1000 minut gratis
Wystarczyły delikatne opady śniegu, a gdzieniegdzie marznącego deszczu i kilka stopni mrozu. Kolej w Polsce została totalnie sparaliżowana, niektóre pociągi miały ponad 1000 minut opóźnienia. Słowa Pani Wicepremier, Minister odpowiedzialnej za transport „Sorry, taki mamy klimat”brzmią w tym kontekście już chyba bardziej komediowo niż tragicznie. Bo w charakterze komedii, względnie tragikomedii należy rozpatrywać to, co od wczoraj dzieje się z polską koleją. Na wysokości zadania stanęły w tej sytuacji chyba tylko PKP Intercity wespół z WARS-em, wydając pasażerom gorące napoje. Jak zwykle zawiodły służby odpowiedzialne za prowadzenie ruchu i utrzymanie infrastruktury, na czele ze spółką PKP PLK, która w obecnym kształcie dobiła chyba do granicy absurdu, twierdząc w komunikatach, że przecież wszystko jest w porządku, a ze skutkami zimy walczą jakieś mega olbrzymie siły, oczywiście pod czujnym okiem wskazanej wyżej. I to jest chyba ten moment, żeby wreszcie ktoś odpowiedział za to, że ludzie po raz kolejny nie mogli dojechać do pracy, szkoły, sądu, urzędu. Zrzucanie całej winy na klimat jest po prostu śmieszne…. Mamy kiepską infrastrukturę i wiecznie trwające remonty, prowadzone przez PKP PLK nie poprawiają jej stanu. Jak to możliwie, że dzień po dniu pęka szyna na warszawskiej linii średnicowej, skutecznie paraliżując ruch na węźle warszawskim? Dodajmy linii średnicowej, modernizowanej w ostatnim czasie? Jak to możliwe, że ludzie chcąc zdążyć gdziekolwiek muszą ratować się ucieczką z unieruchomionych pociągów, wychodząc na tory, a przy tym ryzykując zdrowie, a nawet życie? Jak to możliwe, że w dniu, kiedy zaczyna się paraliż na kolei, matka Grupa, w skład której wchodzi córka PKP PLK opowiada dyrdymały na temat galerii handlowych w Katowicach czy w Poznaniu? Jak zatem mamy dojechać na te super zakupy w mega wypasionych sklepach, skoro pociągi zwłaszcza w okolicy Poznania i Katowic notują największe opóźnienia? Takich pytań można postawić oczywiście znacznie więcej. Odpowiedzi na nie są oczywiste. Przy okazji tego dwudniowego paraliżu wyszła na jaw też cała prawda o Pani Wicepremier, która ma zajmować się transportem, m.in. tym kolejowym. Otóż Elżbieta Bieńkowska o kolei nie ma pojęcia, a powzięcie informacji o tym, że w grudniu będzie jeździć Pendolino, to trochę za mało, żeby kierować resortem za transport odpowiedzialnym. Jeździć będzie, jeśli wytrzyma infrastruktura, bo po tym, co zobaczyliśmy wczoraj i dziś mamy poważne wątpliwości. Oblodzona trakcja i pęknięta szyba mogą skutecznie zatrzymać Pendolino, no chyba, że włodarze załatwią na grudzień pogodę idealną –nie za ciepło, nie za zimno!