Pech „Jantara”

inforail
08.07.2014 09:24
Mamy dopiero za sobą tydzień wakacji a EIC „Jantar”zaliczył już kilka spektakularnych wpadek. Żeby nie być gołosłownym popatrzmy chociażby na dzień wczorajszy. Do Helu pociąg dotarł opóźniony około 170 minut. W drogę powrotną siłą rzeczy wyruszył także spóźniony, co skutkowało zaliczeniem obsuwy także na stacji docelowej. 125 minut. Tak to już bywa, że jak się bardzo chce, to przekornie nie zawsze wychodzi. PKP Intercity do sezonu wakacyjnego przygotowywały się starannie, wypożyczając specjalnie dla EIC „Jantar”lokomotywę serii 754 od Ceskich Drah. I o ile czeska maszyna sprawuje się bez zarzutu, o tyle „dziewiątki”PKP Intercity z „Jantarem”współpracować w tym sezonie nie lubią. W oba wakacyjne weekendy, a mamy ich za sobą zaledwie dwa, składy notowały spóźnienia. To właśnie w sobotę i w niedzielę tym sezonowym pociągiem podróżuje najwięcej pasażerów i nie zawsze herbata i wafelek wystarczą, aby zrekompensować im stracony czas. O ile nie ma w tym sezonie problemów z klimatyzacją, pojawiają się natomiast pierwsze niepokojące sygnały dotyczące toalet, a właśnie z tym przewoźnik nie radził sobie w ubiegłym roku, o tyle opóźnienia są już znaczne. Przypadek? Pech? Możliwe. Jednakże czy nie budzi zdziwienia fakt, że dzień po dniu w PKP Intercity dochodzi do awarii lokomotyw i to tych jednych z młodszych na stanie przewoźnika, a więc EP09. A więc siłą rzeczy tych najnowocześniejszych, mających prowadzić pociągi najszybsze. Taka sytuacja miała miejsce w dniach 6-7 lipca. Deficyt lokomotyw, które mogą prowadzić pociągi z prędkością wyższą niż 125 km/h jest w PKP Intercity chyba coraz bardziej widoczny.
EIC Jantar na Półwyspie Helskim
W kontekście kłopotów EIC „Jantar”zdaje się wychodzić na jaw także problem z wagonami. Przewoźnik deklarował tuż przed wakacjami, że ma do dyspozycji 1500 wagonów, a jedna trzecia ma klimatyzację. Co z tego, skoro na EIC „Jantar”kursuje jeden skład, który mimo rozkładowego postoju w Helu wynoszącego ponad półtorej godziny rzadko wyrabia się w czasie. A PKP Intercity nie mają najwyraźniej na tyle wagonów, żeby zestawić dwa składy. Nie mają też na tyle lokomotyw, bo dwie kolejne czeskie maszyny zostały oddelegowane do pracy na Podlasiu, a po doświadczeniach z ubiegłego roku przewoźnik nie zaryzykuje pewnie, jeśli nie będzie musiał, prowadzenia „Jantara”lokomotywą SM42. I wreszcie informacja o liczbie wagonów klimatyzowanych w PKP Intercity też budzi pewien niedosyt. Przewoźnik przed wakacjami zapewniał, że jest ich ponad 500. Tymczasem w „Jantarze”klimatyzowana jest tylko część składu. Część weekendowych wagonów zapewnia pasażerom klimatyzację naturalną w postaci otwieranych okien. Początek sezonu dla PKP Intercity i ich flagowego połączenia sezonowego nie jest zatem najszczęśliwszy. Jak tak dale pójdzie mogą być kolejne kłopoty. Oby nie, zwłaszcza, że wina przewoźnika jest w tym wszystkim co najwyżej połowiczna. Tyle, że pasażerowie mogą tego nie dostrzec, a konkurencja nie śpi.