Arriva ma rok żeby przygotować się do przejęcia połączeń w kujawsko-pomorskim

inforail
14.12.2020 07:45

Szerokim echem odbiło się podpisanie przez Kujawsko-Pomorski Urząd Marszałkowski rocznej umowy z Polregio d. Przewozy Regionalne.

Nie wzbudziłoby chyba żadnego zdziwienia, gdyby był to ostatni rok tej spółki w regionie.

Według pierwszych, niepotwierdzonych informacji, Urząd Marszałkowski ogłosi przetarg na świadczenie usług publicznego transportu zbiorowego w zakresie przewozów kolejowych. Polregio będzie mogło w nim wystartować, ale spółka może mieć konkurencję. I nie pójdzie już tak łatwo jak chociażby na Podkarpaciu.

Nieopamiętany marszałek

Mając taką perspektywę mocno nieroztropne są wypowiedzi nowego Prezesa Polregio. Być może wynikają one z tego, że w branży kolejowej pracuje zaledwie kilka miesięcy? Otóż Artur Martyniuk, cytowany na Facebookowym profilu Polregio, stwierdził m.in., iż marszałek województwa kujawsko-pomorskiego nie opamiętał się i nie podpisał z Polregio umowy dłuższej. Dalej powiedział też, że takie działanie arazi mieszkańców na wykluczenie komunikacyjne, odcinając ich od dojazdu do pracy, szpitala czy specjalistycznej przychodni w większym mieście, a w niedalekiej perspektywie również uczelni, szkoły czy rodziny. Po takim wstępie dodał też, że liczy, iż umowa roczna jest wstępem do wieloletniej w 2021 r., kiedy to Marszałek przywróci pełną pracą przewozową.

O ile można spodziewać się, że marszałek przywróci pełną pracę przewozową o tyle już niekoniecznie z Polregio w roli operatora. Arriva ma teraz rok, żeby przygotować się do startu w przetargu. Jedynym plusem jej konkurenta są cztery nowe Elfy2. Jak na Polregio to dużo. Inne województwa mogą faktycznie tych składów pozazdrościć.

Polregio psuje rynek

Obserwując rynek polskich przewozów regionalnych niestety łatwo jest zaobserwować pewną prawidłowość. Otóż pozwolono Polregio na dyktowanie warunków. Warto w tym miejscu przypomnieć, że spółka jest tylko operatorem. Zgodnie z ustawą o publicznym transporcie zbiorowym – jakkolwiek by jej nie oceniać – ma świadczyć usługę na podstawie zawartej umowy. Nie jest jej rolą dyktowanie i stawianie warunków. A na to niektórzy marszałkowie sobie pozwolili. Stąd też sprzeciw marszałka Piotra Calbeckiego ściąga na niego falę krytyki.

Prezes Polregio twierdzi, że „misją jest zapewnienie dostępu do bezpiecznego i niedrogiego transportu wszystkim mieszkańcom Polski, a nie tylko tym mieszkającym w dobrze skomunikowanych miejscach. Jako przewoźnik skutecznie walczy ze zjawiskiem wykluczenia transportowego, które według szacunków dotyka 14 mln Polaków. To jednak nierówna walka i możemy w niej zajść tak daleko, na ile pozwolą nam samorządy, bo do kolejowych przewozów regionalnych trzeba z definicji dopłacać i tak jest w całej Europie, a nie tylko Polsce. Dla mieszkańców wielu miasteczek czy wsi pociąg to często jedyna szansa na naukę czy podjęcie zatrudnienia, a możliwość pracy zwłaszcza teraz, w czasie pandemii, ma przecież kluczowe znaczenie. Nadal chce jak najwięcej i jak najczęściej jeździć, ale Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego skutecznie nam to uniemożliwia”.

Otóż trudno oprzeć się wrażeniu, że Prezes mija się z prawdą. Jedynym zadaniem spółki, którą kieruje, jest wykonywanie usługi, na zasadach wynikających z umowy. Zawarcie tej umowy nie jest dla Polregio obowiązkowe.

A może komercyjnie?

Dalej należy wskazać, że Polregio – skoro tak troszczy się o pasażerów – może wykonywać przewozy komercyjne, w oparciu o decyzję o przyznaniu otwartego lub ograniczonego otwartego dostępu. Spółka takich decyzji uzyskała wiele. Pożytek z tego – póki co – żaden.

Zgodnie z ustawą o publicznym transporcie zbiorowym to organizatora odpowiada za organizowanie i finansowanie kolejowych przewozów użyteczności publicznej. Psucie rynku przez pozwalania Polregio na dyktowanie warunków, czy to taborowych czy dotyczących wysokości rekompensaty, prowadzi do takich sytuacji, jaką obecnie obserwujemy w województwie kujawsko-pomorskim. Polregio kreuje się na pokrzywdzonego, a cała wina leży po stronie marszałka. Tego samego, który podpisał jednak długą umowę z Arrivą.

Zgodnie z definicją operatora, wskazaną w ustawie o publicznym transporcie zbiorowym, jest on uprawniony do realizowania przewozów na linii komunikacyjnej określonej w umowie. O co zatem ma pretensje Prezes Martyniuk do Marszałka? Bo chyba nie o to, że Polregio musi wykonywać coś czego nie ma w umowie? Bo przecież nie musi.