Dlaczego nie zbadano pasażerów z Wysp?
Przeprowadzanie na lotnisku pasażerom przybywającym do Polski z Wielkiej Brytanii testów na wykrycie koronawirusa byłoby skomplikowane i wywołałoby chaos – przyznał we wtorek, 22 grudnia, w Radiu Plus rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz, zapytany, dlaczego nie zdecydowano się na takie rozwiązanie.
10 tysięcy
-"Biorąc pod uwagę konieczność przetestowania wszystkich na lotnisku, myślę, że wywołalibyśmy olbrzymi chaos, w którym przede wszystkim Polacy wracający nie byliby się w stanie połapać" – powiedział Andrusiewicz.
Przypomniał, że wszyscy powracający z tego kierunku mogą się zgłosić telefonicznie lub osobiście do powiatowej stacji sanepidu po skierowanie do punktu mobilnego, gdzie pobrany zostanie od nich wymaz.
Andrusiewicz przypomniał, że w poniedziałek do Polski przyleciało w Wielkiej Brytanii około 10 tys. pasażerów. Dodał, że to był szczyt, jeśli chodzi o liczbę przyjeżdżających. "W ostatnich dniach to mogłoby kilkadziesiąt tysięcy osób".
Błąd LOT-u?
W Polsce trwa też dyskusja, czy nie trzeba było zamknąć powietrznej granicy z Wielką Brytanią szybciej niż w nocy z poniedziałku na wtorek. Szef KPRM Michał Dworczyk powiedział, że rząd ważył różne racje w tej sprawie.
-"Trzeba pamiętać o milionie Polaków, którzy są w Anglii, część z nich była już w samolotach, już na lotniskach, w związku z tym, to była wypadkowa różnych przesłanek, która ostatecznie spowodowała, że rząd podjął taką a nie inną decyzję o ograniczeniu lotów" - powiedział szef KPRM.
O wykryciu w Wielkiej Brytanii nowego wariantu wirusa SARS-CoV-2 poinformował 14 grudnia brytyjski minister zdrowia Matt Hancock. Przekazał, że odnotowano ponad 6 tys. zakażeń nową odmianą, głównie w południowej i południowo-wschodniej Anglii. Nowy wariant rozprzestrzenia się szybciej niż znana dotychczas odmiana, ale nie wydaje się, by powodował poważniejszy przebieg choroby i nie miał zareagować na opracowane już szczepionki przeciwko Covid-19.
Rzecznik rządu Piotr Müller w nocy z niedzieli na poniedziałek poinformował, że "ze względów bezpieczeństwa loty z Wielkiej Brytanii do Polski zostaną zawieszone od północy z poniedziałku na wtorek". W poniedziałek o godz. 10 zebrał się w tej sprawie Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego, który potwierdził tę decyzję.
W tej sytuacji LOT wysłał w popołudniowy rejs z Warszawy do Londynu-Heathrow swój największy samolot – Boeing 787-9 Dreamliner o pojemności do 294 pasażerów.
Niektórzy eksperci nazwali to błędem. Podobnie o tej decyzji wypowiedział się szef KPRM:
"Wszyscy popełniamy błędy i tę decyzję spółki w takich kategoriach traktuję" - powiedział Dworczyk.
Przykład Niemiec
Z kolei w Niemczech pasażerowie z Wysp musieli przejść przez test. Na wyniki testów czekali na lotnisku nawet do 24 godzin.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
W Hanowerze pasażerom, którzy wylądowali samolotem z Anglii, nie wolno opuszczać lotniska, muszą czekać na wynik testu. Według relacji podróżnych w porcie lotniczym przygotowano dla nich łóżka polowe. Problemy są również na innych niemieckich lotniskach - pisze w poniedziałek dziennik "Bild".
Przed odlotem z Londynu do Hanoweru członkowie załogi samolotu ostrzegali pasażerów, że może minąć trochę czasu, zanim wyniki testów na koronawirusa będą dostępne, a to oznacza, że prawdopodobnie będą musieli spędzić noc na lotnisku. Po wylądowaniu w Hanowerze okazało się, że mogą minąć 24 godziny, zanim wynik testów będzie znany.
Jeden pasażer zdecydował się natychmiast wrócić do Londynu, wszyscy pozostali przeszli test PCR.
Andreas Kranz, szef departamentu zdrowia publicznego w regionie Hanoweru tłumaczy: "Naszym celem jest zapobieżenie niezauważonemu przeniesieniu nowego typu wirusa do Dolnej Saksonii”.
W każdym przypadku pasażerowie muszą zostać poddani kwarantannie po locie: jeśli wynik testu jest negatywny, oznacza to dziesięciodniową kwarantannę w miejscu docelowym dla danych pasażerów - po pięciu dniach i nowym negatywnym wyniku testu kwarantanna może zakończyć się wcześniej. Jeśli infekcja zostanie potwierdzona i nie jest jasne, czy jest to nowy wariant wirusa, osoby dotknięte chorobą przyjeżdżają do specjalnego hotelu na kwarantannę, mówi Kranz.
Niemcy całkowicie zakazały lotów z Wielkiej Brytanii do Niemiec od północy z niedzieli na poniedziałek. Federalne Ministerstwo Transportu wydało odpowiednie zarządzenie. Służy to "ochronie populacji w Niemczech" i "ograniczaniu wjazdu i szybkiego rozprzestrzeniania się nowych mutacji wirusa". Zakaz będzie początkowo obowiązywał do 31 grudnia.
Za dużo wrzawy?
Z kolei włoski specjalista chorób zakaźnych profesor Matteo Bassetti z Genui apeluje o spokój w związku z wykryciem nowej odmiany koronawirusa w Wielkiej Brytanii. Jego zdaniem jest wokół niej „za dużo wrzawy”.
„Bądźmy spokojni. Nie stoimy w obliczu nowego wirusa, ale tego samego lekko zmutowanego i może bardziej szerzącego się. Szczepionki działają także w przypadku tej odmiany. Jest za dużo wrzawy, za dużo. To kakofonia, której nie da się słuchać”- napisał w mediach społecznościowych profesor Bassetti, który jest dyrektorem kliniki chorób zakaźnych w szpitalu San Martino w stolicy Ligurii. Jego słowa cytują włoskie media.
Podkreślił, że tzw. angielska odmiana wirusa albo inne podobne mutacje według wszelkiego prawdopodobieństwa krążą już w wielu innych krajach. Pierwszy we Włoszech przypadek zakażenia tą nową odmianą Sars-CoV-2, , przypomniał lekarz, potwierdzono w niedzielę.
“A zatem wstrzymanie lotów do i z Wielkiej Brytanii wydaje się podobnym krokiem do tego, jaki zrobiono w zimie w przypadku Chin”- stwierdził specjalista przywołując zawieszenie komunikacji lotniczej z tym krajem w styczniu.
Dodał: “Wtedy wirus był już u nas, a my szukaliśmy go u osób ze skośnymi oczami”.
Bassetti zauważył też: „Jest wiele publikacji naukowych, które udokumentowały różne typy mutacji Sars-CoV-2, bez takiej emfazy, jak w ostatnich 24 godzinach”. (PAP)