Poznań: polemika o rowerach w MPK
Prezes MPK Poznań Wojciech Tulibacki wystosował odpowiedź na krytyczny artykuł ?Gazety Wyborczej? z dn. 25.06.2015 dotyczący przewozu rowerów w pojazdach komunikacji miejskiej.
Artykuł prasowy:
?MPK Poznań: rowery w autobusach i tramwajach znów niemile widziane (Gazeta Wyborcza, 25.06.2015 18:41)
Czy w poznańskich autobusach i tramwajach można przewozić rowery? Teoretycznie pozwala na to regulamin. Szef MPK Poznań Wojciech Tulibacki uważa jednak, że tak naprawdę to dozwolone tylko w 35 autobusach.
Zmianę regulaminu Zarządu Transportu Miejskiego, pozwalającą przewozić rowery w autobusach i tramwajach, wprowadził latem 2013 r. ówczesny wiceprezydent Mirosław Kruszyński. – Chcemy ułatwić życie mieszkańcom. Dlaczego nie można im pomóc, kiedy pada deszcz? Dlaczego nie pomóc im, kiedy rower się zepsuje? – przekonywał Mirosław Kruszyński.
Zgodnie z regulaminem rower należy przewozić w sposób niezagrażający bezpieczeństwu i porządkowi w pojeździe, niestwarzający możliwości wyrządzenia szkody, nieprzeszkadzający współpasażerom i nienarażający ich na niewygody”. Tymczasem prezes MPK Poznań Wojciech Tulibacki w środę oznajmił radnym z komisji bezpieczeństwa, że rowery można przewozić tylko w… 35 z ok. 300 autobusów: – Tylko tam są pasy do przypięcia roweru.
MPK Poznań: rower jako „ładunek”
W tramwajach, zdaniem Tulibackiego, rowerów w ogóle nie należy przewozić. Prezes powołuje się na kodeks drogowy. Zgodnie z przepisami to kierowca, a nie pasażer odpowiada za zabezpieczenie „ładunku na pojeździe”. Zdaniem Tulibackiego rower należy traktować właśnie jak „ładunek”, a nie zwykły bagaż czy inną rzecz, którą pasażer wiezie ze sobą. Przypomniał też, że do 2013 r. to zawsze kierowca lub motorniczy decydował, czy można wsiąść z rowerem.
Szefowi MPK Poznań wtórowali Józef Klimczewski, naczelnik poznańskiej drogówki oraz przedstawiciele związków zawodowych. – Proszę wczuć się w rolę kierowcy, który może tylko zwrócić uwagę, kiedy do pojazdu wchodzi ktoś z wózkiem i z rowerem. A jak ten rower przewróci się na wózek z dzieckiem? Prokurator przyjdzie do tego, kto prowadził pojazd – podkreślał jeden ze związkowców. Inny dodawał, że poznańskie autobusy w ogóle nie są przystosowane do przewozu rowerów.
Przewodnicząca komisji Lidia Dudziak (PiS) zauważyła: – Musimy pamiętać, że te przepisy nie są po to, aby ludzie nagminnie jeździli z rowerami. Czasem jest sytuacja, w której jednak ten rower trzeba przewieźć.
Składany rower też zły. „A gdyby wszedł inwalida?”
Kierowcy czasami faktycznie wypraszają rowerzystów. Taką przygodę miał w tym tygodniu pan Jakub z os. Bajkowego: – Wsiadłem do autobusu linii 48 ze składanym rowerem. Kierowca od początku był niezadowolony, nie chciał mi pomóc w skorzystaniu z PEK-i.
Na ul. Szpitalnej do autobusu wsiadła kobieta z małym wózkiem. Kierowca, według relacji pana Jakuba, kazał mu wtedy wysiąść. Mimo że wózek i złożony rower mieściły się bez problemu. Nie pomogły protesty kobiety ani innych pasażerów. Pan Jakub złożył skargę do MPK. Ile jest takich interwencji? Prezes Wojciech Tulibacki mówi, że od początku roku było ich 10. Zwraca uwagę, że nie bardzo wiadomo, co zrobić, jeśli np. do pojazdu chce wsiąść inwalida, ale w środku – w przeznaczonym dla niego miejscu – jedzie już pasażer z rowerem.
Czy zatem poznaniacy mogą przewozić rowery w tramwajach i autobusach? Wojciech Tulibacki: – Dziś tam, gdzie nie ma pasów, nie wolno przewozić rowerów. Jeśli je przewozimy – to nieformalnie. Problem zacznie się, kiedy coś się stanie. To my, jako przewoźnik, poniesiemy odpowiedzialność i koszty.
Prawnik: to nadinterpretacja prezesa MPK Poznań
Prezes MPK Poznań przytacza trzy sprawy, w których sąd obarczył przewoźnika winą za wypadek, a ubezpieczyciel odmówił wypłacenia odszkodowania. W efekcie to MPK musi teraz płacić poszkodowanym dożywotnią rentę. Na razie nie było przypadku, aby to rower zrobił komuś krzywdę. Ale według Tulibackiego to nie powód, żeby lekceważyć taką możliwość.
Co na to rowerzyści? Szef Sekcji Rowerzystów Miejskich Cezary Brudka: – Możliwość przewiezienia roweru powinna być we wszystkich pojazdach. To nie jest przecież masowe zjawisko. Jeśli rowerzysta wsiada do autobusu lub tramwaju, to zwykle ma ważny powód, np. robi się ciemno, a on nie ma lampki. To mit, że przewożenie roweru jest niebezpieczne. Pasażerowie jeżdżą z dużymi walizkami albo długimi parasolami, które sprawiają więcej kłopotów.
– Skoro miasto w regulaminie przewozów nazywa rower „rzeczą” i nigdzie nie zapisano, że należy go przypinać pasami, to nie można tego wymagać od pasażerów. Chyba że wprowadzi się takie szczegółowe zapisy do regulaminu – uważa adwokat Patrycja Kańduła z Kancelarii Adwokackiej Wojcieszak, Basiński i Wspólnicy. Jej zdaniem powoływanie się na prawo o ruchu drogowym to również nadinterpretacja, bo i z tych przepisów wcale nie wynika, że rower to „ładunek”, za który odpowiada kierowca autobusu.
Rower w autobusach i tramwajach w Warszawie i Gdańsku
Jak jest w innych miastach? W Warszawie rower jest traktowany jak bagaż, można z nim jechać, o ile nie utrudnia przejścia i nie naraża innych pasażerów na niebezpieczeństwo. Podobny zapis jest we Wrocławiu (z tym że tu jest opłata za rower – 1,50 zł). Z kolei w Gdańsku z rowerem można wsiąść tylko do pojazdów niskopodłogowych. Szef radnych PiS Szymon Szynkowski vel Sęk w środę kpił, że w Poznaniu „wszystko jest niezgodne z prawem”.
Zaskoczony stanowiskiem Wojciecha Tulibackiego i związkowców był nawet wiceprezydent Maciej Wudarski, odpowiedzialny w Poznaniu m.in. za transport w mieście. Na komisji stwierdził, że będzie „szukać rozwiązań”. Prezes MPK Poznań uważa, że ZTM Poznań powinien szybko wprowadzić do regulaminu zmiany, które umożliwią przewóz rowerów tylko w przystosowanych autobusach. Nie ma większych szans, aby przerobić tak starsze pojazdy, bo wymagałoby to ponownego uzyskiwania tzw. homologacji.?
Cały tekst: http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,18250683,MPK_Poznan__rowery_w_autobusach_i_tramwajach_znow.html
Odpowiedź Wojciecha Tulibackiego (30.06.2015 r.)
?Szanowny Panie Redaktorze!
Przewóz rowerów w środkach komunikacji miejskiej to kuszący temat. Rodzi przychylność w środowisku rowerzystów, które jest silnym lobby nie tylko w naszym mieście, niesie spory ładunek emocji, jeśli ostro krytykuje się zakaz przewozu i jeszcze na dodatek dla pikanterii wmiesza Panów Prezydentów, którzy też jeżdżą na rowerze. Chyba tylko z tą myślą wziął się za bary z tym tematem Redaktor Seweryn Lipoński. Bo jego komentarz, który przeczytałem na łamach ?Gazety Wyborczej? z 27/28 czerwca, to taki strzał w stopę.
Najpierw Pan Redaktor cieszy się, że w 2013 zaczęło być dobrze, bo wszedł w życie przepis, który pozwolił na przewóz rowerów, a na koniec komentarza stawia tezę, że podróż rowerem w autobusie to nic przyjemnego i zdarza się w sytuacjach ekstremalnych. Czyli w takich sytuacjach gdy doszło do awarii jednośladu albo do załamania pogody. A właśnie takie rozwiązanie przewidywał Regulamin Przewozów przed 2013 rokiem! Nieskromnie powiem, że ja byłem jego autorem.
Najgorsze, że autora komentarza zawodzi wyobraźnia i wątpi, że rower w autobusie stanowi dla innych zagrożenie. Żeby tego dowieźć snuje jakieś niedorzeczne rozważania o rewizji pasażerów w poszukiwaniu noża jako niebezpiecznego narzędzia, a nawet sugeruje, żeby tramwaje jeździły puste, bo tylko wtedy będą bezpieczne. Przepraszam, ale w ten sposób się nie dyskutuje.
Nie podyskutuję też o różnym podejściu do poczucia odpowiedzialności, ale wyrażę swoje zdziwienie. Zdaniem Pana Redaktora kierowcy i motorniczowie – nie chcąc wozić rowerów – słusznie wykazują się tą odpowiedzialnością, ale ja, kiedy im wtóruję ? kieruję się tą odpowiedzialnością niesłusznie. To znaczy, że odpowiedzialność to poczucie relatywne? O co tu chodzi?
Żeby to wyjaśnić, Pan Redaktor doradza mi , żebym zaproponował zmiany w przepisach. Gdyby tylko zechciał mnie o to zapytać, to by się dowiedział, ile takich propozycji ? i to ogólnopolskich ? złożyłem.
Przyjęta została jedna, i to u nas, i już o niej wspomniałem. Zapis Regulaminu Przewozów ZTM obowiązujący przed 2013 rokiem. Wydaje się, że to jest racjonalne rozwiązanie, co zresztą Redaktor Lipoński przyznaje. Dlatego odnosząc się do puenty: kierowca nie wyprosi Prezydenta Jaśkowiaka z autobusu kiedy złapie gumę, mimo, że w autobusie nie będzie pasów zabezpieczających. Nie zrobi tego ani teraz, i nie zrobiłby tego przed 2013 rokiem, gdy obowiązywały poprzednie przepisy, a Pan Jaśkowiak nie był jeszcze Prezydentem Poznania.
O przewożeniu wózków dla osób niepełnosprawnych i dla dzieci również nie podyskutuję. Pan Redaktor pisze, że to też niebezpieczny ładunek. Przyznaję. Ale są w komunikacji jak i w życiu jakieś priorytety. By chronić i pomagać ludziom potrzebujących opieki, by upraszczać im życie, które niesie wystarczająco dużo udręki. I z tego na pewno nie zrezygnujemy. Dziwię się, że Pan Redaktor to porównuje.
Tyle w kwestii merytorycznej, a w kwestii kultury osobistej coś jeszcze. Pojawiła się dziwna maniera wśród ludzi władających piórem. Piszą dość bezceremonialnie: Kowalski, Nowak? Tulibacki, jakby ich obgadywali w kącie, a nie na łamach gazet. Zdecydowanie hołduję pewnym formom i zwrotom, które wyznaczają pewien poziom wzajemnej komunikacji. Panie Redaktorze.
Z poważaniem
Wojciech Tulibacki ? prezes Zarządu MPK Poznań Sp. z o.o.?
„
Komentarze