Bydgoszcz: PKP robi „pod górkę” nowemu przewoźnikowi?
Marszałek województwa zarzuca PKP utrudnianie tworzenia nowego rozkładu jazdy dla pociągów firmy PCC Rail Arriva, która od grudnia zacznie wozić pasażerów w naszym regionie. Urzędnicy twierdzą, że rozmowy z kolejarzami są trudne. Dowodem na to miało być spotkanie w Gdańsku, podczas którego samorządy pomorski, kujawsko-pomorski, PKP Przewozy Regionalne, Polskie Linie Kolejowe oraz PCC Rail Arriva omawiały szczegóły nowego rozkładu jazdy (ma obowiązywać od grudnia). Nie doszło na nim do porozumienia w sprawie rozkładu połączeń międzywojewódzkich uruchamianych przez PKP. Mają one pierwszeństwo w stosunku do składów regionalnych, ale państwowy przewoźnik nie chce zaprezentować swojego projektu.
– Brak porozumienia może skończyć się tym, że pospieszne 'rozjadą’ plan regionalnych połączeń. Ponieważ takie pociągi nie zatrzymują się w mniejszych miejscowościach, oznaczałoby to problemy mieszkańców naszego regionu dojeżdżających koleją do pracy, do szkoły czy na zakupy – wyjaśnia Beata Krzemińska, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego. – Należy się obawiać, że grupa PKP, która była dotąd monopolistą na rynku przewozów kolejowych, może stosować niezbyt czyste zasady gry rynkowej w celu utrudnienia funkcjonowania konkurencji – dodaje marszałek Piotr Całbecki. Urząd zarzuca również PKP, że nie chciały sprzedać nowemu przewoźnikowi wagonów pasażerskich, gdy wiele z nich rdzewieje na bocznicach. Co na to kolejarze? W opinii Pawła Neya z biura prasowego PKP Przewozy Regionalne oceny władz województwa są niesprawiedliwe. – Nikomu nie robimy na złość i absolutnie nie chcemy utrudniać życia mieszkańcom. Trasy przejazdu naszych pociągów pokrywają się z planowanym przebiegiem składów naszego konkurenta tylko na jednym odcinku i chodzi zaledwie o cztery pociągi pospieszne. Trudno tu zatem mówić o jakimś 'rozjechaniu’ połączeń regionalnych. Staliśmy się po prostu chłopcem do bicia. To nie jest w porządku – mówi. Ney dodaje, że spółka nie może sprzedać wagonów innej firmie, bo sama ma kłopoty z taborem. A wagony stojące na bocznicach 'nie nadają się już do jeżdżenia, tylko na złom’.