Z Afganistanu autobusami DHL a potem samolotem. Transportowa odyseja KAB
Ponad 300 osób zostało wywiezionych w weekend z Kabulu po zakończeniu lotów Bundeswehry dzięki akcji zorganizowanej przez prywatne stowarzyszenia i przedstawicieli mediów w Niemczech – informują gazety "Der Spiegel" i "Die Zeit".
Inicjatorzy tego przedsięwzięcia zarzucają rządowi w Berlinie brak wsparcia.
dwa konwoje
Ok. 140 osób z niemieckimi paszportami lub dokumentami pozwalającymi na pobyt w Niemczech, a także osoby należące do miejscowego personelu, dotarło w sobotę (28 sierpnia) wieczorem do wojskowej części lotniska.
Przywiozła ich tam sześcioma autobusami niemiecka firma DHL, która nadal działa w Afganistanie. Z Kabulu mieli oni zostać przewiezieni amerykańskimi samolotami wojskowymi do Kataru.
-„Podróż na lotnisko była prawdziwą odyseją, która trwała ponad 30 godzin. Ale potem, przy dużym szczęściu, autobusom udało się przejechać przez liczne punkty kontrolne talibów i w porozumieniu z siłami zbrojnymi USA w końcu dotarły na teren lotniska” – opisuje tygodnik.
Drugi konwój, złożony z pięciu autobusów wiozących 189 osób, dotarł na lotnisko tuż po północy i także został przepuszczony przez talibów. Według "Spiegla" była to kolumna pojazdów z Kabul Air Brigade (KAB) - akcji ratunkowej zainicjowanej w Niemczech przez stowarzyszenia prywatne i przedstawicieli mediów za wiedzą rządu federalnego. KAB wyczarterowała samolot do Kabulu, aby ewakuować stamtąd zagrożonych. Na pokładzie znajdował się m.in. reporter „Die Zeit”.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Niemiecka awantura
KAB zarzuca federalnemu MSZ blokowanie akcji ewakuowania Afgańczyków. W opublikowanym w niedzielę oświadczeniu, przytoczonym przez „Die Zeit”, KAB zarzuca rządowi „brak wsparcia i masowy opór wobec przygotowanej ewakuacji”, krytykuje „biurokratyczne i polityczne taktyki prewencji”. KAB dodaje, że „kiedy Portugalia z wdzięcznością przyjęła naszą ofertę ewakuacji dla swojego lokalnego personelu afgańskiego, niemieccy dyplomaci najwyraźniej próbowali sprawić, by samolot nikogo nie ewakuował”.
Jak informuje „Die Zeit”, rząd federalny odrzuca zarzuty i tłumaczy, że „chaos i niebezpieczeństwa w Kabulu oraz blokady na posterunkach kontrolnych talibów utrudniały dostęp do lotniska". "To nie miejsca w samolotach stanowiły +wąskie gardło+, ale bezpieczny transport osób potrzebujących ochrony na lotnisko” - podkreślono.