Kraków: Pełne bezpieczeństwo zimą

infoair
22.02.2010 16:17

Trudne warunki atmosferyczne tej zimy nie zakłócają startów i lądowań samolotów w Balicach. Sprawna praca służb odpowiedzialnych za utrzymania pasa startowego, doskonały sprzęt –to decyduje o bezpieczeństwie w zimie.

Pas startowy o długości 2550 m i szerokości 60 m musi być zawsze czarny, dokładnie oczyszczony ze śniegu. Podobnie droga do kołowania o długości równej drodze startowej. Samoloty pasażerskie mogą lądować na pasie startowym, który gwarantuje odpowiednią przyczepność kół do podłoża. Jeśli współczynnik tarcia mierzony na pasie startowym jest zbyt niski, pilot może odmówić lądowania. Tej zimy nie zdarzyło się to w Balicach, gdyż zawsze służby odpowiedzialne za utrzymanie nawierzchni pasa startowego odpowiednio go przygotowują. Brygada 9 –osobowa dysponująca nowoczesnym sprzętem, takimi samymi maszynami jak lotniska w Stanach Zjednoczonych, czy Skandynawii, wyjeżdża do odśnieżania z chwilą, gdy tylko zaczyna padać śnieg i nie kończy pracy, dopóki nie ustaną opady. Nowoczesne oczyszczarki wyposażone są w pług lemieszowy, szczotki i dmuchawy. Pług odgarnia główną warstwę śniegu, szczotki zmiatają pozostałość, a dmuchawy usuwają zmieciony śnieg z pasa na pobocze. Przy większych opadach, gdy tworzą się zwały śniegu na poboczu do pracy wyjeżdżają pługi wirnikowe, które odrzucają na odległość kilkudziesięciu metrów śnieg zgromadzony na pryzmach.

Odśnieżanie i utrzymanie pasa startowego wymaga dużych nakładów pieniężnych i drogiego profesjonalnego sprzętu.

– Od 2005 r. wymieniamy sprzęt do odśnieżania: kupiliśmy 2 oczyszczarki fińskie, w 2007 roku – nowoczesną polewaczkę, rok później doszły kolejne 2 oczyszczarki norweskie oraz pług wirnikowy i w tym roku mamy zamiar znowu kupić nowe oczyszczarki dzięki dofinansowaniu z Unii –mówi inż. Andrzej Smoleń –Kierownik Działu Eksploatacji na krakowskim lotnisku.

– Koszty zimowego utrzymania lotniska są wysokie, ze względu na bardzo drogi płyn do odladzania pasa startowego: mrówczan potasowy, skuteczniejszy od soli, ale znacznie droższy, (1 litr kosztuje kilka zł), a na jedno wylanie potrzeba 4 – 8 tys. litrów, czyli jednorazowe usunięcie oblodzonej nawierzchni kosztuje kilkadziesiąt tysięcy zł. Dawniej, jak był mały ruch to wylewało się do 40 ton przez całą zimę. Teraz wylewamy po kilkaset ton w sezonie, w poprzednim roku – ponad 300, w tym roku zużyliśmy na razie ok. 100 ton. Na szczęście, jak dotąd nie mieliśmy za wiele w Małopolsce marznącej mżawki, która jest przekleństwem wszystkich lotnisk –wyjaśnia kierownik.

Czasami, gdy jest ostrzeżenie o marznącym deszczu to wylewa się mrówczan potasu jeszcze wcześniej, wówczas padający deszcz miesza się z tym płynem i nie zamarza. Oczywiście na czas odladzania, czy odśnieżania nie zamyka się lotniska. Wszystko trzeba wykonać sprawnie z zachowaniem procedur i w koordynacji z innymi działami i jednostkami, tak by samoloty startowały i lądowały bezpiecznie. Szybkie odśnieżanie pasa startowego możliwe jest dzięki parametrom technicznym nowoczesnych zestawów odśnieżających, których szerokość robocza przekracza 5 m, co pozwala znacznie skracać czas odśnieżania. Nowa zraszarka do odladzania nawierzchni lotniskowych o imponującej rozpiętości ramion wynoszącej 24 m jest w stanie szybko uporać się z gołoledzią.

Imponująca baza sprzętowa, czuwające 24 godziny na dobę zespoły pracowników działu eksploatacji zapewniają zimą bezpieczne starty i lądowania samolotów w Balicach, bez konieczności zamykania portu, jak dzieje się to czasem na największych europejskich lotniskach.