Zamiast nowego lotniska, nowy pas dla Okęcia
Pomysł jest taki: powstaje nowy pas startowy na południe od obecnego (dłuższego), znika za to krótszy krzyżujący się z nim pas, do którego samoloty dolatują znad Ursusa i Ursynowa. Takie rozwiązanie zmniejsza uciążliwość lotniska dla największych osiedli w Warszawie. Podwyższa za to jego możliwości.
Dzięki dwóm równoległym i niezależnym od siebie pasom samoloty mogłyby startować i lądować na nich równocześnie. Z Okęcia korzystałoby do 25 mln pasażerów rocznie. Taki poziom jest prognozowany przed 2030 r. i stawiałby warszawskie lotnisko wśród europejskich średniaków. Po rozbudowie obecnego terminalu Okęcie może przyjąć 12 mln osób (dziś przewija się tu ponad 8 mln). Porty Lotnicze mają już gotową koncepcję budowy osobnego terminalu między dwoma równoległymi pasami startowymi.
Dlaczego Okęcie psieje
Takiemu pomysłowi był przeciwny Lech Kaczyński. Jako prezydent Warszawy wymógł na rządzie, by znalazł miejsce pod Centralne Lotnisko dla Polski. Decyzji nie ma do dziś. Hiszpanie, którzy na zlecenie rządu analizowali kilka lokalizacji, wskazali na okolice Mszczonowa (55 km od Warszawy). Postawili jednak warunek: Okęcie musiałoby zostać zamknięte, inaczej nowa inwestycja byłaby nieopłacalna.
Rozmówcy 'Gazety’ uważają, że byłby to absurd. Według Pawła Łatacza Okęcie to ogromny pracodawca – każdy milion pasażerów korzystających z lotniska przelicza się na 1000 zatrudnionych w różnych zawodach, które są z nim związane.
Prof. Wojciech Suchorzewski z Politechniki Warszawskiej, ceniony w świecie specjalista zajmujący się lotniskami, porównał koszty dojazdu do Mszczonowa i na Okęcie. Dla 12 mln pasażerów z aglomeracji warszawskiej w pierwszym przypadku wyniosłyby prawie 500 mln zł rocznie. Dostęp do Okęcia to 150 mln zł.
– Warto byłoby lepiej wykorzystać Okęcie, bo dalsze odwlekanie decyzji oznacza dla tego lotniska coraz większy substandard i coraz gorsze warunki podróżowania – uważa Krzysztof Domaradzki, którego pracownia Dawos przygotowuje plan zagospodarowania dla Okęcia. – Kiedyś myślało się tu o hubie przesiadkowym do wschodniej Europy. Dziś nikt już o tym nie mówi i wszystko psieje.
Paweł Łatacz proponuje, by zacząć poważne studia nad powiększeniem Okęcia. Wtedy za trzy-cztery lata zaczęłaby się budowa, która skończyłaby się po następnych pięciu-sześciu latach.
Lotnicy kontra drogowcy
To nie będzie jednak takie proste. Nowy pas startowy koliduje bowiem z planowaną między Okęciem a Raszynem południową obwodnicą Warszawy, która powstanie na przedłużeniu autostrady A2. Porty Lotnicze twierdzą, że wystarczyłoby ją przesunąć o 100 m na południe i obie inwestycje dałoby się pogodzić. Stanowczo wyklucza to Wojciech Dąbrowski, szef mazowieckiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – To byłoby szaleństwem. Przygotowania do budowy są już zbyt zaawansowane – uważa. Drogowcy zdobyli już decyzję lokalizacyjną, w styczniu chcą uzyskać decyzję środowiskową. Trwają też wykupy gruntów. Budowa ma się zacząć na początku 2009 r. Według dyr. Dąbrowskiego przesuwanie arterii mogłoby opóźnić prace nawet o kilka lat. A wtedy nie ma szans, żeby zdążyć z ich zakończeniem na Euro 2012. Przypomina, że trasa ma służyć m.in. jako wygodny dojazd na lotnisko. W tej sytuacji w Portach Lotniczych nie wykluczają, że nowy pas byłby krótszy (2800 zamiast 3750 m – tyle ma istniejący).
Modlin wystarczy?
Likwidacja krótszego pasa ucieszyłaby mieszkańców Ursynowa, stanowczo przeciw budowie nowego pasa protestują za to mieszkańcy Włoch. Przeciw jest też wpływowy poseł PSL Janusz Piechociński, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury. Sam mieszka zresztą w Nowej Iwicznej, a to właśnie tam pojawiłoby się więcej samolotów po zbudowaniu nowego pasa. Władze PPL-u powinny raczej bardziej starać się, żeby jak najszybciej uruchomić lotnisko w Modlinie – twierdzi Piechociński.
Prof. Suchorzewski przypomina jednak, że transport lotniczy staje się coraz mniej uciążliwy. Przytacza dane: w ciągu 20 lat w Stanach Zjednoczonych liczba pasażerów samolotów wzrosła czterokrotnie, a liczba mieszkańców żyjących w strefie hałasu przekraczającego normy spadła aż siedem razy.