zostaną wykonane jako w pełni aluminiowe, natomiast trzy składy trójwagonowe oraz cztery dwuwagonowe zostaną wykonane jako dwunapięciowe (3 kV DC oraz 25 kV 50 Hz AC) podczas gdy pozostałe będą jedynie na 3 kV DC.
Nowy EZT. Fot. Škoda Vagonka
Dodatkowo warto nadmienić, że składy będą oferowały dużą liczbę miejsc siedzących, gdzie skład dwuwagonowy o długości 52,9 m zaoferuje 147 miejsc siedzących, natomiast skład trójwagonowy o długości 79,4 m będzie posiadał aż 241 miejsc siedzących. Dla porównania kupowane w Polsce składy Flirt / Elf przy długości około 75 metrów oferują zaledwie 180-200 miejsc siedzących przy cenie jednostkowej 18 (z pudłem stalowym) do 25 milionów złotych (z pudłem aluminiowym). Pomijając fakt, że produkt czeski będzie dłuższy o 4-5 metry to jednak mimo tego różnica w liczbie miejsc jest bardzo duża, co jest efektem przeniesienia aparatury trakcyjnej na dach podczas gdy w składach Flirt/Elf zajmuje ona cenną przestrzeń we wnętrzu. Zważywszy na te parametry można uznać, iż zaproponowana oferta jest bardzo wyważona i w przeciwieństwie do składów City Elefant nowe jednostki jednopokładowe byłyby bardzo konkurencyjne również w Polsce. Przykładowo trójwagonowy skład za 23 miliony złotych zmieści się w niższych stawkach PLK a jednocześnie oferuje prawie 50 miejsc siedzących więcej. Biorąc to pod uwagę Škoda Vagonka miałaby duże szanse zyskania zamówień również w Polsce.
Nowy EZT. Fot. Škoda Vagonka
Jednak wracając do niedawnego zamówienia od kolei czeskich 7 trójwagonowych składów będzie wykorzystywanych na trasach Litvínov –Ústínad Labem oraz Kadaň –Most –Ústínad Labem –Děčín, gdzie zastąpią klasyczne składy wagonowe. Kolejne 5 składów trójwagonowych będzie wykorzystywanych na trasie Pardubice –Hradec Králové –Jaroměř, gdzie również zastąpią składy wagonowe. Kolejne 3 składy trójwagonowe, jednak tym razem wyposażone w dwa napięcia zasilania będą wykorzystywane na trasach Šumperk –Zábřeh na Moravě oraz Olomouc –Prostějov –Nezamyslice, gdzie zastąpią starsze EZT serii 460 jak również pozwolą na zastąpienie składów wagonowych ciągniętych lokomotywami dwunapięciowymi co pozwoli na znaczną poprawę oferty na styku napięć. Ostatnie 4 składy dwuwagonowe, także z dwoma systemami zasilania będą eksploatowane na ramieniu Strakonice –ČeskéBudějovice –ČeskéVelenice, gdzie zastąpią klasyczne składy wagonowe. Nowe jednostki będą miały prędkość maksymalną 160 km/h, jednak te możliwości raczej nie będą wykorzystywane w ruchu liniowym, znacznie bardziej ważne są parametry przyspieszania, które dzięki mocy 1,36 MW w składzie dwuwagonowym i 2,04 MW w składzie trójwagonowym będą zadowalające. Oprócz tego składy mają mieć mały przedział kl 1 czy też system informacji pasażerskiej oparty o monitory LCD. W całym pociągu (również w klasie 2) mają zostać zainstalowane gniazdka do zasilania urządzeń przenośnych, mówi się również o dostępie do internetu za pomocą WiFi. Dostawy nowych składów mają się odbywać w latach 2012-14.

Jak więc widać „ultimatum”jakie postawiło ČD zostało przez przemysł krajowy zaakceptowane. Widać bowiem bardzo wyraźnie, że przewoźnikowi nie chodziło o wyeliminowanie krajowego przemysłu, lecz o urealnienie kosztów i poprawę oferty. Jak widać ten cel został osiągnięty i to z nawiązką. Bez wątpienia gdyby Škoda Vagonka zdecydowała się wejść z jednopokładowymi EZT na rynek Polski, to przy zachowaniu czeskich cen miałaby bardzo duże szanse na zyskanie zamówień. Czy tak się stanie zależy już od samego producenta.