Okęcie traci na znaczeniu, porty lokalne zyskują
Pierwszy raz w historii regionalne porty lotnicze odprawiły więcej pasażerów niż lotnisko Okęcie. I to aż o milion – wynika z nieoficjalnych danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego, do których dotarła 'Gazeta’
– Jedną z głównych przyczyn spadku znaczenia Okęcia są opóźnienia w oddaniu nowego terminalu – mówi Bartłomiej Sosna z PMR, firmy konsultingowej, która przygotowała raport o polskich portach lotniczych.
W 2006 roku wszystkie polskie lotniska obsłużyły 15,3 mln pasażerów (o 33 proc. więcej niż rok wcześniej), z czego samo Okęcie ponad 8 mln 100 tys.
2007 rok znowu był rekordowy. Ale trend się odwrócił. Polskie lotniska odprawiły ponad 19 mln pasażerów, z czego porty regionalne aż ok. 10 mln.
Warszawskie Okęcie pozostaje co prawda największym portem lotniczym w kraju, ale traci na znaczeniu. W poprzednim roku skorzystało z niego ponad 9,2 mln pasażerów. – Lotnisko jest przepełnione i już teraz obsługuje dwa razy więcej pasażerów, niż teoretycznie jest w stanie. Nie wiadomo, czy zdąży do marca z wydzieleniem stref Schengen – Non Schengen. Poza tym już od kilku lat zauważamy, że porty regionalne znacznie dynamiczniej potrafią się rozwijać i przyciągać nowych, nie tylko tanich przewoźników – mówi Sosna.
Artur Burak, rzecznik prasowy Okęcia: – To, że wszystkie pozostałe polskie lotniska obsłużyły więcej pasażerów niż Warszawa nie jest zaskakujące. Podobnie jest na innych rynkach. To Warszawa nadal jednak co roku pozyskuje największą liczbę nowych pasażerów. Na pewno do końca marca hala odlotów Terminalu 2 będzie gotowa do obsługi pasażerów zgodnie z wymogami Traktatu z Schengen.
Liczba pasażerów odprawianych z Okęcia w 2007 roku wzrosła jedynie o ponad 12 proc. w porównaniu z rokiem 2006, podczas gdy w portach regionalnych aż o blisko 40 proc. Wrocław dzięki ogromnemu wzrostowi (47,9 proc.) po raz pierwszy w historii przekroczył barierę miliona pasażerów. Kraków ponad 3 mln pasażerów. Katowice i Gdańsk odprawiły niewiele mniej niż 2 mln podróżnych. Ogromną dynamikę wzrostu zanotowały również mniejsze porty regionalne: Łódź, Rzeszów, Bydgoszcz i Szczecin.
W nadchodzących latach ten trend będzie jeszcze bardziej widoczny. To porty regionalne kosztem Okęcia mają obsługiwać coraz więcej połączeń i odprawiać coraz więcej pasażerów.
Bartłomiej Sosna: – Z naszych wyliczeń wynika, że w 2020 roku warszawskie Okęcie będzie odprawiać jedynie jedną trzecią podróżnych. Lwią część zadań na swoje barki wezmą porty regionalne.
Zdaniem ekspertów są dwa powody takiego obrotu sprawy. Po pierwsze, regionalne porty otwierają coraz więcej połączeń i potrafią przyciągać coraz większą liczbę przewoźników. Po drugie, na Okęciu od dawna panuje ogólny bałagan i sytuacja ciągle się pogarsza.
– Poza tym od wiosny 2008 roku tani przewoźnicy mają zacząć latać na trasach transatlantyckich – mówi Włodzimierz Machczyński, prezes gdańskiego portu lotniczego im. Lecha Wałęsy. – A to kolejna szansa dla portów regionalnych w Polsce na nowe połączenia.
Na razie za ocean latają samoloty tylko z Warszawy, Krakowa i Rzeszowa.
Jednak – jak przestrzegają eksperci – regionalne porty muszą się rozbudowywać, bo są bardzo zapchane. – Tylko w latach 2008-13 potrzeba ok. 7 mld zł na budowę nowych lotnisk (m.in. w Lublinie i Białymstoku) oraz modernizację starych – mówi Bartłomiej Sosna. – Bez tych pieniędzy wielu przewoźników odwróci się od polskich zapchanych portów.
We Wrocławiu w połowie roku rozpocznie się budowa drugiego terminalu, który docelowo będzie w stanie obsłużyć 7 mln podróżnych. Na krakowskich Balicach i w Gdańsku podobne inwestycje ruszą na początku 2009 roku. W Katowicach i Łodzi myślą o postawieniu trzeciego terminalu.