Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Tysiące uchodźców w Krakowie: Czekają na bliskich i dalszy transport

infotrans
07.03.2022 21:00
0 Komentarzy

Na ulicach Krakowa, w tramwajach, autobusach, w kawiarniach i innych miejscach publicznych można każdego dnia spotkać wielu Ukraińców.

Na krakowskim dworcu wolontariusze i pomagający tu harcerze mają pełne ręce roboty - niemal do każdego z nich czeka co najmniej kilka osób, które potrzebują jakichś informacji. Wielu z przybyłych chce jechać dalej - do rodziny, przyjaciół, bliskich. Na tych, którzy pragną schronić się w innym kraju, czekają też ochotnicy m.in. z Holandii i Danii, oferując transport i pomoc. Jak wynika z ich relacji, chętnych nie brakuje.

Pomagamy!

Dla zwykłego przechodnia rozmowy w języku ukraińskim w Krakowie stały się niemal powszechne w ostatnich dniach. Według danych sprzed 24 lutego w mieście było 100 tys. obywateli Ukrainy. Od wybuchu wojny liczba ta rośnie. Ukraińcy sprowadzają swoich bliskich. Mieszkańcy chętnie przyjmują uchodźców pod swój dach. Kolejne punkty schronienia rozpoczęły działalność – wśród nowych są budynek dawnej kliniki chorób zakaźnych przy ul. Śniadeckich, Hala 100-lecia KS Cracovia, Ośrodku Sportu i Rekreacji "Kolna". Miasto przygotowuje organizację edukacji dla dzieci i młodzieży. Działają m.in. punkt pomocy prawnej i psychologicznej.

Część z uchodźców jedzie dalej - do innych miast i krajów, gdzie mają rodziny, przyjaciół, bliskich; część zostanie w Polsce.  Znaczna część uchodźców trafia najpierw do punktu informacyjnego na dworcu kolejowym. Jak wynika z informacji przekazanych PAP przez wolontariusza, przez punkt ten każdego dnia przewijają się tysiące uchodźców, głównie kobiet z dziećmi.

Na peronie dworca PKP w Krakowie całodobowo działa prowadzony przez miasto, we współpracy z wojewodą, specjalny punkt recepcyjny dla obywateli Ukrainy, uciekających przed wojną. Na stanowisku relokacyjnym uchodźcy dowiedzą się o możliwości zakwaterowania na terenie Krakowa i Małopolski oraz otrzymają potrzebne informacje w języku ukraińskim. Poza stanowiskiem relokacyjnym na peronie 4, działają także stanowiska: wypoczynkowe, cateringowe i opatrunkowe prowadzone przez harcerzy i służby maltańskie.

Jak informuje miasto, cały czas można pomóc. Osoby, które mają busy, autobusy, samochody ciężarowe – będą potrzebne do transportu darów na terenie Polski – mogą wysłać zgłoszenie na adres: [email protected].

Kraków poszukujemy osób, które będą odwozić ukraińskie rodziny, odbierające pakiety żywnościowe przy Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana do ich miejsca zamieszkania. Wszystkie chętne osoby prosimy o zgłaszanie się telefonicznie pod numerem: 726 204 064 lub mailowo na adres: [email protected].

Różne kierunki

Po wyczekujących na pociągi widać zmęczenie. Wiele dzieci jest spokojnych, ale niektóre kapryszą. Młoda wolontariuszka rozdaje im słodycze. Wśród osób siedzących na ławce poczekalnianej jest starsze małżeństwo z Charkowa. Mają ze sobą dwie duże walizki. Na razie odpoczywają, ale docelowo chcą jechać do Rzymu, do rodziny. Kobieta przedstawia się jako Sasza i mówi, że zna trochę język polski. Zapytana jednak o rodzinę i dzieci wzrusza się do łez i urywa rozmowę.

Niektórzy kierują się do punktów pomocowych, wskazanych przez wolontariuszy. Grupy młodych ludzi z walizkami można spotkać zwłaszcza w centrum miasta. Cztery nastolatki, z kolorowymi walizkami, napotkane na ulicy Basztowej, chcą dojechać na ul. Racławicką, gdzie czeka na nie lokum. Próbują znaleźć drogę przy użyciu telefonu komórkowego. Decydują się dotrzeć na miejsce pieszo. Pochodzą ze Lwowa. Są poważne i przejęte. Niechętnie rozmawiają o wojnie.

Rozumiem po polsku, tylko mówić nie umiem - zapewnia Maria z Tarnopola. W rozmowie z PAP, pytana o plan na następne dni, Maria z Tarnopola mówi, że jest to znalezienie pracy i rozpoczęcie nauki języka polskiego 15-letniego syna. "Ja pracowałam w Polsce, pojechałam do Ukrainy na chwilę, a tu wojna" - mówi pani Maria z Tarnopola.

Kobieta niepewnie rozgląda się po przestrzeni dworca PKP, szukając drogi do miejsca, z którego odjeżdżają autobusy. To tam przyjedzie po nią starszy syn, który pracuje w Polsce i mieszka pod Krakowem. Kobieta chce wiedzieć, gdzie będzie musiała się kierować - po to, by później nie błądzić już z młodszym synem i bagażami. "Z tym wszystkim szliśmy 11 godzin, w ogóle nie spaliśmy. Na granicy - zimno, krzyki, dzieci z matkami, o, takie malutkie" - mówi, wskazując na przejeżdżające obok wózki.

Pani Maria zostanie w naszym kraju, wierzy, że znajdzie tu dla siebie zajęcie. "Polska mi się podoba. Wszystko rozumiem, tylko mówić nie umiem. Syn mi powtarza: mama, gadaj, a jak czegoś nie wiesz, to po ukraińsku" - przyznaje z uśmiechem kobieta.

Od 24 lutego do Polski przybyło ponad 1 mln uchodźców z Ukrainy, głównie kobiet i dzieci.(PAP)

Komentarze