Bytom: Koniec połączenia Bytom – Gliwice?
Urząd marszałkowski nie chce już finansować pociągów na trasie Bytom – Gliwice i reaktywowana w marcu linia zostanie prawdopodobnie zlikwidowana. Znaleziono już nawet kozła ofiarnego, który odpowiada za to zamieszanie. – To autobusy KZK GOP, które zaczęły ścigać się z pociągami – wskazują władze województwa i kolejarze.
Już latem alarmowaliśmy, że nad przywróconym po siedmiu latach przerwy kolejowym połączeniem Bytomia z Gliwicami zbierają się czarne chmury. Zakładano, że dziennie z każdego pociągu będzie korzystać co najmniej 30 pasażerów, ale w rzeczywistości jest ich kilkakrotnie mniej. Zazwyczaj w każdym składzie jedzie ośmiu, dziesięciu pasażerów, a zdarza się, że jest ich jeszcze mniej.
Urząd marszałkowski w Katowicach, który finansuje to połączenie, stracił cierpliwość. – Rozważamy całkowite zamknięcie tej linii. Nie ma sensu utrzymywać połączenia, z którego korzysta garstka ludzi – przyznaje Piotr Spyra, członek zarządu województwa.
Z naszych informacji wynika, że pociągi mogą zniknąć wraz z nowym rozkładem jazdy, który wchodzi w życie od 14 grudnia. Jest tylko cień szansy na to, że zamiast likwidacji wprowadzone zostanie ograniczenie liczby połączeń. Za tym drugim rozwiązaniem opowiada się kolej. – Każde nowe połączenie potrzebuje co najmniej rok, by zaistnieć w świadomości pasażerów. Apeluję do marszałka, by dał tej linii jeszcze szansę. Oceńmy ją w maju przyszłego roku – przekonuje Jarosław Kołodziejczyk, zastępca dyrektora Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych.
Co ciekawe, zarówno samorząd województwa, jak i przedstawiciele kolei są przekonani, że do klęski połączenia Bytom – Gliwice przyczynił się… Komunikacyjny Związek Komunalny GOP. Gdy uruchamiano pociągi, próbowano przekonać Romana Urbańczyka, przewodniczącego KZK GOP, aby zrezygnował z konkurencji i zlikwidował bezpośrednie połączenia autobusowe na trasie z Bytomia do Gliwic. – Zamiast tego autobusy zaczęły ścigać się z pociągami – żali się dyrektor Kołodziejczyk.
– Próbowaliśmy przekonać KZK GOP, że warto tak zsynchronizować rozkład jazdy, by autobusy zabierały pasażerów z osiedli i dowoziły ich na dworce kolejowe, gdzie kursują szybsze pociągi. Niestety, związek – zamiast pomagać w rozwoju połączenia kolejowego – zaczął z nim konkurować – wtóruje Spyra.
Według Urbańczyka zarzuty kolejarzy i samorządowców to absurd. Jego zdaniem kolejowe połączenie Bytomia z Gliwicami od początku było skazane na klęskę, bo na tej trasie nie zadbano o ani jeden przystanek pośredni. Zdewastowanych dworców nie odnowiły ani samorządy lokalne, ani kolej. Remont przystanku przy Centrum Handlowym M1 zapowiedziało na przykład Zabrze, ale nic z tego nie wyszło. Efekt jest taki, że pasażerowie mogą tylko wsiąść w Bytomiu i wysiąść na dworcu w Gliwicach (albo odwrotnie). – A co z tymi, którzy mieszkają po drodze, na osiedlach, wszędzie tam, gdzie są przystanki autobusowe? Mamy ich teraz zostawić tylko po to, by zrobić przyjemność kolei? – pyta zdenerwowany Urbańczyk i dodaje, że większość pasażerów to również klienci hipermarketów powstałych pomiędzy Bytomiem a Gliwicami. – Oni mogą liczyć tylko na nasze autobusy, bo pociągiem na zakupy się nie dostaną – przekonuje szef KZK GOP.