Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Warszawa: Pasażerowie boją się kart ze zdjęciem

infotrans
30.03.2009 15:47

Sceny jak z filmów Barei rozgrywają się po zgubieniu karty miejskiej ze zdjęciem. Urzędnicy zachwalali ją jako sposób na łatwe odzyskanie biletu, ale formalności przy okienku trwają długimi godzinami – informuje Gazeta Wyborcza. Dziś ma ją dopiero co 20. podróżny, ale od nowego roku bilety 30- i 90-dniowe będzie można kodować tylko na tzw. spersonalizowanej karcie miejskiej. Mieści się na niej zdjęcie oraz wydrukowane imię i nazwisko właściciela. Do wymiany zachęcają tysiące plakatów w tramwajach, autobusach i na przystankach.
Według Zarządu Transportu Miejskiego zalety takiej karty to:
po pierwsze, nie trzeba wozić ze sobą dowodu tożsamości.
po drugie, kończą się problemy ze ścierającym się danymi, za których poprawianie kontrolerzy wlepiają mandat, a sprawa trafia do prokuratury.
po trzecie, w przypadku zagubienia nowej karty ze zdjęciem można ją zablokować i niewykorzystaną część biletu wgrać na nową. W przypadku zgubienia formalności miały być załatwiane błyskawicznie. O tym, że tak nie jest, przekonała się nasza czytelniczka. Pani Anna przeżyła gehennę w punkcie ZTM przy Senatorskiej. Spędziła tam ponad trzy godziny i, jak mówii, naoglądała się obrazków rodem z filmów Barei.
Po długim oczekiwaniu na nową kartę okazało się, że bilet wcale nie został przekodowany ze starej. Po kolejnych kilkunastominutowych walkach z komputerem, wspólnej akcji kilku urzędniczek i zamknięciu na chwilę okienka w końcu udało się.
Przy okazji panią Annę mocno zaniepokoiła inna sprawa. Gdy aktywowała bilet, urzędniczka przyniosła jej szczegółowy wydruk z datami i godzinami zbliżania starej karty miejskiej do kasowników. Widać na nim dokładnie, kiedy wchodziła na poszczególne stacje metra, kiedy i w jakim autobusie zbliżają ją do kasownika, czy i kiedy bilet sprawdzał kontroler.
– To inwigilacja. To przecież daje urzędnikom możliwość nieograniczonej kontroli pasażerów, śledzenia tras, po jakich się przemieszczają – uważa pani Anna.
Inni pasażerowie dzwoniący do 'Gazety’ boją się przekazywać Zarządowi Transportowi Miejskiego wszystkich danych – numeru PESEL i adresu zamieszkania. Nie mają pewności, czy to gdzieś nie wycieknie. Więcej : http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34889,6437042,Pasazerowie_boja_sie_kart_ze_zdjeciem.html.