Bukareszt: CFR na rozdrożach
Jak informuje stacja telewizyjna Televiziunea Română Bucureşti, oraz agencja Membră a Grupului MediaPro Mediafax, po uszy zadłużone rumuńskie koleje państwowe Căile Ferate Române (CFR) stoją na skraju przepaści i bez 70 milionów euro nadzwyczajnej subwencji państwowej już dawno splajtowałyby. W interesie dokonania jak najszybszej modernizacji, zarząd CFR żąda od państwa dodatkowej bardzo pilnej subwencji w wysokości 116 mln euro. Niezależnie od tego z 78.000 kolejarzy rumuńskich jeszcze w tym roku 12.000 znajdzie się na ulicy, najwięcej z CFR Marfa, gdzie dojdzie do kasacji 6.000 etatów. Societatea Naţionala de Transport Feroviar de CFR Călători pozbędzie się 2.500 kolejarzy.
Rząd rumuński już od dawna zamierza dokonać reformy kolei, ale bez skutku. Jeden z szefów związkowych Gheorghe Popa oznajmił: związkowcy storpedują rządowe plany zwolnienie tylu kolejarzy i jak będzie trzeba, będą strajkować, demonstrować, tym bardziej, że CFR nawet nie myśli o przeszkoleniu do innego zawodu, czy wypłaceniu odszkodowania („ostatecznego rozliczenia”) tym wszystkim, których wyrzucą na ulicę.
Zdaniem ministra Radu Mircea Berceanu aż 90% wpływów CFR pochłaniają wypłaty płacowe i dlatego proponuje zwolnienie najmniej 5000 kolejarzy. Obok olbrzymich zwolnień, CFR planuje kasację wielu linii kolejowych, zamknięcie wielu stacji i dworców oraz wstrzymanie wszelkich inwestycji i zakupu taboru. Nawet zakontraktowanych. Czy zapobiegnie to plajcie nie wiadomo. Nie jest także wykluczone, że będą spadać głowy szefów CFR.