Czy kolej w Polsce ma przyszłość?
Choć z branżowego punktu widzenia odpowiedź jest jasna, bowiem nie ma alternatywy dla kolei, to jednak wyniki najnowszych sondaży pokazują w jak głębokim kryzysie znajduje się kolej w Polsce.
Teraźniejszość jest ściśle zależna od przeszłości a z kolei możliwości na przyszłość są silnie zależne od teraźniejszości, tudzież na podstawie przeszłości można wnioskować na przyszłość. Mniej więcej dlatego każdy bardziej niż przeciętnie zainteresowany danym zagadnieniem prędzej czy później będzie wertował karty historii czy to z ciekawości czy też w poszukiwaniu odpowiedzi. I choć jeszcze nie wszystko na świecie zostało wynalezione, to akurat w zakresie kolei można się wiele nauczyć. Trzeba tylko chcieć i mieć znacznie szerszy horyzont niż wygodne siedzisko i wielkość zajmowanego gabinetu. O tym, iż na kolei w Polsce dzieje się źle nie trzeba nikogo przekonywać, a najlepszym tego dowodem są wyniki badań PBS DGA na zlecenie On Board Public Relations Ecco Network w wyniku których aż 75 % badanych mieszkańców Polski za najważniejsze inwestycje w przeciągu najbliższych 10 lat uznało inwestycje drogowe, podczas gdy za infrastrukturą kolejową opowiedziało się jedynie 17 % respondentów. Pozostałe priorytety obywateli to infrastruktura lotnicza (4,4 %) i wodna śródlądowa (3 %). Niektórzy te wyniki mogą uznać za druzgocące, jednak analizując sytuację kolei w różnych krajach na przestrzeni różnych lat można bez problemu znaleźć podobne przykłady z przeszłości – przykłady na podstawie których można było dawno temu zapobiec tej sytuacji.
Tabela 1: zestawienie udziału poszczególnych gałęzi transportu w Polsce w roku 2000 i 2008.
Środek transportu
|
Pasażerokilometrów w 2000
|
% udział w 2000
|
Pasażerokilometrów w 2008
|
% udział w 2008
|
Samochody
|
149,7
|
69
|
273,5
|
81
|
Autobusy
|
31,7
|
15
|
26,8
|
8
|
Kolej
|
24,1
|
11
|
20,2
|
6
|
Tramwaje i metro
|
4,7
|
2
|
4,6
|
2
|
Lotnictwo
|
6
|
3
|
11,3
|
3
|
Źródło: Polska Dokument dotyczący polityki transportowej, Bank Światowy, Luty 2011, s.25
Przytoczone na wstępie wyniki badania priorytetów społeczeństwa jedynie potwierdzają tezy, które poruszyłem na łamach blogu w ramach wpisu ’Dlaczego drogi są najważniejsze’, z tego samego tekstu pochodzi tabela numer 1. Szersze objaśnianie konkretnych zmian zachodzących w tabeli w niniejszym artykule nie ma sensu, natomiast zainteresowanych tą tematyką odsyłam do pierwotnego tekstu. Natomiast w niniejszym artykule interesuje nas szerszy horyzont czasowy, bowiem cały obecny problem z koleją w Polsce zaczyna się w 1989 roku, kiedy w Polsce oficjalnie zakończył się utopijny eksperyment z komunizmem. Po jego upadku stało się jasne, iż całą gospodarka wymaga przyspieszonych i rozważnych reform, które w wielu przypadkach były bardzo bolesne zwłaszcza dla szeregowych pracowników. Niestety jak większość sytuacji kryzysowych pokazuje politycy większości krajów mają nikłe pojęcie o faktycznym zarządzaniu, co też polscy przedstawiciele tego 'life stylu’ (bo zawodem tego nazwać nie można) potwierdzili wielokrotnie, zwłaszcza w sprawie kolei.
O tym, iż po upadku komunizmu świat będzie inny wiedział każdy, jednak niewielu miało faktyczne pojęcie jak kraj po przemianach będzie wyglądał. Dla większości obywateli przez lata odciętych od informacji zewnętrznych 'zachód’ kojarzył się z 'amerykańskimi’ filmami, bandycką samowolką, forsą na każdym rogu oraz 'rozbijaniem’ się wypasioną furą i też niestety tak wyglądały pierwsze lata kapitalizmu w Polsce. O tym, iż w zakresie transportu przewozy transportem indywidualnym będą rosły wiedział każdy, jednak nikt się nie spodziewał, że w niecałe 20 lat uzależnimy się od samochodu do tego stopnia, iż już ponad 81 % podróży odbywa się wyłącznie samochodem. Jest to niebywały rekord, ponieważ znacznie zamożniejszym społeczeństwom zachodnim zajęło to dwukrotnie więcej, bo około 40 lat. Zamiłowanie do motoryzacji indywidualnej rozwijało się od lat 50. XX wieku, jednak już pod koniec lat 80. XX wieku było widać wszystkie negatywne skutki masowego przejścia na motoryzację indywidualną, natomiast pierwsze próby walki z tym zjawiskiem za pomocą rozwoju kolei miały już wówczas dekadę doświadczenia. W takich to realiach Polska odzyskała niepodległość i miast czerpać wzory z zachodu zachłysnęła się motoryzacją indywidualną niszcząc przy okazji połączenia kolejowe. Teraz ponad 20 lat później stoimy w korku i ciągle domagamy się rozbudowy drogi (choć na zachodzie niegdyś rozbuchane miejskie arterie są zwężane), natomiast kolej jest na skraju upadku.
Niestety już w 1989 roku było wiadomo, iż kolej w Polsce tak samo jak w innych krajach byłego bloku wschodniego ma jeszcze przestarzałą strukturę, która w zmienionych realiach gospodarczych sobie nie poradzi. Z drugiej strony już w 1989 roku było wiadomo, iż bez nowoczesnej kolei nie będzie można mówić o nowoczesnej Polsce. Niestety środowiska kolejowe chciały w nowych realiach żyć tak jak dawniej, natomiast na utrzymywanie takiej kolei nie było stać budżetu Państwa i nawet prof. Balcerowicz popełnił tutaj kardynalny błąd obcinając całkowicie środki na kolej. W efekcie tego po 20 latach kolej w Polsce jest nadal niezreformowanym bastionem nieefektywności a pieniądze, które 'zaoszczędzono ’ za Balcerowicza są teraz itak pokrywane ze środków budżetu państwa na kolejne już oddłużenia czy wykup 'państwowego za państwowe’… .
W taki oto sposób dochodzimy do konkluzji, czyli stwierdzenia, iż kolej w Polsce miała, ma i będzie mieć przyszłość, trzeba tylko właściwie ją zreformować. Kolej nie może być miejscem zsyłki politycznej (czego objawem był grudniowy chaos), kolej nie może być miejscem nic nieróbstwa (od osób niechcących pracować jest Urząd Pracy a nie spółka kolejowa), czas również skończyć z dożywotnimi synekurami kolejowymi. Naprawdę jaka jest różnica czy spółką będzie rządził Andrzej Wach czy jakaś inna osoba, natomiast Pan Wach jako fachowiec energetyk bez problemu powinien znaleźć zatrudnienie w jednej ze sprywatyzowanych spółek energetycznych. Czas najwyższy aby kolej zaczęła być koleją, aby spółka zarządzająca infrastrukturą ją naprawdę zarządzała a nie zajmowała się rysowaniem kresek. Czas aby spółka przewozowa naprawdę przewoziła pasażerów a nie aby strajkowała zmuszając resztki pasażerów na transport drogowy. Czas również aby na szczeblach województw oraz rządowym na poważnie zajęto się obowiązkiem zapewnienia mieszkańcom właściwej mobilności, czas na opracowanie realnych dalekosiężnych planów za których brak realizacji będzie groził jakiś realny zestaw sankcji. W końcu czas na zakończenie wymówek w stylu 'nie ma pieniędzy’ skoro z powodu nieudolności ogólnie nazywana kolej traci miliardy złotych bo nie jest ich w stanie wydatkować. To samo ostrzeżenie powinno dotyczyć rządzących – skoro nie stać kraju na wydatkowanie pieniędzy w swoją przyszłość to także nie stać go na utrzymywanie rozbuchanego aparatu urzędniczego. Kolej w Polce ma przyszłość a ludzie chcą nią podróżować, tylko ta podróż nie może wyglądać jak za PRL lub gorzej jak na dzikim zachodzie. Oczywiście jak można zauważyć w artykule mowa w głównej mierze o przewozach pasażerskich, bo to w głównej mierze one są problemem, podczas gdy przewozy towarowe są i raczej w przyszłości będą dochodowe, tudzież ich przyszłość jest pewna, choć niepewność polityki transportowej Państwa również w tym zakresie znacznie pogarsza efektywność.
Od czasu upadku PRL jasnym było, iż bez właściwych działań taki obrót spraw będzie miał miejsce a chcąc zapobiec problemowi wystarczyło skorzystać z zachodnich doświadczeń. Niestety ani przez ten okres ani obecnie tego nie uczyniono, czym potwierdzono przysłowie iż 'Polak i przed szkodą i po szkodzie głupi’… .