Budapeszt: Policja aresztowała szefów MÁV Cargo
Po skandalu z zakładem ubezpieczeniowym MÁV Biztosító, który Państwowa Inspekcja Finansowa (Állami Pénzügyi Felügyelet) w międzyczasie wykryła, a jej szefów aresztowano z zarzutem defraudacji kilku miliardów forintów, oraz po oszałamiającym raporcie Najwyższej Izby Kontroli (Állami Számvevőszék), który stwierdził zniknięcie wielu miliardów forintów z terenu resortu oraz kas kolei MÁV, wczoraj kolejny bardzo poważny skandal wstrząsnął kolejami MÁV.
Jak donoszą agencje Független Hírügynökségh i MTI oraz stacje telewizyjne Duna TV i Hír TV —policja aresztowała kilku najwyższych kierowników MÁV Cargo włącznie z jej dyrektorem generalnym. Po opublikowaniu tego skandalu przez środki masowego przekazu, nowy właściciel MÁV Cargo – konsorcjum Rail Cargo Austria złożone z węgiersko-austriackich kolei Győr-Sopron-Ebenfurthi Vasút/Raab-Oedenburg-Ebenfurther Eisebahnen (GySEV/RoeEE) i austriackich kolei Österreichische Bundesbahnen Rail Cargo Austria (ÖBB RCA) natychmiast oznajmiło, że nic wspólnego z tym skandalem nie mają i defraudacja miliardów ich nie dotyczy.
Dyrektor generalny holdingu kolejowego Magyar Államvasútak (MÁV) István Heinczinger natychmiast zwołał na dzisiaj posiedzenie całego zarządu MÁV Cargo, które wprawdzie już sprzedano, ale ponieważ Unia Europejska jeszcze nie zatwierdziła tego kontraktu, przekazanie tej kolei Austriakom jest zawieszone.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Według informacji, które wydostały się z komendy głównej policji budapeszteńskiej i węgierskiej Prokuratury Generalnej, trójka podejrzanych zdefraudowała kilka miliardów forintów, bo poniżej ceny, jako złom w latach 2002-2003 sprzedali 2000 wagonów towarowych, które można było ekonomicznie wyremontować. Policja szuka osobistych związków między kupcami „złomu“i sprzedawcami. Zdaniem rzecznika prasowego MÁV, obecny skandal nic wspólnego nie ma z prywatyzacją MÁV Cargo, która również była skandaliczna, bo okazało się, że tytułem „lobby“, Austriacy wypłacili kilka milionów euro pewnej podejrzanej, istniejącej ponoć tylko na papierze „firmie“z Budapesztu, której nikt w kręgach MÁV i resortu nie zna i nie zna także jej przedstawicieli.