Uroki latania – czyli czy bać się samolotu
Lotnictwo cywilne w Polsce jest nadal w powijakach. Taki stan rzeczy zawdzięczamy wieloletniemu monopolowi PLL LOT, który swoją polityką cenową jak i dzięki siatce połączeń skutecznie zniechęcał do podróży samolotem na odległości 1000-1500 km. Jednak szczęśliwie rynek ten został uwolniony, co przyniosło zasadnicze zmiany. Latanie stało się dostępne, jednak nadal wielu obawia się korzystać z samolotu. W niniejszym artykule przybliżymy proces jaki przechodzi pasażer linii lotniczych podczas swojej podróży.
Uroki latania
Na wstępie warto wspomnieć o tym wszystkim co nas czeka przed podróżą. Oczywiście najpierw musimy kupić bilet. Można to dokonać na wiele sposobów. Najbardziej popularne opcje to zakup biletu przez Internet lub w biurze podróży. Bardzo często zdarza się, że nie dostaniemy dosłownego biletu, lecz numer rezerwacji, za pomocą którego odbieramy bilet na lotnisku podczas odprawy bagażowej. Gdy już staliśmy się szczęśliwymi (lub nieszczęśliwymi gdy samolot zostanie odwołany) posiadaczami biletu pozostaje jedynie czekać na dzień odlotu. Dzień ten oznacza złożone zadanie logistyczne, ponieważ lotniska są zazwyczaj daleko od miasta i w większości przypadków mają kiepskie powiązanie środkami publicznego transportu. Oczywiście tyczy się to głównie Polski, ponieważ na zachodzie jest trochę lepiej. Tak więc startując z lotniska Katowice –Pyrzowice jesteśmy skazani na „Latającego Solarisa”lub własny samochód, który oczywiście musimy zostawić na jakim by innym jak nie płatnym zapchanym parkingu. Z racji wysokiej ceny za bilet autobusowy i makabryczny czas jazdy najbardziej opłaca się skorzystać z własnego samochodu. Oczywiście port lotniczy jest znacznie oddalony od miasta, więc i czas dojazdu jest dłuższy. W przypadku Katowic jest to około 40 minut od centrum miasta. Na samym lotnisku musimy być conajmniej godzinę przed odlotem, aby zostać odprawionym. Po dotarciu na dworzec lokalizujemy okienko odprawy bagażowej, gdzie nadajemy większy bagaż ręczny o wadze do 20kg. Bagaż odjeżdża, a my odchodzimy już z właściwym biletem i numerem bramki wejściowej. Od tego punktu mamy conajmniej 40 minut aby dotrzeć do bramki prowadzącej do samolotu. Czas ten jest potrzebny, ponieważ musimy jeszcze przejść kontrolę bagażu podręcznego oraz paszportową lub celno paszportową w zależności od kraju docelowego. Na chwilę obecną pomimo wejścia Polski do Schengen kontrola paszportowa została jeszcze do marca. Po przebyciu tej „ścieżki”i zlokalizowaniu właściwej bramki pozostaje nam jedynie czekać aż rozpocznie się wejście na pokład. Drogi do samolotu są różne. W zależności od lotniska i samolotu możemy drogę z terminala na pokład pokonać na nogach po płycie, autobusem, lub za pomocą „rękawa”. Cała procedura od zdania bagażu po wejście na pokład jest bardzo uciążliwa i oprócz czasochłonności wymaga również wielokrotnej kontroli karty pokładowej i dokumentu tożsamości. W sumie musimy je pokazać aż 5 razy! Jednak po pokonaniu tych formalności siedzimy w końcu w samolocie.
Procedura startu …
Wokół lotnictwa cywilnego urosło wiele mitów i legend potęgowanych przez filmy katastroficzne. Oczywiście mało kto wie, że większość tych filmów jest oparta na fikcyjnych scenariuszach i niewiele ma wspólnego z rzeczywistością, a jeżeli są oparte na realnych wydarzeniach, to są one mocno ubarwione. Mimo tego wszyscy boją się latania. Niewiele przemawiają statystyki wypadków, gdzie lotnictwo ma najmniejszy wskaźnik. Filmy tak mocno utarły katastroficzny wizerunek lotnictwa, że każde stuknięcie czy zmiana obrotów silnika przeraża niewtajemniczonych pasażerów. Dlatego warto znać procedury i zachowanie samolotu. Wówczas nic nas specjalnie nie zaskoczy. Tak więc po wejściu na pokład może być cicho, ponieważ silniki są zazwyczaj wyłączone. Dopiero gdy samolot zostanie wypchany na pas do kołowania (lub startowy na mniejszych lotniskach) załączane są silniki. To okupione jest pojawieniem się hałasu we wnętrzu. Czasami nasz samolot może stać na płycie lotniska z dala od terminalu. Wówczas silniki są odpalane bez wypychania samolotu. Po sprawdzeniu wszystkiego i uzyskaniu zgody na kołowanie rozpoczyna się proces zwany kołowaniem na pas startowy. Silniki na niskich obrotach dają już odczuć swoją głośną naturę, a my suniemy po betonowej płycie lotniska słysząc i czując każde załamanie między płytami. Zachowanie to można odnieść do auta na betonowej drodze. Natomiast ze względu skali można odnieść wrażenie, że wyjeżdżamy pociągiem z głównego węzła. Po dotarciu na pas startowy stajemy, a po uzyskaniu zgody na start silniki zaczynają naprawdę wyć. Chwilka na postoju po czym ruszamy z przyspieszeniem, które delikatnie wciska nas w fotel. Opowieści o tej „mega sile”są na tyle przesadzone, że chyba takie samo przeciążenie można przeżyć w startującym metrze. Jednak wracając do samolotu, to po ruszeniu nabieramy prędkości, by w pewnym momencie oderwać się od ziemi. Proces ten daje odczuć jak nienaturalnym jest proces latania w zestawieniu z gruntem ziemskim.
Zazwyczaj po wystartowaniu wznosimy się równo w górę, jednak możemy trafić na turbulencje. Jest to odczuwalne zwłaszcza, gdy lecimy małym samolotem. Otóż zasady powietrzne bardzo przypominają morskie. Im mniejszy statek, tym bardziej nim rzuca, natomiast im większy, tym spokojniej pokonuje wzburzone morze. Podobnie jest z samolotami. Podczas gdy duża maszyna wzniesie się bez turbulencji, to mniejszy samolot może zarzucać. Zwłaszcza w chwilę po oderwaniu kół od płyty lotniska. Również podczas lotu duży samolot pokonuje wszystko spokojniej, natomiast mniejszy jest narażony na turbulencje. Z tej przyczyny w małych samolotach pasy są obowiązkowe zawsze podczas gdy w dużych obowiązek obejmuje jedynie start i lądowanie oraz jest zalecany podczas lotu. Z małych samolotów najpopularniejsze to Canadair Regional Jet produkowany przez Bombardiera oraz brazylijski Embraer, których używa np. LOT. Po osiągnięciu właściwej wysokości kończy się proces wznoszenia i rozpoczyna się równy lot. Oczywiście cały czas towarzyszy nam wycie silnika, który pracuje teraz pod największym obciążeniem w regularnym locie. Są one konstruowane tak, żeby samolot mógł wylądować z jednym wyłączonym silnikiem. Po godzinie takiego wycia człowiek zaczyna rozumieć dlaczego kolej jest uważana za najbardziej komfortową.
… i lądowania
Po zbliżeniu się do lotniska docelowego rozpoczynamy podejście do lądowania. Pierwsze tego objawy to zmniejszenie ciągu na minimum i zwolnienie lotu. Następnie rozpoczyna się podprowadzanie do lotniska, podczas którego załoga przygotowuje pasażerów do lądowania. Cały proces lądowania może trwać nawet 40 minut, gdy jest zła pogoda lub gdy lotnisko jest przeciążone. Jednak zazwyczaj jest to do 20 minut. Po zakończeniu tego manewru przychodzi czas na lądowanie, jednak najpierw usłyszymy tępy huk rozkładanych kół. Opadają one siłą grawitacji, więc stąd bierze się ten dźwięk. Wielu odbiera go jako odpadające koło, co nie jest zgodne z prawdą. Po tym pozostaje już tylko obniżenie lotu i przyziemienie na płycie lotniska. Proces ten jest tak samo nienaturalny jak startowanie. Na początku mamy stosunkowo niską prędkość, będącą na granicy zerwania nośności. Pomimo opadania na dół dziób samolotu jest wyżej niż tył. Jest to konieczne, ponieważ samolot przyziemia najpierw tylnim zestawem kołowym, potem opada przód maszyny. Gdy wszystkie koła znajdą się na ziemi czuje się włączone hamulce i rozpoczyna najbardziej irracjonalny z laickiego punktu widzenia proces, gdzie silnik chodzi na pełnym odwróconym ciągu. Dopiero to pozwala zwolnić samolot. Dla wielu osób odwrócenie ciągu jest niezrozumiałe i odbierane jako awaryjne startowanie, ponieważ samolot nie jest w stanie zahamować. Oczywiście może się tak zdarzyć, gdy przyziemienie się nie powiedzie i pilot zdecyduje poderwać maszynę. Jednak w typowej sytuacji silniki chodzą na odwróconym ciągu, podobnie jak ma to miejsce w przypadku statków.
Również i tutaj musimy pamiętać jakim samolotem lecimy. Mała jednostka ma tendencję do wpadania w turbulencje podczas lądowania i może się zdarzyć, że przed przyziemieniem podskoczymy kilka razy czy też wylądujemy na jednym kole, by potem dotknąć innymi. Większe samoloty ciężej wpadają w te turbulencje. Po wylądowaniu kołujemy już po płycie lotniska do terminala lub na pozycję postojową na płycie. Oczywiście temu etapowi towarzyszy znany już stukot na łączeniach płyt i bujanie samolotem. Gdy już stoimy pozostaje jedynie wyjść z samolotu i udać się do terminala. Oczywiście i tutaj mogą istnieć trzy sposoby dotarcia do budynku. Czyli na nogach, autobusem lub za pomocą rękawa. Po dotarciu do budynku kierujemy się zazwyczaj skomplikowanymi trasami do wyjścia. Oczywiście z przystankami po drodze. Najpierw kontrola paszportowa, potem udajemy się po odbiór bagażu, a następnie szukamy wyjścia z tego labiryntu na przystanek komunikacji publicznej. Oczywiście nie zawsze obowiązuje taki schemat. Takie rozwiązania są stosowane w obszarze krajów zrzeszonych w Schengen, gdzie lotniska są przystosowywane do podróży bez kontroli paszportowej. Jednak kraje stosujące tą kontrolę jak np. Wielka Brytania ma zmienione ustawienie, gdzie najpierw odbieramy bagaż, a potem stawiamy się do kontroli paszportowej. W przypadku lotu spoza unii przejdziemy również kontrolę celną. Będąc jeszcze przy opisie procedury poruszania się po terminalu należy nadmienić, że jest ona skomplikowana i stwarza konieczność przejścia odpowiednich etapów odprawy, co prowadzi do stanu gdzie lotniska są bardzo rozbudowane i posiadają skomplikowane dojścia. O ile drogi prowadzące do samolotów są szerokie, jasno opisane i towarzyszy im wiele sklepów o tyle idąc z samolotu do wyjścia z budynku mijamy zazwyczaj ponure korytarze o skomplikowanym układzie. Pod tym względem najbardziej zapadł w pamięć port lotniczy w Manchesterze, gdzie po wyjściu z samolotu należało pokonać jakiś kilometr trasy prowadzącej przez 4 klatki schodowe na poziomie pierwszego piętra i parteru żeby w końcu dotrzeć do pasa z bagażami. Procedura opuszczenia samolotu i portu lotniczego może zająć około 20-40 minut.
Resume
Tak mniej więcej wygląda proces jaki trzeba pokonać chcąc się przelecieć samolotem. Na zwyczajową godzinę lotu przypada godzina przed odlotem i 20-40 minut błądzenia po terminalach docelowych. Jeżeli do tego dodać czas stracony na dojazd z dużego miasta (około 30-50 minut na jedno miasto) łatwo obliczyć, że cały lot zajmuje nam 3 i pół do czterech godzin. Dodając do tego skomplikowane procedury i niepewność lotu spowodowaną pogodą widzimy dlaczego przy podróżach do trzech godzin koleją wybieralność szybkiego pociągu wynosi 80%, a 3 do 5 godzin jest to 60%. Nie trudno więc odpowiedzieć, że dla Polski najważniejszym jest rozwój połączeń dużej prędkości. Samolot natomiast nadaje się bardziej na dalsze relacje (powyżej 800km) lub tam gdzie uwarunkowania naturalne uniemożliwiają budowę szybkiej kolei. Lotnictwo daje możliwość znacznego skrócenia czasu podróży i co ważniejsze po locie nie czuje się zmęczenia nawet gdy w czasie jednego dnia pokonamy 2000 km z postojem w połowie drogi aby załatwić dwie sprawy w dwóch odległych od siebie miejscach. Niestety ten cud jest możliwy tylko przy sprzyjających warunkach pogodowych, a drobne jej pogorszenie może oznaczać, że cały ten mizerny system lotniczy zamarza w bezruchu.