Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Budapeszt: W przyszły czwartek strajkować będą węgierscy maszyniści

inforail
18.10.2007 15:39
W dniu 25 października rano między szóstą a ósmą —czyli w największym szczycie strajkować będą węgierscy maszyniści. Powód: rząd zamierza skasować kolejną partię drugorzędnych linii kolejowych. Sprawa jest tym bardziej skandaliczna, że firmy Volán, które na początku roku przejęły obsługę pasażerów zlikwidowanych na wiosnę 24 linii kolejowych MÁV, zmuszone są sprzedawać swoje autobusy, bo znalazły się już na skraju plajty. Rząd nie płaci im za ten „interes“ani kopiejki!
Tymczasem nawet amerykanie uważają za zupełny nonsens kasowanie linii kolejowych na Węgrzech, a prezes jednej z dużych amerykańskich kolei chciałby nawet wynająć wszystkie te linie, bo dla niego to czysty interes! Wszyscy coraz poważniej zastanawiają się nad sensownością decyzji kierownictwa MÁV i resortu. Jeden z poważnych, znanych fachowców powiedział nawet: jest to cena tego, kiedy analfabeci partyjni chcą nam powiedzieć, czego my chcemy!
Rząd zamierza skasować 14 kolejnych linii kolejowych o długości ponad 700 km, powołując się „na mały ruch“. Tymczasem opozycja słusznie twierdzi, że jest to nic innego, jak wykańczanie i jawna dyskryminacja ludności prowincjonalnej, którą zabraniają zarówno prawa unijne, jak i Powszechna Karta Praw Człowieka ONZ. Bo rząd nie tylko likwiduje linie kolejowe prowadzące do prawie niedostępnych osiedli, gdzie nawet drogi bitej nie ma, ale także we wielu wsiach i miasteczkach likwiduje urzędy pocztowe, przychodnie lekarskie, ambulatoria, szpitaliki, apteki i szkoły, skazując te osiedla na wymarcie. Wszystko to wówczas, kiedy w Europie panuje akurat odwrotna tendencja: jak najwięcej mieszczuchów skusić do osiedlenia się na wsi i podróżowania koleją!
Protestuje już każdy, kto żyw: burmistrzowie zainteresowanych osiedli i miasteczek, turyści, a nawet ludzie interesu, którzy nie tak dawno tam zbudowali swoje zakłady produkcyjne. A popularność partii rządowych zupełnie już zwiotczała. Poważne międzynarodowe organizacje badania opinii publicznej wykazują, że skrajnie prawicowa partia rządowa MSZP może liczyć na zaledwie 10% głosów, gdyby wybory odbyły się jutro, a liberalno-bolszewicka SZDSZ nawet nie trafi do Parlamentu. Są to głosy w zasadzie emerytów i byłych sekretarzy partyjnych i komisarzy rajkomu, których najłatwiej jest tumanić obietnicą kilku groszy podwyżki renty.