Białystok: PKP rośnie konkurencja na szynach
Prywatny przewoźnik zabiega o to, by od przyszłego roku wozić mieszkańców Podlaskiego. O tym, czy mu się uda, zadecyduje przetarg rozstrzygany na początku kwietnia. Jeśli Arriva PCC wygra, to – po raz pierwszy w naszym regionie i drugi w kraju – monopol PKP na przewozy kolejowe zostanie przełamany
O możliwość obsługi podlaskich przewozów regionalnych w latach 2009-2013 ubiegają się dwie firmy: lokalny klon państwowego molocha PKP i prywatne polsko-brytyjskie konsorcjum Arriva PCC. Specyfika wojewódzkich połączeń sprawia, że z rywalizacji obie mogą wyjść zwycięsko.
W istocie chodzi bowiem o dwa przetargi: na linie zelektryfikowane i te, które obsługuje tabor spalinowy. Jak udało się ustalić 'Gazecie’, do tej pory wpłynęły dwie oferty- jedna właśnie od Arrivy. Zostaną one otwarte 3 kwietnia. Kilka dni później zarząd województwa (bo to on będzie płacił przewoźnikowi) ogłosi, która propozycja jest dla niego atrakcyjniejsza.
– 75 proc. punktacji w przetargu to wysokość dopłaty do pociągokilometra, jaką będziemy musieli ponieść. 25 to jakość zaproponowanych nam usług. Na przykład, czy będzie można bilety kupić już w pociągu albo czy dworce będą oświetlone – objaśnia konkursowe kryteria Zbigniew Nikitorowicz, szef gabinetu marszałka województwa, które na przewozy w latach 2009-2011 zarezerwowało 43 mln zł.
Wczoraj nie udało nam się skontaktować z Piotrem Rybotyckim, dyrektorem Arrivy PCC. Kilka tygodni temu, gdy sejmik zgodził się na to, by przewoźnika wybrać w przetargu, zapowiadał on, że jego konsorcjum jest zainteresowane wyłącznie liniami niezelektryfikowanymi. Zapowiadał też, że w razie zwycięstwa w przetargu do pięciu należących do województwa szynobusów firma dołoży swoje własne.
Tak Arriva PCC zrobiła w Kujawsko-Pomorskiem, gdzie od grudnia ub. roku obsługuje około 30 proc. regionalnych połączeń. Na start dostała 13 samorządowych szynobusów. Szybko dokupiła dwa własne, kolejne trzy sprowadziła z Danii. Jeszcze dwa chce dołożyć w kwietniu. Dodatkowo uzupełnia je kilkunastoma wagonami, pochodzącymi z Niemiec.
Oferuje nieco więcej połączeń niż wcześniej PKP i kosztuje o jedną trzecią mniej. Start miała jednak nie najlepszy – w pierwszych tygodniach wiele kursów odwoływano, zawodził sprzęt. Pasażerowie wciąż skarżą się też na zbyt małą liczbę wagonów. Za problemy z połączeniami została przez urząd marszałkowski w lutym ukarana kilkusettysięczną grzywną.
– Rzeczywiście na początku był falstart. Teraz jest już dobrze. A oddanie części przewozów prywatnemu przewoźnikowi było mądrą decyzją, której nie żałujemy. Wzajemna konkurencja sprawia, że obaj przewoźnicy obsługujący nasze linie bardzo się starają – również PKP, wcześniej monopolista. Znacznie wzrosła jakość usług. Widać poprawę i to bardzo – mówi Beata Krzemińska, rzecznik kujawsko-pomorskiego urzędu marszałkowskiego.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Podlaskie PKP potencjalną konkurencją się nie przejmuje.
– To dobra rzecz, która zawsze sprawia, że podnosi się jakość usług – mówiła kilka tygodni temu szefowa przewozów regionalnych PKP Elżbieta Załuska.
W tym roku dotacja samorządu do przewozów kolejowych to ponad 13 mln zł. Według zatwierdzonych wczoraj przez radnych planów, przez kolejne trzy lata będzie to 14,5 mln zł. Ale w zamian przewoźnik dostanie więcej zadań. Będzie musiał płacić za utrzymanie szynobusów i ubezpieczenia. Dzisiaj tego nie robi. Ponadto do 2011 roku w stosunku do dziś liczba przewożonych pasażerów ma wzrosnąć w Podlaskiem o 600 tys., a liczba połączeń – prawie o 20.